Rozdział XIII

329 40 10
                                    


- Bycie astmatykiem to jednak drogi biznes. - westchnął Sebastian, gdy wspólnie wracaliśmy do domu po wizycie u lekarza. 

Specjalista nie miał problemu, aby szybko rozpoznać u mnie poszczególny rodzaj astmy i przepisać odpowiednie leki. Swoją drogą to była cudowna wiadomość, XIX wiek nie oferował takich dogodności. Teraz osoby z taką przypadłością jak moja mogły żyć w miarę normalnie. 

- Uwierz, gdybym miał wybór, urodziłbym się bez astmy. - oparłem głowę o szybę, lekko mrużąc oczy w przypływie zbyt dużej ilości słonecznego blasku. - Niestety pech to druga przypadłość po astmie, jaką dostałem ''w prezencie'' od losu. 

- No cóż, najważniejsze, że mamy to załatwione. Będę spokojniejszy, wiedząc, że masz już leki i zwolnienie. - westchnął, spoglądając na zegarek na swoim nadgarstku. - Wiesz, wydaje mi się, że to odpowiedni czas, aby dodatkowo podjechać po rzeczy do szkoły. Zdążymy przed moją zmianą w pracy. 

- Musimy dziś? - zapytałem, mając nadzieję nieco odwlec to w czasie. 

Po tym, jak Sebastian złożył papiery do szkoły, a ja w ekspresowym tempie zdałem testy wstępne, wszystko potoczyło się się szybko. Dostałem mój przyszły plan lekcji i została mi wyrobiona legitymacja potwierdzająca już na stałe moją przynależność do tej placówki. 

- A kiedy jak nie teraz, Ciel? Do początku roku zostały trzy dni, i tak robimy wszystko na ostatnią chwilę. - powiedział, skręcając w stronę galerii handlowej, do której już w miarę pamiętałem drogę. 

Co za tym idzie byłem zmuszony, aby wraz z czarnowłosym udać się na zakupy. Nie cieszyło mnie to, kupowanie rzeczy do szkoły wydawało mi się znacznie mniej zabawne niż taka wycieczka po herbatę czy słodycze. 

- Czego dokładnie będę potrzebował? - zapytałem, gdy nim się obejrzałem znalazłem się z Sebastianem w sklepie. 

Zaszliśmy do marketu, gdzie powitał nas dział papierniczy wypełniony po brzegi najróżniejszymi przyborami. Najwyraźniej chwila przez rozpoczęciem roku sprzyjała wystawianiu na półki nowego towaru, który skusić miał dzieciaki zasiadające niedługo w szkolnych ławkach. 

- Na pewno piórnik, jakieś długopisy, ołówki... - mruknął w zamyśleniu, najwyraźniej przypominając sobie to, co sam nosił do szkoły w moim wieku. - Nie jest tego dużo, jesteś w takim wieku, że nie potrzebujesz arsenału jak pierwszoklasista. 

Mówiąc to, udał się na spacer wzdłuż alejki, dokładnie oglądając przedmioty znajdujące się na półkach. Ja za to jak zazwyczaj udałem się krok w krok za nim, dzielnie dzierżąc koszyk i również rozglądając się wśród tych wszystkich kolorowych pierdół. 

Mimo, że zupełnie zbędnym wydawało mi się tyle ozdób i kolorów w zwykłych, szkolnych przyborach, to miło było nacieszyć wzrok niektórymi wymyślnymi akcesoriami. Chociażby długopisy z przelewającym się w środku brokatem wydały mi się na tyle interesujące, abym przystanął na chwilę i nacieszył wzrok przelewającymi się wewnątrz błyszczącymi drobinkami. 

- To robi coś jeszcze specjalnego? - zapytałem Sebastiana, gdy ten przyuważył, że nie idę za nim, a co za tym idzie również się zatrzymał. 

- Za zadanie ma jedynie ładnie wyglądać. - powiedział, podchodząc do mnie i biorąc również jeden długopis ze stojaka. Obrócił go na drugą stronę, przez co tym razem niebieski brokat zawirował w środku. - Jak większość tego typu zabawek. Nie wiem, kto tego normalnie używa i wydaje mu się na tyle wygodne, aby ciągle tym pisać. Moim zdaniem najlepsze są zwykłe, czarne cienkopisy. 

CZAS PRZESZŁY || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz