Szliśmy oblodzonymi ścieżkami, wzrokiem badając uważnie otoczenie. Obaj tonęliśmy w widoku miasta, które łagodnie otulało jezioro. Pojedyncze domy, niewielkie sklepy, szyldy barów od których bił przyjemny dla oka, neonowy blask. Rozganiał on ciemność, delikatnie rozmywając się pod wpływem sypiącego soczyście śniegu.
- Jest bardzo cicho. - powiedziałem, samemu nie mówiąc tego zbyt głośno, jakbym obawiał się, że podniesienie głosu zburzy nastrój.
- No cóż, przyjechaliśmy tu poza sezonem, a do tego w nocy. Mieszkańcy raczej nie wychodzą o tej porze, turystów nie ma. - gdy to mówił, z jego ust uleciał obłoczek pary, który po chwili rozpłynął się w powietrzu.
- Masz rację. - mruknąłem, przekręcając głowę w bok, przez co mogłem ujrzeć zamarznięte jezioro. Przez chwilę wydało mi się, że jest ono nieskończenie wielkie i ciągnie się przez cały bezkres wszechświata. - Gdzie idziemy?
Zapytałem po chwili, czując, że zmierzamy w stronę zejścia z górki.
Miejsce to osadzone było na dość nierównym terenie. Miało ono wiele rozległych górek, które w łagodny sposób jednak biegły w górę lub dół. Dzięki temu można było oglądać widoki z najróżniejszej perspektywy, w zależności od tego, gdzie postanowiło się stanąć.
- Co ty na to, aby zajść nad jezioro? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie, na co ja jedynie kiwnąłem głową, niemo wyrażając zgodę.
Co za tym idzie wraz z Sebastianem poszedłem nad jezioro, do którego prowadziło zejście znajdujące się niedaleko miejsca, w którym byliśmy. Już kilka chwil potem we dwójkę stanęliśmy na plaży, która o tej porze roku składała się jednak bardziej ze śniegu, niż piasku. Tak jak jednak powiedział mi Sebastian, znajdował się tu pomost, z którego zwisały zamarznięte sople wody. Wydawał się on niezwykle zimny i martwy, gdy pokryty był mieniącymi się igiełkami szronu.
- Aż ciężko stwierdzić, czy bardziej urodziwie byłoby tutaj latem, czy może zimą. - stwierdziłem, gdy prowadząc mnie za rękę, Sebastian wszedł na pomost.
- Myślę, że to jedno z pytań, na które nie ma odpowiedzi. O każdej porze roku są tu rzeczy, których nie uświadczysz o żadnym innym czasie. Zapewne dlatego można się zachwycać tym miejscem w nieskończoność.
Chłopak zajął miejsce przy końcu pomostu, a ja zrobiłem to samo, zasiadając na chłodnym drewnie.
Wzrok naszej dwójki skupił się na obrazie przed nami. Na mieniącym się skrawku wody, który doszczętnie zamarzł, zapominając jak to jest być rwącą rzeką. Skupiliśmy wzrok na tym skutym lodem, malutkim skrawku świata, jaki mienił się w świetle księżyca. Wydawało się, że tafla obsypana jest brokatem i dlatego lśni, skrząc się niewyobrażalnie jasno. Ponownie poczułem się niczym w śnie, bo chwilowo wydawało mi się, że coś tak pięknego nie mogło być prawdziwe.
- Poruszajmy się trochę, zimno jest. - czarnowłosy, mówiąc to, zszedł z pomostu.
Zrobił to z łatwością, bo jego stopy wisiały zaledwie kilka centymetrów nad zamarzniętym jeziorem. Ja miałem trochę więcej, a co za tym idzie mogłem liczyć na pomoc chłopaka, który wyciągnął do mnie dłoń. Z ochotą ją ująłem, po chwili stając obok niego.
- Co dokładnie masz na myśli? - zapytałem i potarłem ramiona, przez co zrobiło mi się nieco cieplej. To fakt, było chłodno.
- Poślizgajmy się trochę. Lód jest naprawdę gruby. - mówiąc to, złapał mnie za ręce, cofając się w tył.
Co za tym idzie ja złapałem się go mocno, naturalną koleją rzeczy udając się za nim, poruszając w przód. Mimo stabilizacji jaką dawał mi mój towarzysz, nie potrafiłem uniknąć nadmiernego ślizgania się i lekkiego drżenia nóg, ilekroć byłem blisko wywalenia się.

CZYTASZ
CZAS PRZESZŁY || SEBACIEL
Hayran Kurgu!KSIĄŻKA W TRAKCIE KOREKTY! Ciel w niewyjaśnionych okolicznościach przenosi się do XXI wieku, gdzie spotyka swojego demona. Jednak... Czemu jego on jest tak ludzki? Sebastian podaje się za biednego studenta i najzwyklejszą w świecie osobę, którą zre...