Tego dnia Sebastian wrócił do domu w koszmarnym nastroju. Chyba nigdy nie widziałem go tak przybitego, jak tego właśnie popołudnia.
- I jak wyniki, Sebastianie? - zapytałem, gdy ten opadł ciężko na krzesło w kuchni, przecierając oczy. Przez chwilę miałem wrażenie, że jest to gest obronny przed łzami, jakie cisnęły mu się do oczu.
Dziś, pierwszego grudnia, nadszedł dzień wyników testów, jakie niedawno pisał czarnowłosy. Obaj z niecierpliwością oczekiwaliśmy momentu, gdy chłopak będzie mógł pójść do szkoły i odebrać uroczystą kopertę z wynikami. Jak do teraz myślałem - dobrymi.
Na moje słowa jednak Sebastian podał mi jedynie kartkę, na której wydrukowane były wyniki egzaminów. Gdy tylko pobieżnie je przejrzałem, wiedziałem, skąd wziął się stan chłopaka. Czarnowłosy oblał po kolei wszystkie sprawdziany, tym samym nie zaliczając podstawowej wiedzy, jaką powinien posiadać.
Jak to on mi powiedział gdzieś przy początku naszej znajomości, oblanie egzaminów równało się z oblaniem wszystkich pozostałych lat. Wcześniejsza nauka stawała się nieważna, a dokumentów na bycie prawnikiem tak, jak Sebastian nie miał, tak nie ma.
- Przykro mi, Sebastian. Naprawdę się starałeś. - westchnąłem, nie wiedząc za bardzo co mam mu powiedzieć w takiej sytuacji.
Co można powiedzieć człowiekowi, który kosztem snu zakuwał do egzaminów, które potem oblał? Człowiekowi, który niezłomnie uczył się, nawet jeśli wiązało się to z ogromem wyrzeczeń? Chłopak mimo wszystko bezustannie gnał za dobrym ukończeniem studiów, nawet jeśli nie przelewało się w jego życiu. I teraz, po tym wszystkim, nawet tego nie mógł osiągnąć.
- Byłem pewien, że napisałem dobrze. - pociągnął nosem, przecierając oczy rękawem koszulki. - Wszystko wydawało się dobrze.
- To pewnie wina stresu. Na pewno znałeś odpowiedzi, ale ci się po prostu pomieszało. - zapewniłem, odkładając lekko zmiętą kartkę na blat stołu.
Wiedziałem, że znał rozwiązania. Jako świadek jego nauki byłem pewien, że wie wszystko, aby móc kiedyś zostać dobrym prawnikiem. Życie okazywało się jednak momentami naprawdę niesprawiedliwe, tak, jak na przykład teraz.
- To nie ważne, Ciel. - powiedział, opierając głowę na dłoni. Wzrok szklących się oczu wlepił za to w jedną z postarzałych szafek znajdujących się w równie wiekowej kuchni. - Co ja teraz zrobię? Nie mam żadnego planu awaryjnego. Byłem pewien, że zdam.
Mówił, jakby pół do mnie, pół do siebie. Co miał zrobić? Nawet ja przez ten moment nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie. Najprościej powiedzieć, że spróbować sił w czymś innym lub powtórzyć rok i napisać testy jeszcze raz, jednak wątpię, aby chłopak chciał powrócić do tego po takiej porażce. Na kolejnych egzaminach pewnie zestresowałby się z tego powodu do tego stopnia, że nie uzyskałby nawet tych dziesięciu procent, jakie tym razem znalazły się na papierku.
Skoro chciał dobrze zarabiać, to może spróbowałby sił w medycynie? Albo został chemikiem bądź biologiem? Pracowałby w każdym razie przy czymś naukowym, dalej zarabiając niezłą sumę. Ale tego zawiedzenia nie da zamazać się po prostu nowymi studiami i drogą życiową, szczególnie biorąc pod uwagę predyspozycje, jakie każdy posiadał. Indywidualny zestaw umiejętności, który pomagał nam się rozwijać w niektórych kwestiach, w innych jednak srogo ograniczając.
Odpowiedź na moje pytanie względem tego, co zrobić ma Sebastian przyszła wraz z pierwszymi łzami. Nieco zaskoczony spojrzałem na chłopaka, który zamknął oczy i zacisnął zęby, co jednak nie powstrzymało go od mimowolnego płaczu. Usiadłem więc obok i spokojnie położyłem dłoń na jego włosach, korzystając z tego, że jego głowa była pochylona.
CZYTASZ
CZAS PRZESZŁY || SEBACIEL
Fanfiction!KSIĄŻKA W TRAKCIE KOREKTY! Ciel w niewyjaśnionych okolicznościach przenosi się do XXI wieku, gdzie spotyka swojego demona. Jednak... Czemu jego on jest tak ludzki? Sebastian podaje się za biednego studenta i najzwyklejszą w świecie osobę, którą zre...