35. Fire

936 48 5
                                    

Siedziałam w głównej sali w towarzystwie Lokiego, Tony'ego oraz Pabla. Słuchaliśmy opowieści miliardera, aż nagle do pomieszczenia wbiegło dwóch strażników. Wyglądali na poddenerwowanych.

- Co się dzieje? - zapytał Pablo.

- Ludzie Ethan'a - wyjaśnił jeden z mężczyzn. - Są tutaj. Mówią, że księżniczka ma za godzinę zjawić się w lesie, w innym wypadku podpalą miasto i zabiją niewinnych ludzi. Podkreślili, że ma być sama.

Mój brat skinął głową, pozwalając strażnikom odejść. Wszyscy skierowali wzrok na mnie. Spuściłam głowę, nie wiedząc co powiedzieć.

- Co robimy? - zapytał Tony.

Nikt nie odpowiedział. Loki wstał z miejsca i podszedł do mnie, następnie odciągnął mnie na bok, aby nikt nas nie słyszał.

- Chyba nie zamierzasz tam pójść, prawda? - zapytał zatroskanym głosem.

Spojrzałam mu w oczy. Nie widziałam innego wyjścia. Nie mogłam narażać życia mieszkańców. Loki westchnął ciężko i złapał moją twarz w dłonie.

- Pójdę z tobą - powiedział stanowczym tonem.

- Nie - zaprzeczyłam. - Słyszałeś strażników. Mam być sama.

- Nie puszczę cię tam. To niebezpieczne.

- Allison nigdzie nie pójdzie - powiedział Pablo.

Odwróciliśmy się w jego stronę. Brunet stał przy oknie i wpatrywał się w przestrzeń.

- Ale... - zaczęłam.

- Nie! - krzyknął mój brat, następnie westchnął ciężko i spuścił głowę. - Nie mogę na to pozwolić - powiedział już spokojnym głosem. - Rozkażę strażnikom, aby cię pilnowali, jeśli będziesz się sprzeciwiać. Nie przekroczysz tych murów.

Pokręciłam głową i szybkim krokiem wyszłam z pomieszczenia. Byłam wściekła. Wiedziałam, że Ethan nie zawaha się rozpętać piekła w mieście.

- Kochanie, zaczekaj - usłyszałam za plecami głos Lokiego.

Stanęłam w miejscu i odwróciłam się w stronę zielonookiego. Bóg psot złapał mnie za ręce.

- Na pewno jest inne rozwiązanie - powiedział.

Widziałam w jego oczach, że się boi. Pocałowałam go delikatnie.

- Chcę pobyć chwilę sama. Muszę pomyśleć - powiedziałam smutnym głosem.

Loki posłał mi zatroskane spojrzenie. Po chwili namysłu puścił moje dłonie. Odwróciłam się i skierowałam się w stronę biblioteki.

Gdy znalazłam się na miejscu, zaczęłam spacerować między regałami. Czas uciekał, a ja nie znalazłam innego rozwiązania. Strażnicy chodzili za mną krok w krok. Jeśli chciałam wyjść z zamku, musiałam się ich pozbyć.

Nagle poczułam znajome kłucie w głowie.

- Nie. Nie teraz - powiedziałam sama do siebie.

Zobaczyłam Ethana stojącego na polance, gdzie widziałam go po raz pierwszy. Wokół niego stało kilku jego ludzi.

- Czas ucieka moja droga - powiedział. - Tik tak... tik tak... Zostało ci piętnaście minut. Lepiej się pośpiesz.

Mężczyzna zaśmiał się szyderczo.

Odzyskałam świadomość. Bez zastanawiania się, skierowałam się w stronę wyjścia z biblioteki. Jeden ze strażników zatrzymał mnie, jednak kilkoma szybkimi ruchami obezwładniłam to. Pobiegłam do swojej komnaty i zabrałam berło, następnie szybkim krokiem zaczęłam iść w stronę wyjścia z zamku. Poczułam znajome mrowienie w głowie.

Serce z lodu || LokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz