9. Practice makes perfect

2.7K 136 17
                                    

- Masz coś teraz do roboty ? - zapytałam po chwili namysłu. - Jeśli nie... Co powiesz na trening ?

Loki stwierdził, że to dobry pomysł, więc szybko poszłam do swojej komnaty, aby się przebrać w coś bardziej przystosowanego (media), ponieważ lekkie i zwiewne ubrania Asgardiańskie nie nadawały się. Dobrze, że wzięłam parę rzeczy z wieży Starka, jednak żałowałam, że nie zabrałam zwykłych dresów i bluzy.

Gdy przyszłam w ustalone miejsce, zielonooki czekał na mnie ze zniecierpliwioną miną.

- No w końcu - powiedział i przewrócił oczami, jednak po chwili uśmiechnął się. - Pokażę ci salę treningową.

Weszliśmy do sporego pomieszczenia. Przy jednej ze ścian leżały różnego rodzaju miecze, sztylety, łuki itd. Na środku stały manekiny, na których Asgardiańczycy uczyli się posługiwać bronią. Pod jedną ze ścian wisiało coś podobnego do worka treningowego.

Loki podszedł do leżących broni i podniósł dwa ostre sztylety. Stanęłam obok niego i przyjrzałam się dokładnie narzędziom.

- Znajdź broń, która najbardziej przypadnie ci do gustu - powiedział. - Moce nie zawsze wystarczają, aby obezwładnić wroga.

Przykucnęłam i zaczęłam brać po kolei każde narzędzie do rąk. Zatrzymałam się na sztyletach podobnych do tych, które wziął książę. Były lekkie i dobrze leżały w ręce.

- Te są w porządku - powiedziałam, pokazując mu sztylety.

- Dobry wybór - stwierdził i uśmiechnął się. - Dobrze, stań naprzeciwko mnie.

Wykonałam polecenie i spojrzałam na Lokiego, czekając na dalsze instrukcje.

- Spróbuj mnie obezwładnić - powiedział, chowając swoją broń za szatę.

- Tak od razu ? - zapytałam niepewnie.

Książę kiwnął głową i rozłożył ręce, czekając, aż zaatakuję. Przez chwilę obawiałam się, że przez przypadek mogę zrobić mu krzywdę, jednak uświadomiłam sobie, że nie potrafię walczyć sztyletami, więc czarnowłosy na pewno sobie poradzi.

Ruszyłam na niego z próbą zaatakowania, jednak Loki bez problemu uniknął moich ciosów. Zaśmiałam się pod nosem. Dokładnie tak jak się spodziewałam.

- Czuję, że się dzisiaj upokorzę - stwierdziłam.

- Od czegoś trzeba zacząć - pocieszył mnie. - Spróbuj zadać cios w ten sposób.

Loki pokazał mi jak powinno to wyglądać, następnie podszedł do mnie od tyłu i złapał moją rękę, wykonując nią taki sam ruch, jaki zrobił chwilę wcześniej.

- Spróbuj powtórzyć.

Westchnęłam i ponownie podjęłam próbę zadania ciosu. Loki zrobił lekko przestraszoną minę i szybko wyciągnął sztylet, którym zablokował mój atak.

- Szybko się uczysz - powiedział z zawadiackim uśmiechem.

- Mam dobrego nauczyciela - odpowiedziałam.

- Jak najbardziej się z tym zgadzam - powiedział dumnie. - Proponuję jednak, nie zabijać mnie na pierwszym treningu.

Po dwóch godzinach potrafiłam dobrze zadać pojedyncze ciosy i odeprzeć atak przeciwnika. Loki świetnie mnie instruował, dzięki czemu szybko załapywałam ruchy.

W końcu poczułam ogromne zmęczenie. Rzuciłam sztylety na bok i usiadłam na ziemi.

- Wystarczy na dzisiaj - powiedziałam, łapiąc oddech.

Serce z lodu || LokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz