34. We'll win

987 57 9
                                    

Pov Allison

- Wstawajcie - usłyszałam znajomy głos. - Ile można spać?

Otworzyłam oczy i spojrzałam na Tony'ego, który stał z założonymi rękami przed łóżkiem i patrzył na nas z zirytowaną miną. Loki przetarł oczy i ciężko westchnął.

- Zapraszał cię tu ktoś? - wycedził.

- Pukałem.

- Skoro nie odpowiedzieliśmy, jest to jednoznaczne z tym, że nie miałeś prawa tu wchodzić - Loki zmierzył Starka wzrokiem.

Nachyliłam się do zielonookiego i delikatnie musnęłam jego usta.

- Nie denerwuj się tak - szepnęłam. - Tony możesz zaczekać za drzwiami? Zaraz przyjdziemy - powiedziałam już głośniej. - Proszę - dodałam.

Miliarder przewrócił oczami i wyszedł z pomieszczenia. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Już miałam wstać z łóżka, jednak Loki złapał mnie za rękę.

- Proszę, poleżmy jeszcze chwilę.

- Uwierz mi, bardzo bym chciała, ale musimy wstać skarbie - powiedziałam z z zrezygnowaniem.

Zielonooki westchnął ciężko i puścił mnie, pozwalając mi wstać. Wzięłam prysznic i założyłam w końcu coś innego niż sukienkę (media). Gdy wyszłam z łazienki bóg psot jeszcze leżał. Podeszłam do łóżka i usiadłam obok zielonookiego.

- Loki - powiedziałam z uśmiechem.

- Jakie będę miał korzyści z tego, że wstanę? - zapytał.

Zaśmiałam się i usiadłam na nim okrakiem, następnie przejechałam ręką po jego klatce piersiowej.

- Myślę, że jakoś ci to wynagrodzę - powiedziałam z zawadiackim uśmiechem.

Zielonooki powoli przyciągnął moją twarz do siebie i namiętnie mnie pocałował.

- No dobrze... Przekonałaś mnie - powiedział.

Uśmiechnęłam się triumfalnie i wstałam z ukochanego. Loki wstał z łóżka i powolnym krokiem ruszył do łazienki.

Po piętnastu minutach wyszliśmy z komnaty.

- No wreszcie - Stark podszedł bliżej nas i zmierzył Lokiego wzrokiem. - Mam nadzieję, że nie robisz niczego wbrew jej woli - dodał ze zmrużonymi oczami.

- Tony - upomniałam go, śmiejąc się.

- Uwierz mi. Allison czuje się niesamowicie w mojej obecności i sama jest inicjatorką wielu naszych zabaw - powiedział Loki z łobuzerskim uśmiechem.

Stark wyszczerzył szeroko oczy i spojrzał na mnie pytająco. Zrobiłam niewinną minę i ruszyłam w stronę jadalni.

Po zjedzeniu śniadania wszyscy udaliśmy się do głównej sali. Wszyscy zasiedli przy kryształowym stole. Stanęłam przy oknie i wbiłam wzrok w malownicze góry, słuchając jak Pablo tłumaczy coś Tony'emu i Lokiemu.

- Wiecie skąd zaatakują? - zapytał Stark.

- Jest ich wiele. Mogą zaatakować z każdej strony - powiedziałam, nie odrywając wzroku od gór. - Ale myślę, że skupią się na mieście. Wiedzą, że będziemy chcieli chronić mieszkańców.

- Allison ma rację - poparł mnie Owen.

- Ilu mamy ludzi zdolnych do walki? - spytał Loki po chwili namysłu.

Pablo westchnął ciężko.

- Niewielu - przyznał. - Około stu pięćdziesięciu strażników i mężczyźni z miasta.

Serce z lodu || LokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz