20. Ja żyję?

3.6K 80 7
                                    

Poniedziałek. Dzień, w którym kończy się spanie do piętnastej i zaczyna piekło potocznie zwane szkołą. Dzisiaj miałam wyjątkowo ciężką pobudkę, bo Zack wczoraj nieźle mnie wykończył. Nie zmienia to faktu, że co jak co, ale było przyjemnie.

O szóstej rano uciekłam niepostrzeżenie od śpiącej królewny, żeby mieć czas się naszykować. Pierwsze co zrobiłam to wskoczyłam pod prysznic i zmyłam z siebie cały wczorajszy bród. Ogarnęłam włosy, ubrałam się, pomalowałam oraz zapakowałam zabezpieczony pistolet do torebki i gotowa na 7.30 jak zwykle zeszłam na dół. Nie długo czekałam, bo chwilę po mnie ze schodów zszedł Zack. Kiedy miałam już otwierać drzwi w celu wyjścia, obrócił mnie gwałtownie w swoją stronę przyszpilając do drzwi. Uniósł rękę i przejechał nią po mojej szyi, na której widniały ukryte pod grubą warstwą podkładu malinki.

-Piękne, tylko nie wiem po co zakrywasz - szepnął sprzedając mi krótkiego całusa i wyszedł z domu, zostawiając mnie zszokowaną.

Dobra, to było dziwne.

Postanowiłam nie zastanawiać się bardziej nad jego dziwnym zachowaniem i po prostu wyszłam zaraz za nim zamykając drzwi na klucz. Kiedy dorównałam mu kroku Zack postanowił przerwać panującą pomiędzy nami ciszę. 

-Masz broń? - zapytał 

-Tak jest - przytaknęłam głową.

-Dobrze - przyjął minę jakby właśnie miał mi powiedzieć najbardziej stresującą rzecz na świecie. Nerwowo roztrzepywał włosy dłonią i przejeżdżał językiem po ustach. Robił to zawsze kiedy miał coś na sumieniu - dzisiaj odwiozę cię tylko w jedną stronę. W drugą musisz wrócić sama, tylko Rosie, błagam cię, nie wsiadaj z nikim do auta, a jeśli wracasz sama to uważaj na siebie.

-Skoro tak bardzo się o mnie martwisz, to co robisz tak ważnego, że to ty nie możesz mnie odwieźć do domu co? - zaczyna mnie konkretnie denerwować z tym ciągłym uważaniem.

-Ja pierdole, czy ty zawsze musisz być taka ciekawska?! Czy informacja, że wracasz sama jest jakaś nie zrozumiała? - wydarł się na mnie.

-Jasne.. - spokojnie, nie prowokuj kłótni, widzisz, że ewidentnie to nie jego dzień.

-Matko, przepraszam. Ja po prostu... nie chciałem krzyczeć - zaczął się tłumaczyć.

-Nie, masz racje. Moja wina. W porządku, poradzę sobie sama - po tych słowach trzasnęłam drzwiami od jego auta. Całą drogę nikt nie odezwał się ani słowem.

*

Cały dzień strasznie mi się dłużył. Jedynym ratunkiem była Alex, która jakkolwiek była w stanie poprawić mi humor, a od czasu wyżycia się Zacka nie należał on do najlepszych. Stwierdziłam, że skoro Zack nie chce mi powiedzieć co takiego robi, że nie może mnie nawet odwieść do domu, to ja się prosić o jego łaskę nie będę. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo chcę się dowiedzieć co jest takiego ważnego, że Zack rezygnuje z pilnowania mnie. Po jego dzisiejszym humorze mogę powiedzieć, że na pewno jest grubo. W szkole był też Justin, o którym zdążyłam już zapomnieć, nie wspominając o naszym naciąganym związku, którego tak naprawdę już nie ma. Nie był to jednak najlepszy czas, by sobie to wyjaśniać, a że potrzebowałam podwózki postanowiłam go o nią poprosić.

O godzinie szesnastej siedziałam już w aucie Justina zmierzając do domu. Po drodze oczywiście starałam się coś od niego wyciągnąć. Przecież są najlepszymi przyjaciółmi. On musiał wiedzieć gdzie będzie po szkole, ale wytrwale upierał się, że nie ma pojęcia. Byłam zła, bo Justin naprawdę okazał solidarność wobec kumpla, ale no kurwa muszę go jakoś znaleźć. Zack nie wie o mnie jednej rzeczy, a mianowicie bardzo dobrze jeżdżę motorem, więc pożyczę sobie jego prezent i będę go szukać dopóki nie dowiem się co jest tą ważną rzeczą. 

Za bardzo Cię pragnęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz