23. Jest Pani dobrym człowiekiem.

3K 67 3
                                    

Całe moje dzieciństwo dorastałam pod okiem taty. To on pomagał mi kiedy tej pomocy potrzebowałam, on okazywał dumę za wszystkie moje osiągnięcia, on pocieszał mnie po moim pierwszym, nieudanym związku, on wpajał we mnie pasje i on męczył się z moją głupotą kiedy próbował chociażby wytłumaczyć mi matematykę. To właśnie tata był osobą, która poświęciła pół życia, aby ukierunkować moje. On wypełnił swoją rolę w stu procentach. Był zawsze kiedy tego potrzebowałam. To, że później zaczęłam się buntować to już nie jego wina, choć jestem pewna, że on tak myśli. Jednak mimo wszystko jestem naprawdę wdzięczna za jego poświęcony czas. Dzięki niemu miałam szczęśliwe dzieciństwo. Ale gdzie była mama?

Mamy nie było nigdy. Zostawiła mnie kiedy byłam bardzo malutka, więc nawet tego nie odczułam. Od początku życia nauczyłam się żyć bez niej i ani trochę jej nie potrzebowałam. Nigdy nie zaznałam życia z mamą, a kiedy dowiedziałam się dlaczego jej nie ma przy nas, nawet się z tego cieszyłam. Z tatą natomiast było gorzej. Kochał mamę jak nikogo innego. Przeleciał całe Stany dla niej, po to, by mieć ją przy sobie. Kochał ją, ale wiedział, że musi odejść i funkcjonować pod okiem specjalistów. Bardzo przeżył jej stratę. Łudził się, że może jeszcze nadejdzie czas, że wróci do nas zdrowa i będzie jak dawniej, ale po dziesięciu latach jego nadzieje doszczętnie umarły. Mimo wszystko był silny, był silny dla mnie. 

I już było dobrze, naprawdę było dobrze. Ja dorastałam i zdawało się, że wszystko mamy już ustabilizowane. Tata pogodził się z myślą, że mama nie wróci, a ja nawet nie chciałam, żeby wracała. Najzwyczajniej w świecie bałam się jej. Nie chciałam jej poznawać. Wiedziałam jak wygląda ze zdjęć i to w zupełności mi wystarczało. Tata też na pewno się bał, bo nie chciał, żebym ją widywała. Nigdy nie ukrywał przede mną co stało się z mamą, więc kiedy byłam na tyle duża, żeby pojąć co się stało po prostu mi to powiedział. Od tego momentu fakt, że już nie wróci był mi na rękę. No właśnie. Bo tak miało być, miała nie wracać i kiedy już odcięłam się od starego miasta, znajomych i nałogów, po piętnastu latach stało się to czego obawiałam się całe dzieciństwo.

Ona wróciła.

Kiedy zobaczyłam ją stojącą w progu drzwi nie wiedziałam czy to się dzieje naprawdę czy to tylko moja głowa wariuje po wybudzeniu się ze śpiączki. Szczerze miałam ogromną nadzieję, że to drugie. Nie odczuwałam tych wszystkich emocji kiedy dzieci widzą się ze swoją mamą od długiego czasu. Nie czułam nic, dla mnie była mamą tylko na papierze, oprócz tego nic mnie z nią nie łączyło, a wręcz byłam pewna, że jeśli będzie chciała wtargnąć do mojego życia i nadrobić to siedemnaście lat to popsuje wszystko na co sobie tutaj zapracowałam. Nie zapowiadało się jednak, że to wszystko okaże się jakimś wielkim nieporozumieniem. 

-Mama? 

-Rosalie? Moje dziecko, jak ty urosłaś! Jesteś taka piękna, po mamusi - zaśmiała się, a ja myślałam, że ją rozszarpię.

-Po mamusi?! Jakiej mamusi, ja nie mam matki! Nie wiem skąd się tu wzięłaś, ale wypierdalaj z tego domu, nie chce cię w swoim życiu. Wracaj skąd przyszłaś jebnięta psychopatko! - wydarłam się.

-Ale.. - zająknęła się i chyba zaczęła płakać. Nie wiem. Miałam to szczerze w dupie. 

-Rose co się dzieje?! - podbiegł do mnie wystraszony Zack - em, kim Pani jest?

-Jej mamą - wyszeptała zasmucona.

-Kim do chuja?! Wypad z mojego domu i nie podchodź do niej. Nie dawno otarła się o śmierć i nie dopuszczę, żeby znowu stała jej się krzywda! - teraz on się wydarł.

-Matko jedyna, co ci się stało?! - przeraziła się.

-Nie mów, że nie cieszy cię to, że ktoś dokończył za ciebie robotę - prychnęłam chamsko.

Za bardzo Cię pragnęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz