2. Słodka Emily i mniej słodki braciszek

5.8K 108 27
                                    

-Rosie wstawaj! Już jesteśmy, musimy wychodzić z samolotu.

I w ten oto sposób mój piękny sen został przerwany. Nie powiem, że było to miłe, ale muszę przyznać, że to osiem godzin snu było mi bardzo potrzebne. Fanką latania samolotami także nie jestem. Nie to, że mam jakiś lęk, jak muszę to polecę, ale zdecydowanie nie jest to mój ulubiony środek transportu, więc dla mnie to lepiej, że całą podróż przespałam. Plusem jest też to, że w końcu się wyspałam, tylko w jakim stanie jest teraz mój makijaż, bo nie miał on dzisiaj łatwych warunków. Spojrzałam szybko w ekran telefonu i muszę powiedzieć, że był prawie nienaruszony. Tylko tusz delikatnie osypał mi się pod okiem, ale szybko go strzepnęłam, przeleciałam puszkiem od pudru pod oczami i byłam gotowa do wyjścia. No proszę, jednak opłacało się wywalić tyle kasy na kosmetyki.

Wraz z tatą chwyciliśmy za bagaż podręczny i skierowaliśmy się do wyjścia. Na zewnątrz czekała także reszta naszych walizek. Upewniliśmy się czy aby na pewno mamy wszystko i zamówiliśmy taksówkę. Nie czekaliśmy długo, bo przecież jesteśmy w Nowym Yorku, a tu na okrągło jeżdżą taksówki. Kiedy przyjechał nasz żółty pojazd włożyliśmy swoje bagaże i wsiedliśmy do auta.

-Na Brooklyn 22a proszę - zawołał mój tata do kierowcy.

No to ładnie się prowadzają.

Nie wiem zbyt wiele o Nowym Yorku, ale moja wiedza pozwala mi na tyle, by stwierdzić, że nie jest to dzielnica ze slamsami, tylko naprawdę bogata. Zapowiada się ciekawie.

*

Na miejsce zajechaliśmy w jakieś pół godziny. Mimo tego, że dzisiaj spałam dość długo, to byłam bardzo zmęczona tą bieganiną i długim lotem. W tym momencie pragnęłam tylko położyć się na łóżko, włożyć słuchawki i w spokoju posłuchać muzyki. Jednak to musiało jeszcze poczekać. Zapłaciliśmy odpowiednią sumę pieniędzy taksówkarzowi, wyjęliśmy bagaże i stanęliśmy przed domem Lily. Nie, chwila, przed willą? Pałacem? Tak, to zdecydowanie nie był taki zwykły dom. Był ogromny i taki piękny. Dosłownie mały pałac i przy okazji marzenie każdego. Z zapatrzenia na dom wyrwał mnie tata.

-Niezła chata co? Mówiłem, że dom będzie duży, ale tego to się chyba nie spodziewałaś nie?

-Tato to jest jakiś pałac, a nie dom! - krzyknęłam podekscytowana. Nie jestem materialistką i nie zależało mi na tym, by mieć do dyspozycji willę, tylko żeby mieć po prostu w miarę dobre warunki, ale trzeba przyznać, że niewątpliwie się ucieszyłam, że to właśnie tu będę mieszkać przez najbliższy czas.

-Witajcie kochani w moich skromnych progach! - usłyszeliśmy przed sobą wołanie. Była to Lily i jej córka Emily - witaj James, kochana, jak ty wyrosłaś - rzuciła mi się w objęcia kobieta w średnim wieku.

-Rose, to jest Emily, moja córka.

-Cześć Emily! - kucnęłam do dziewczynki i szczerze się uśmiechnęłam - miło cię poznać, jestem Rose.

-Witaj Rose, zaraz pomogę ci z bagażami i oprowadzę cię po całym domu, jeśli tylko zechcesz - dziewczynka promieniała radością. Już ją polubiłam.

-Jasne, nie problemu, a z bagażami dam sobie radę.

-Nie ma takiej możliwości, ja ci pomogę - dziewczynka już zabierała się za targanie moich walizek, ale przeszkodził jej mój tata.

-Emily, może zawołaj Zacka, ja i on zajmiemy się walizkami, w końcu dziewczynki nie powinny dźwigać takich ciężkich rzeczy skoro są od tego mężczyźni prawda? - dziewczynka widocznie posmutniała, ale praktycznie od razu wrócił jej ten promienny uśmiech na twarzy i na znak tego, że się zgadza skinęła głową potwierdzająco.

Za bardzo Cię pragnęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz