Rozdział piętnasty ,,Dzień przed zachodem słońca.''

315 30 13
                                    

— Pani Generał! — wołał mnie ciągle, Floch, gdy pewnym krokiem szłam w stronę statków, na których byli żołnierze z Mare. Eren wykonał mój rozkaz i zamieniając się w tytana, zdołał przestraszyć tych ludzi przez co wstrzymali ogień.  — Na prawdę pozwoli Pani, aby te kreatury stanęli na naszej ziemi?

— Floch — zaczęłam ostro, odwracając się w jego stronę. Spojrzałam na niego z mordem w oczach i ledwo powstrzymywałam się od uderzenia go. — Sprzeciwiasz się moim rozkazom? Nie denerwuj mnie, chyba, że chcesz dostać porządną karę. Co ty na to?

Nic mi nie odpowiedział. Widziałam w jego oczach lekkie zaskoczenie, obawę, że jeśli jeszcze powie coś nie odpowiedniego, to faktycznie mogę mu coś zrobić. Dobrze, że zdawał sobie z tego sprawę. Jednak w moim ciele nadal panował chaos. Strach.
Nawet kiedy zszedł z moich oczu, to przed nimi miałam wizję straszliwych ludzi z Mare...

— Hange

Nie zauważyłam nawet, kiedy mój przyjaciel pojawił się tuż obok mnie. Szeroko otwartymi oczami popatrzyłam na niego, co spowodowało, że nasze spojrzenia się spotkały. Do mojej głowy nagle trafiły wszystkie rzeczy, które robiliśmy razem... Dawno nie patrzyłam w jego czarne oczy, w których widziałam nicość a równocześnie coś, co on nigdy by nie nazwał "uczuciem". Brakowało mi go...

— Tak? — kiwnęłam głową, w końcu wracając do rzeczywistości.

— Yeager zdemolował ich statki i tak jak mówiłaś wcześniej, zostawił wszystkich żywych. — powiedział spokojnie, odwracając wzrok. Poczułam się co najmniej, dziwnie. — Czekają na Ciebie, zupełnie bezbronni i otoczeni przez naszych...Tylko ona, nie chciała oddać broni. — prychnął, na pewno mając na myśli kobietę, o której wspominał mi Zeke. Zmarszczyłam brwi, kiedy z jego ust padło to jakże proste i zarazem trudne pytanie do odpowiedzi. — Co zamierzasz?

Myślałam na tym wystraczająco długo, aby w końcu z moich ust padła ta konkretna odpowiedz. 

 — Cóż, zamierzam z nimi porozmawiać. — odparłam, uśmiechając się lekko. W duchu cała się trzęsłam, lecz miałam nadzieję, że po spotkaniu z nimi twarzą w twarz szybko mi to przejdzie.

Nie skomentował mojej decyzji. Dało mi to znak, aby w końcu ponownie ruszyć przed siebie. Gdy już parę kroków dzieliło mnie od naszych najgorszych wrogów, a moi ludzie odstępowali dla mnie miejsce, abym mogła między nimi przejść, nie czułam żadnych obaw. Kiedy jednak ujrzałam wysoką kobietę, o krótkich blond włosach ubrana w dziwny żołnierski strój oraz z bronią w dłoni nieco się zaskoczyłam. Nie spodziewałam się, że będzie aż taka wysoka...

—  Kolejne diabły! Kurwa! Ile was jeszcze tutaj przyjdzie, co?! —  krzyknął nagle pewnie mężczyzna, który pojawił się obok wysokiej kobiety, która patrzyła na moją osobę. — Zabijemy was! Nikt ale to nikt nie przeżyje i będziecie gnić w...

Jego głos ucichł w sekundzie, a zamiast tego wszyscy usłyszeli głośny huk z broni, z której wycelowała prosto w jego głowę, wcześniej wspominana wysoka kobieta.

—  Wybaczcie, za jego zachowanie. — zaczęła spokojnie, kłaniając się dziwnie, lecz jakże i lekko.  — Niektórzy nadal, nie nauczyli się dobrych manier.  — mówiła, prostując się. Potem zwróciła się do mnie. —  W końcu się spotykamy, Pani Generał. Nie ukrywam, ale długo czekałam, aby poznać ciebie jak i Erena...

Kiedy wspomniała o Erenie, odwróciła głowę w jego stronę i zapewne się do niego uśmiechnęła. On mimo to nadal pozostawał w swojej formie tytana, aby przypadkiem ludzie z Mare nie zaczęli uciekać. Więc to tak zacznie się nasze przymierze z wrogiem...

***

— Dziękujemy za tą herbatę. — podziękowała kobieta, której imię już miałam zaszczyt poznać. Yelena, bo tak nam się przedstawiła, upiła łyka czarnej herbaty i ponownie uniosła wzrok ku mnie. 

𝑾𝒊ę𝒄𝒆𝒋 𝒏𝒊ż 𝒕𝒚... | 𝑳𝒆𝒗𝒊𝒉𝒂𝒏✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz