Rozdział trzeci ,,Rodzina"

558 40 125
                                    


5224 słowa! Nie wiem czy było warto, ale jestem z siebie dumna!
Miłego czytania moi drodzy!
julkva

Nigdy nie rozumiałam relacji między kobietą a mężczyzną. Zawsze gdy widziałam moje znajome, które miały po dwadzieścia lat z mężami oraz kilkoma już dziećmi, pytałam siebie samą "Czy one na pewno chciały rozwinięcia swojej historii?". Do tego ich smutne spojrzenia skierowane w moją stronę, gdy tylko przypadkowo ich mijałam..Nie wiedziałam wtedy, czy współczuły mi, bo nie założyłam rodziny tak jak one, czy może było odwrotne. Może one błagały w ten sposób o pomoc?

Zawsze byłam inna..

— Hange! Powinnaś znaleźć sobie jakiegoś godnego młodzieńca do ożenku! Wszystkie dziewczyny w twoim wieku mają już dzieci i kochających mężów! — krzyczała nade mną moja matka, kiedy siedziałam przy stole kuchennym.

Spojrzałam na nią.

Mówiłam ci już, że zapisałam się do korpusu Zwiadowczego. — odparłam łagodnie, patrząc na jej zszokowaną twarz.

— Myślałam, że żartujesz!

— Nic z tych rzeczy. — pokręciłam głową i wstałam od stołu, dopijając łyka herbaty — Zaraz wyjeżdżam, matko. Gdy tylko znajdę czas odwiedzę Cię.

Odchodząc w stronę drzwi spodziewałam się, że z jej ust padnie jakiś opriskiwy komentarz na moją osobę.

— Przynosisz mi wstyd! Nie waż mi się pokazywać na oczy!

Otworzyłam drzwi i nawet już na nią nie patrząc, odpowiedziałam:

Trzymaj się, mamo. Gdy tu wrócę, żywa na pewno będziesz ze mnie dumna. Kocham cię.

Po tych słowach zamknęłam drzwi. Zamknęłam pewien rozdział w swoim życiu. A zaczęłam nowy, kolejny. Kolejny, który trwa do teraz.

Generale Hange! Kapitan Pixis panią prosi! — oznajmił mi kadet, kiedy ja przygotowywałam swojego konia do podróży.

Uznałam, że to dobry czas, aby wrócić do rodzinnej wioski. Oczywiście, aby odwiedzić tylko matkę. Należą się jej odwiedziny po tych sześciu latach.

Możliwe, że straciła nadzieję na to, ze mogę żyć. Pewnie nieźle się zdziwi. Cieszy mnie to.

Do tego jeszcze dochodzi Pixis. Co może ode mnie chcieć w takim momencie?

— Kapitanie — kiwnęłam w jego stronę głową na znak powitania, kiedy znalazłam się w komnacie.

Starszy mężczyzna odpowiedział mi tym samym. Potem gestem ręki wskazał na miejsce obok niego. Zajęłam więc je, i pozwoliłam, aby kapitan przeszedł wreszcie do rzeczy.

𝑾𝒊ę𝒄𝒆𝒋 𝒏𝒊ż 𝒕𝒚... | 𝑳𝒆𝒗𝒊𝒉𝒂𝒏✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz