Rozdział dwudziesty pierwszy ,,Kolejny cios."

230 28 19
                                    

— Na pewno nie opętał Cię duch Erwina, Arminie? Zdecydowałeś się na bardzo ryzykowny plan. — zagadnęłam blondyna, odwracając się do niego.  

Lecieliśmy właśnie wielkim sterowcem, kierując się oświetleniem, które tworzyło nam bardzo widoczną drogę do celu. Lampki pozostawione przez Sashę oraz Conniego tworzyły drogę świetlną, która idealnie pomagały nam w określeniu kierunku. Byłam pod wielkim wrażeniem pomysłowości Armina, chodź nie od teraz wykazywał się wspaniałą inteligencją. 

 — Chciałbym, aby tak było... — odparł, odwracając wzrok. — Na pewno dodałby mi odwagi...

— Tak czy inaczej, musimy jak najszybciej zabrać stąd Erena i Zeke'a — zmieniłam temat, ponownie odwracając wzrok. — Mam nadzieję, że Yelena poradziła sobie z zadaniem. Do celu zostało niecałe dziesięć minut.

— Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem. — wtrącił się do rozmowy Onyankopon, który siedział za sterem. — Wszyscy muszą zdążyć wejść na pokład.

— To prawda. — przytaknęłam. — Jeśli komuś się nie uda, zostanie stracony, albo to my zostaniemy zestrzeleni przez wroga. Nie możemy sobie pozwolić na żaden błąd...

Nastała cisza. Kątem oka spojrzałam na młodego Alerta, który wbijał swoje zmartwione, jak i przejęte spojrzenie w krajobraz przed siebie. Martwił się, to było logiczne. Mikasa i Eren to jego najbliżsi przyjaciele. Rozumiałam jego zmartwienie...

— Wszystko będzie dobrze. — zwróciłam się do niego, chcąc go pocieszyć, lecz sama nie wierzyłam w swoje słowa.

Uśmiechnął się do mnie krzywo.

— Jeszcze tylko chwilę i będziemy dokładnie nad celem! — oznajmił Onyankopon, nie zmieniając prędkości.

Ponownie spojrzałam w stronę blondyna, aby dać mu do zrozumienia, że może iść po swoich towarzyszy. Cieszyłam się, że rozumieliśmy się bez słów, więc nie musiałam używać zbędnych zdań do naszej rozmowy. Po kilku sekundach zniknął mi z oczu, zostawiając mnie sam na sam z ciemnoskórym.

Westchnęłam ciężko, przez co zwróciłam uwagę mojego kolegi.

— Wszystko w porządku?

— Oh, oczywiście! — zapewniłam go. — Po prostu chce powiedzieć Erenowi, co siedzi mi na języku...

— Rozumiem. — kiwnął głową, nie tracąc przy tym czujności. Dokładnie analizował co dzieje się przed nim. — Znasz Erena dłużej, więc wiem jaka jest twoja i ich, sytuacja. Na pewno jest ci ciężko...

— Czasami męczą mnie wyrzuty sumienia... — przyznałam smutno, przypominając sobie te wszystkie sytuacje...

— Żyjemy w takich czasach, że nie trudno ich nie mieć. — zauważył słusznie, na co kiwnęłam bez zastanowienia głową.

— Tak, lecz mimo to, musimy przeć na przód...

Mężczyzna nie zdążył nic mi odpowiedzieć, iż do kabiny pilota wszedł nikt inny jak Floch, który nawet nie raczył zapukać. Na dodatek, był cały w skowronkach, co powodowało moją większą irytację.

— Pani Generał! Wszyscy już są!

Kiwnęłam głową i pośpiesznie ruszyłam w stronę chłopaka, odganiając zbędne myśli. Zanim jednak wyszłam, poprosiłam Onyankopona, żeby miał wszystko pod kontrolą. Zgodził się, co pozwoliło mi w końcu stanąć twarzą w twarz z Erenem.

Zamknęłam za sobą drzwi i dokładnie
się mu przyjżałam.

Wyglądał inaczej. Na pewno inaczej niż w dniu, kiedy widzieliśmy się po raz ostatni. Długie włosy, do tego lekki zarost a to spojrzenie...Nie jednemu pewnie zamroziło by wnętrzności, lecz nie nam. Nie ludziom, którzy przeżyli więcej niż się komuś wydaje...

𝑾𝒊ę𝒄𝒆𝒋 𝒏𝒊ż 𝒕𝒚... | 𝑳𝒆𝒗𝒊𝒉𝒂𝒏✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz