Rozdział osiemnasty ,,Nigdy nie oglądaj się za siebie..."

355 32 30
                                    

Dzień, o którym myślałam całą noc nadszedł szybciej, niż się spodziewałam. Gotowa, ubrana w białą koszulę, na którą zrzuciłam czarną marynarkę oraz do tego założyłam czarną spódnicę,  wchodziłam na pokład statku, ze swoją walizką tuż przy boku mojego towarzysza.
On ubrany był w czarny garnitur, który bardzo mu pasował. Do tego jeszcze krawat i czarny kapelusz. Nigdy nie widziałam go w takim wydaniu, lecz chciałam, aby częściej tak się ubierał...

— Witamy na pokładzie Wamp 4442!... — powitała nas Yelena, która emitowała lepszym humorem niż wczoraj. Uśmiechnęłam się do niej lekko. — Do Mare powinniśmy dotrzeć późno w nocy. Oczywiście staniemy w zapomnianym już porcie, iż nikt nie może nas zobaczyć. — wyjaśniła. — Dobrze, zapraszam więc do pokoi. Zaprowadzę was...

Takim sposobem udaliśmy się do pokoi, które znajdowały się na dole statku. Poleciłam kobiecie, kiedy tak szliśmy, aby najpierw pokazała pokój dziewczynom a potem chłopakom. Nas mogła zaprowadzić na końcu. Zgodziła się.

— Mam nadzieję, że nie będziecie źli za to, że osadziłam was w jednym pokoju... — rzekła, gdy zatrzymaliśmy się przed drzwiami, pewnie naszego pokoju. — Wcześniej wynikły pewne problemy...

— W porządku. — przerwałam jej, ponownie się uśmiechając. — Lepsze to niż nic, prawda?

Yelena kiwnęła głową i otwarła nam drzwi do "naszego" pokoju. Kiedy weszłam w jego głąb, zaskoczył mnie bardzo pozytywnie jego wygląd. Niebieskie ściany z żółtymi plamami oraz skromne, brązowe meble, dodawały uroku temu pokojowi. Do tego małe okno, nad łóżkiem. Było wręcz lepiej, niż pięknie...

— Widzę, że się podoba. Dobrze, zostawiam was. Miłej podróży. — powiedziała na odchodne i zamknęła za sobą drzwi, w końcu zostawiając nas samych.

Opuściłam swoją walizkę na podłogę i podchodząc do dwuosobowego łóżka od razu się na nie rzuciłam, lądując na nim plecami. Poczułam nagle, jakie ono jest wygodne i miękkie. Zamrużyłam oczy i oddałam się temu wspaniałemu uczuciu. Otworzyłam je dopiero, gdy poczułam, że bardzo dobrze znany mi mężczyzna usiadł tuż obok mnie. Spojrzałam na niego, nadal leżąc i do tego uniosłam kącik ust do góry. Potem on również ułożył się na plecach i zwrócił głowę w moją stronę. 

— Jak się czujesz? — zadał mi pytanie, nadal patrząc na moją twarz. 

— Dobrze. — uśmiechnęłam się kolejny raz i podłożyłam sobie dłoń pod głowę, nie przerywając z nim kontaktu wzrokowego. — Bardzo dobrze... A ty? — spytałam z nutą ciekawości w głosie. 

— Jak na razie jest bardzo dobrze... — odpowiedział spokojnie i powtórzył moją czynność, podkładając sobie swoją dłoń pod głowę, co spowodowało, że nasze wyciągnięte dłonie złączyły się ze sobą. Od razu ścisnęłam jego zimną dłoń nieco mocniej, aby dać mu do zrozumienia, jak ważny jest dla mnie jego dotyk. — Hange, gdy tam dotrzemy, trzymaj się blisko mnie. Nie wiadomo czego możemy się spodziewać...

— Hej, przestań myśleć, że coś może mi się stać. Zawsze będę tuż obok ciebie...

— I tak będę miał cię na oku.— zapewnił mnie, patrząc na mnie ostrym wzrokiem. Zaśmiałam się cicho. — Znając ciebie, jesteś do wszystkiego zdolna, Czterooka... — dodał i lekko się uśmiechnął. 

— Nie martw się, postaram się być grzeczna... — odparłam, z nadal widocznym uśmiechem na twarzy. On również odwzajemnił mój gest, po czym ujrzałam ten uśmiech, w którym się dosłownie topiłam. Tak bardzo się cieszyłam, że w końcu, po tylu latach to ja zdołałam doświadczyć tego cudownego gestu, który ukazywał tylko mi.  — Levi, nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, gdy widzę twój uśmiech...

𝑾𝒊ę𝒄𝒆𝒋 𝒏𝒊ż 𝒕𝒚... | 𝑳𝒆𝒗𝒊𝒉𝒂𝒏✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz