35

414 26 9
                                    

Wspomnienie Yeosanga 

Od urodzenia u chłopaka w domu najważniejszy był jego ojciec. Cóż, służył za idealny wzór, bez żadnej skazy. Każda próba sprzeciwu była surowo niwelowana. Ich rodzina zawsze ukazywała się przed fleszami kamer za cudowną i nieskazitelną. Może i tak by mogło być, gdyby nie fakt, że jego ojciec był potworem, a nie człowiekiem. Mały chłopczyk nigdy nie miał łatwo. Na samym początku jak się urodził mógł poczuć garstkę tego co powinien mieć jako małe, bezbronne dziecko. Zobaczył jak go jest być kochanym. Poczuł bezpieczeństwo czy dobroć i bycie ważnym elementem dla kogoś. Ale szybko zostało mu pokazane, że się myli. Jednak jak mógł to wszystko przewidzieć małe i takie niewinne dzieciątko, które niczemu nie było winne?

Miał wtedy zaledwie 7 latek, był radosny, pełen energii. Jednak czuł, że jego mamusia czegoś boi się. Ale nie rozumiał dlaczego. Do puki tamtego wieczoru, nie zobaczył przed oczami jak bardzo jest ona krzywdzona. Była katowana i wykorzystywana seksualnie, gdy nie chciała tego. Jednak jej mąż nie uznawał słowa "nie", więc nawet siłą zdobywał to co chciał. Ojciec zauważył małego chłopczyka, chwycił go za włosy i przed jego oczkami zakatował jedyną osobę, która dbała o niego. Szyderczy uśmiech nie schodził mu z twarzy, gdy przyglądał się, jak jego jedyne dziecko patrzy się na niego z strachem, wręcz przerażeniem, bojąc się zrobić jakikolwiek ruch. Zagroził mu, że jeśli zrobi cokolwiek co nie spodoba się mu, to skończy jak jego mamusia. Yeosang nic nie mógł zrobić niż po prostu zgodzić się. Po tym miał przed długi okres czasu koszmary, obwiniając się, że mógł jej  pomóc, czy coś zrobić. Ale przecież był tylko dzieckiem?

Od tamtego czasu wpajane mu było, że macocha to jego matka, która traktowała go jak wyrzutka i nic nie wartego człowieka. Gardziła nim i nie ukrywała się z tym. Napajając się każdym zranieniem w psychikę małego chłopczyka. Jednak nie miała sobie niczego za złe. Podobało jej się to, że mogła poczuć się jak pani świata, gdy nikt nie mógł jej nic zrobić. Za każde złe wypowiedziane słowo, czy wspominanie o jego prawdziwej rodzicielce, chłopczyk zostawał bity, albo ciągnięty za włosy, czy w najgorszym wypadku, zaciągany do piwnicy i tam trzymany w zimnym i mokrym pomieszczeniu, bez możliwości wyjścia. Jednak zawsze w ukrytym miejscach w pokoju trzymał zdjęcia z swoją prawdziwą mamą, gdy potajemnie je zrobiła i zostawiła dla swojego dziecka. Nigdy się nie buntował bo wiedział, że nie ma szans. Dlatego zaczął być traktowany jak kura domowa i służba. Chociaż to miał być dopiero początek 

Gdy dorósł jego ojciec nie szczędził nim. Dawał mu nieludzkie prace fizyczne, które on nie był w stanie wykonać, przez swoje małe i drobne ciałko. Jednak dla jego ojca były to tylko głupie wymówki. Co kończyło się, zamykaniem chłopaka w pokoju bez okien, jedzenia czy dostępu do świata. Przychodziła tylko wtedy jego macocha, która doszczętnie niszczyła jego psychikę 

Yeosang musiał być uczniem szóstkowym. Każde przyniesienie gorszej oceny niż 5 groziło pobiciem czy karą. Czwórki były jeszcze przez mężczyznę akceptowane, gdy miał dobry humor. Chociaż nigdy nie usłyszał pochwały czy, że są z niego dumni. Zawsze było tylko " za słabo", " jesteś do niczego", "postaraj się", "zawiodłeś mnie". Czuł się on jakby był pod lochami, albo robotem. 

Jednak mimo tego zawsze się uśmiechał i pomagał każdemu. Od zawsze wyciągał do każdego pomocną dłoń. Każdy uważał  go za radosnego i pogodnego dzieciaka, które dzięki bogatym i wpływowym rodzicom żył jak król. Chłopak nie zaprzeczał nikomu. Nie nauczono go tego, że miał swoje zdanie czy prawo do wypowiadania się. Dlatego w szkołach był bardziej uważany za wyrzutka, który nie umie się odezwać. Co poniekąd  było prawdą. Tylko, że on bardziej bał się cokolwiek powiedzieć, by nie oberwać 

Nie miał nikogo w tamtym czasie. Wszyscy uważali go za powietrze. Nikt nigdy się nim nie interesował. Bo po co komu kujon, który nawet nie potrafi bronić swojego zdania? Cóż, przyzwyczaił się on do tego, że nie ma nawet do kogo się odezwać. Szydzono nim, na każdym kroku. Jedyną ostoją było malutkie wzgórze, na które zawsze uciekał. Na środku stało duże i masywne drzewo wiśni, które dawało mu ukojenie i poczucie bezpieczeństwa. Wiedział bowiem, że nikt go tam nie znajdzie. Chociaż czy ktoś go w ogóle szukał? 

Gdy chłopak zaczął się do tego przyzwyczajać, został ponownie złamany przez swój los. Jego ojcu przestało wystarczać, głodowanie, czy zamykanie w piwnicy swoje dziecko. Już nawet bicie do nieprzytomności, a czasem łamanie kości nie dawało mu tej satysfakcji. Był jak sadysta, zawsze bezwzględny i gotowy na wszystko. Dlatego za każde nieposłuszeństwo czy nawet najmniejszy błąd jego jedyne dziecko dostawało karę. 

Zapraszał do siebie swoich trzech przyjaciół, z którymi chodził do klubów. Zawsze nastolatek miał  czekać w specjalnym pokoju, z którego nikt nie usłyszy krzyków, czy błagań o pomoc. Przychodzili zawsze wiedząc gdzie mają iść. Chłopak nie miał nawet żadnych szans na walkę. Był faszerowany prochami, możliwe, że nawet pigułką gwałtu. Jednak nadal wszystko dobrze czuł, wiedział, po co oni przychodzą. Nigdy nie było to przyjemnym uczuciem. Ich brutalność zawsze wywoływała krzyk, płacz i dużo krwi na całym jego ciele. Jego sfery intymne były całe poobijane, obolałe i pełne krwi, która czasem stawała się fioletowa. Chłopak często ledwo co żył po takim koszmarze, leżąc bezwładnie i ledwo co przytomny na twardym łóżku. Jego ciało było pełne zadrapań czy nawet i uderzeń. Nie raz potrafili go pieprzyć przez dobre parę godzin, aż Yeosang wyglądał na martwego, cały blady, z zaschniętymi łzami, sinym ciałem i pełnym wystających kości. 

Życie nie miało dla niego żadnej litości. Obdarowywało go samymi nieszczęściami. Jednak w tym wszystkim znalazła się jedna osoba, która chciała mu pomóc. Wooyoung przez przypadek poznał go. Pewnego dnia, wracając z spaceru zobaczył jak zapłakany Yeo, w podartych ubraniach wybiega z domu. Wtedy  też wpadli na siebie. Od razu złapali wspólny język i zaprzyjaźnili się. Udali się do babci Woo i tam też zaczęli się bliższej poznawać. Rozumieli się bez słów, rozumieli się jakby byli zaginionymi braćmi. Poczuli braterską więź. 

I tak od tamtego czasu uciekał nie pozwalając się więcej tak wykorzystać. Wooyoung zawsze oferował mu pomoc, czasem samemu obrywając, jednak nigdy się nie podawał. Dzięki czemu Yeosang również stał się silniejszy. Nawet jeśli w jego domu odbywały się nadal koszmary   




Hej!!!

Odzywam się do was po dość długiej przerwie. Bardzo was przepraszam, że w tamtym tygodniu nie było rozdziału, ale szkoła i to ile nauki zadają jest masakryczna. Szczególnie, że teraz też na połowę lekcji przyjeżdżam do szkoły. Dodatkowo nie czułam się dobrze psychicznie by pisać.. Byłam przytłoczona i aż nad to bez energii, czy chęci do czegokolwiek. 

Ale teraz do was powracam ( mam nadzieję, że już na dłuższej hihi ). Mam nadzieję, że historia Yeosanga nie przeraziła was i nie wyszło to zbyt okrutnie. I tak nie napisałam wszystkich pomysłów jakie miałam. Stwierdziłam, że niektóre zostawię na Wooyounga. 

Bardzo was jeszcze raz przepraszam za taką małą aktywność. Co do kolejnego opowiadanka, to planowałam go w tym tygodniu opublikować, ale niestety nie uda mi się i nie będę w stanie. :(((

Bardzo was kocham i ściskam bardzo bardzo mocniutko ❤🥰  Buziaczki i trzymajcie się tam!! 😘 

I'm Sorry BabeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz