❄️28❄️

590 30 60
                                    

Nie wróciłem do domu. Moja babcia stwierdziła, że zamieszka sobie niedaleko nas u mojej ciotki, z którą ojciec nie miał kontaktu od wieków. Nie byłem co do tego przekonany. Wolałem mieć najbliższą mi osobę blisko mnie. Po zatem bałem się, że gdy będzie potrzebowała leków to nie będzie miał kto jej je kupić. Jednak babcia była nieugięta. Ale największym szokiem dla mnie była postawa Sana. Dokładnie pamiętam ten dzień 


Siedzieliśmy w ciszy w salonie od paru minut. Wydarzenia z wczoraj cały czas siedziały mi w głowie. Moja babcia przyniosła nam ciepłe kakao, na co oboje jej podziękowaliśmy 

- Jeśli  chcecie możecie ze mną zamieszkać tutaj. I tak mam bardzo dużo miejsca - powiedział po chwili San 

- To bardzo miłe z twojej strony, ale muszę odmówić. Jednak Wooyounga zostawiam pod twoją opiekę - odpowiedziała spokojnie moja babcia

- C-co? G-gdzie ty chcesz się zatrzymać babciu? - spojrzałem się na nią z szklistymi oczami 

- Kochanie nie martw się. Niedaleko mieszka twoja ciocia, a moja siostra. Younha, możesz jej nie pamiętać, ale przez cały czas mam z nią kontakt. Po zatem jest ona lekarzem więc nic mi nie będzie - powiedziała pewnie i przytuliła mnie do siebie. - Nie płacz skarbie, będziesz pod dobrą opieką 

Nic nie odpowiedziałem tylko wtuliłem się w babcie. Nie chciałem się z nią rozdzielać. Zacisnąłem piąstki na jej sweterku, który tak bardzo lubił nosić. Nie chce się z nią rozstawać. Nagle poczułem jak ktoś kładzie mi na ramieniu rękę i odrywa mnie od babci. Spojrzałem się na chłopaka z nieodgadnionym wyrazem twarzy 

- Woo uspokój się - mruknął  San 

- Nie mam zamiaru i puszczaj mnie do cholery - warknąłem 

Jednak on się tym nie przejął i po prostu bez jakiego pytania mnie przytulił do siebie. A ja zamiast się opierać, po prostu się w niego wtuliłem, przymykając oczy

- Może pani już iść, Wooyoung będzie tutaj ze mną bezpieczny - odpowiedział spokojnie San

- Dziękuję i mów mi chłopcze babciu a nie Pani, bo inaczej dostaniesz po głowie - zaśmiała się 

Wyszła. Usiadłem na kanapie i płakałem. San tylko ułożył moją głowę na  swoich nogach, głaskając je...


Nadal zbytnio nie mogę zrozumieć co się wtedy stało. Ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. Oprócz rozdzielenia mnie z babunią. Wstałem i szczelnie owinąłem się kocykiem. Przez to, że był grudzień to pizgało. Zatrząsnąłem się delikatnie. Założyłem kapcie i ruszyłem do kuchni. Zacząłem robić nam śniadanie. Cóż z nas dwóch to ja umiem gotować. Aż dziwie się jak on mógł wyżyć na zupkach chińskich. Nagle wspomniany chłopak wszedł do kuchni. Miał roztrzepane włosy, z których skapywała woda. Zagryzłem wargę. 

- Hej, San - mruknąłem cicho 

- Hej, zimno ci, że w kocu łazisz? - uniósł jedną brew - Po zatem z tego co wiem to jest to mój koc, więc oddawaj go -warknął 

Lekko się skrzywiłem. Ale nie miałem dzisiaj ochoty na kłócenie się z nim szczególnie, że są święta. Więc tylko westchnąłem i zdjąłem koc. Rzuciłem go mu w ręce

- Z-zadowolony? - bąknąłem i poczułem gęsią skórkę na ciele przez zimno

Potarłem ramiona i dalej robiłem nam jedzenie. Nagle poczułem jak obejmuje mnie on i przyciąga do siebie. Sądziłem, że chodzi mu o to bym znowu mu się dał. Tak, nasza "umowa" nadal jest i on to częściej wykorzystuje niż wcześniej. Czasem potrafi po prostu wejść mi do prysznica, albo do pokoju, tylko po to bym mu na przykład zrobił dobrze. Odłożyłem nóż, którym kroiłem mięso, po czym odwróciłem się w jego stronę. Chwyciłem go za biodra i chciałem się zniżyć, ale on ani drgnął. 

I'm Sorry BabeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz