Rozdział 20

49 2 12
                                    

Każdy z ich dni wyglądał tak samo. Byli zdani tylko na siebie. Nie wychodzili z mieszkania, nie zbliżali się do okien.  Po zmroku nie oświetlali maksymalnie pomieszczeń. Wpatrywał się w nią jak siedziała przy oknie, daleko by nikt jej nie zauważył ale dostatecznie blisko by obserwować ludzi na ulicy. Zauważył, że spędzała tak całe dnie. Z książkami albo krzyżówkami po śniadaniu zajmowała miejsce w fotelu. Seriale i programy telewizyjne szybko ją nudziły.
- Przestań! - wycedził słysząc jak jej paznokcie przesuwają się po materiale jej opatrunku. Odwróciła wzrok na niego jak wyrwana z drzemki.
- To jest silniejsze ode mnie - rzuciła
- Przysięgam, że jak jeszcze raz to usłyszę a przykuje cię do kaloryfera - mruknął. Usłyszał jej śmiech.
- Wolę do łóżka - oznajmiła. Po jego twarzy przepełzł leniwy uśmiech. Odsunął wzrok od gazety i spojrzał na nią. Siedzieli tu już drugi miesiąc. Pilnował jej jak dochodziła do zdrowia. I w sumie czuł się lepiej z tym, że są tu razem. Do samego końca był pełen wątpliwości, czy sobie poradzi. Ale z drugiej strony wiedział, że gdyby ona zjawiła się tu sama - odchodziłby od l zmysłów. Nie miałby pojęcia czy żyje, czy wszystko z nią w porządku. Tak było dobrze.
- Na łóżko trzeba sobie zasłużyć - oznajmił. Usłyszał jak prychnęła i wróciła do książki. Parsknął śmiechem i sam wrócił do lektury. Nina odwróciła wzrok do okna. Kamery zamontowane na przeciwległej ścianie pozwalały im obserwować wejście do bloku gdzie się znajdowali. Czuła się dziwnie bezpiecznie. Łapała się na tym, że ogarniało ją poczucie komfortu. Komfort polegający na tym, że nikt do niej nie strzelał. Że nikt jej nie truł. Nikt jej nie godził nożem. Wieczorami siedzieli i rozmawiali. G co jakiś czas napominał o odpoczynku, o emeryturze. Nina tego nie czuła. Nie czuła do dzisiejszego poranka. Kiedy otworzyła oczy, spojrzała na Callena i to poczuła. Poczuła komfort. Poczuła to błogie lenistwo.
- Chce tego! - rzuciła nagle. Podniósł wzrok i spojrzał na nią. Patrzyła na niego już od dłuższej chwili. Złożył gazetę.
- Co chcesz?
- Chce emerytury. Z tobą. Chce każdego dnia budzić się i czuć to co teraz. Spokój i komfort. Nie muszę się odwracać za siebie. Nikt do mnie nie strzela - oznajmiła spokojnie. Callen odłożył czasopismo na bok.
- Nina?
- Nie, słuchaj. Na początku myślałam, że żartujesz - machnęła ręką chcąc go uciszyć.
- Ale jesteśmy tu już dwa miesiące i przyzwyczajam się do tego. Wstajemy rano, jemy śniadanie i każde z nas robi coś innego. Ale nie odwracamy się za siebie, nie wychodzimy z domu i nie rozglądamy się czy coś wygląda nienormalnie. I dopiero teraz zrozumiałam, że chce wreszcie spokoju. Wszyscy moi wrogowie albo nie żyją albo mają innych wrogów - podniosła się żywiołowo. Zrobiła krok w kierunku kanapy
- Jest tylko jedna rzecz, która chce skończyć zanim rzucimy to w cholerę - usiadła obok niego. Śledził ją wzrokiem.
- Jeśli stąd wyjdziemy, chce znaleźć Wiktora zanim on znajdzie mnie. Chce go zabić. Żeby mieć na prawdę spokój. Bo on jedyny odpuszcza innym żeby mnie dopaść i się na mnie zemścić - widziała jak z jego twarzy odpłynęła krew. Patrzyła na niego.
- Pozwól mi tylko zabić Wiktora a wtedy wrócę do ciebie i rzucimy to w cholerę
- Nie - pokręcił głową - Nie mogę ci na to pozwolić - widział jej zaskoczone spojrzenie
- Nie pozwolę ci zrobić to samej. Nie dam ci pójść tam w pojedynkę. To misja samobójcza. Zrobimy to razem
- Razem?
- Tak. Przecież Wiktor do mnie też ma problem. To po części moja sprawa - wyciągnął rękę w jej kierunku.
- Razem?
- Razem - uścisnęła jego dłoń - Razem dopadniemy Wiktora i wyjedziemy stąd w sina dal - dodała. Uśmiechnęła się do niego szeroko. Sam w to nie wierzył. Sam nie wierzył, że Nina się zdecydowała. Ale kiedy mu to powiedziała poczuł ulgę. Bo to dało mu nadzieję, że będzie doskonale. Jeszcze się wszystko ułoży. Skrzyżował jej palce ze swoimi i przyciągnął do swoich ust. Wiedziała, że podejmuje słuszną decyzję. Chce z Callen spędzić resztę życia. Ale teraz zrozumiała, że nawet jeśli nie urodzi dzieci bo nie ma już takiej możliwości to i tak ma wiele do stracenia. Callen ja rozumiał. Owszem nie mówili sobie wszystkiego. Ale zawsze mogła na nim polegać. Był jej wsparciem. I zapewniał jej bezpieczeństwo. Miał swoje nawyki, dziwactwa, był zazdrosny ale chyba za to go pokochała. Nie będzie miała dzieci. Ale ma Callena. A to wszystko sumie też jak dziecko. Takie wyrośnięte ale dalej dziecko. Poczuła jak przyciągnął ją do siebie.
- W ogóle byłam przekonana, że za te dowody będziesz bardzo zły
- Bo byłem. Ale mi przeszło - cmoknął jej czoło. Wtuliła twarz w zagięcie jego szyi. Napawała się jego ciepłem i zapachem. I wiedziała, że znalazła swoje miejsce na świecie.
- Niemożliwe, że ci przeszło
- Hatty mnie sprowadziła do pionu - wyjaśnił. Roześmiała się w głos obejmując go w pasie. No tak, dlaczego jej to nie dziwi. Słuchała jego oddechu. Nie musieli nic mówić. Chciał tylko jej całej, do końca życia. Czeka ich tylko ostatnie zdanie. I kiedy to skończą będzie emerytura. Callen poczuł się tym oszołomiony. Bo to stanie się za parę miesięcy. Za parę miesięcy rzucą wypowiedzenia i wyjadą stąd chociażby na koniec świata. Ale gdziekolwiek był z nią tam się świat kończył i zaczynał. Uśmiechnął się pod nosem zdając sobie sprawę, że zaraz wszystko się skończy.

Last task [NCIS LA] PART TWO|| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz