Harry patrząc na dawnych przyjaciół czuł się nieswojo. Zwłaszcza kiedy powoli szedł za prefektem naczelnym do pokoju wspólnego Slitherinu.
Powoli szli korytarzami w lochach aż dotarli do ślepej uliczki.
- Czysta krew
Odparł prefekt, na co ściana się rozsunęła i ukazała pokój wspólny pełen uczniów.
Weszli do środka gdzie zgromadziła się już spora liczba mieszkańców domu węża. Kiedy sciana się za nimi zamknęła, rozległy się wesołe głosy powitalne. Co nieco Harry'ego zdziwiło, bo nie spodziewał się tak radosnego powitania. O ślizgonach mówiono wiele rzeczy, ale zawsze wydawali mu się chłodni i zdystansowani.
- Pierwszoroczni, zapamientajcie złotą zasadę naszego domu. Zawsze trzymamy się swoich. Inne domy nas nie akceptują, uważają za wrogów. Dlatego zawsze trzymamy się z dała od innych uczniów, co sprawia że jesteśmy silniejśi. Dom węża nie może liczyć na pomoc ze strony Odważnych Gryfonów, Mądrych Krukonów czy nawet Dobrotliwych Puchonów... Może liczyć tylko na siebie.
Po tych słowach prefekta naczelnego rozległy się oklaski.
Jednak Harry mimo iż widział skołowane twarze pierwszorocznych, doskonale rozumiał sens tych słów.
- Gryfoni często łamią szkolne zasady, i niestety na ich wybryki nikt nie zwraca uwagi. Jednak gdy którykolwiek z was by postąpił w podobny sposób, nauczyciele nie będą tak pobłażliwi. Uważajcie na siebie i zawsze morzecie przyjść po pomoc do...
W tej chwili ściana za nimi się otworzyła i do środka wkroczył mistrz eliksirów.
Rozejrzał się po pierwszorocznych a jego spojrzenie zatrzymało się na Harry'm. Ich spojrzenia się spotkały, a chłopiec nieśmiało uśmiechnął się do profesora.
- Profesorze
Snape odwrócił się w stronę prefekta naczelnego, po czym opuścił pokój wspólny.
Dracon nachylił się i szepnął Harry'emu do ucha.
- Pewnie przyszedł zobaczyć nowych podopiecznych. To nasz opiekun.
Potter przytaknął blondynowi choć miał dziwne wrażenie że przyszedł tu ze względu na niego. Wiedział o tym jak mężczyzna nie znosił jego ojca, ale i jak kochał matkę. Przez chwilę zastanawiał się czy jego relację z mężczyzną ulegną zmianie, skoro trafił do Slitherinu.
W końcu nadszedł czas, kiedy chłopcy zostali wysłani do sypialni.
Po dłurzszych dyskusjach lepiej poznali swoich współlokatorów, siedząc w wybranych przez siebie łóżkach.
Dracon siedział na łóżku opowiadając jak w wakacje był z ojcem ma meczu Quidzicza w Francji. Parodiował spikera, a chłopcy zaśmiewali się do łez.
Prefekt musiał przyjść i ich uciszać, w końcu jutro zaczynały się pierwsze zajęcia.Następnego dnia na śniadaniu dostali rozkład zajęć. Dracon ekscytował się lekcjami transmutacji i eliksirów, Harry zaś nie mógł się doczekać obrony oraz nauki latania.
Co oczywiście zostało skomentowane przez blondyna.
- Chciał byś trafić do drużyny co? Ja też ale nie łódź się, Pierwszoroczni nie mają szans dostać się do drużyny.
Na co brunet musiał mu przytaknąć i obaj ruszyli na najnudniejsze zajęcia, czyli Historię Magii.Wybaczcie za opóźnienie, ale brak czasu. Jednak postaram się powrócić do opowiadania.

CZYTASZ
Co by było gdyby...
FanfictionZastanawialiście się co by było gdyby Harry trafił do Slitherinu? Zapewne wielu z was tak... Harry w pewnym momencie życia zaczął zadawać sobie to pytanie, a odpowiedzi okazała się zaskakująca. Okładka i zdjęcia użyte do ff zostały pobrane z google...