Rozdział 02 Spotkanie Hagrida

2.8K 158 24
                                    

Harry poderwał się oszołomiony i ruszył w stronę drzwi wejściowych. Łomotanie w się powtórzył i z sypialni wójtostwa chłopak usłyszał przekleństwa. Wybiegł z salonu przecierając zaspane oczy.
Szybko otworzył drzwi i spojrzał na Hagrida z szerokim uśmiechem, i mocno walącym serce z ekscytacji.
- Hej Harry, dawno żeśmy się nie widzieli. Jak ty chłopie wyrosłeś.
Nagle u góry otworzyły się drzwi i wyszedł na korytarz wuj Wernon.
- Cholipka nie przedstawiłem się, jestem Rugeus Hagrid klucznik i gajowy Hogwartu. Chyba wiesz wszystko o Hogwarcie prawda?
Chłopiec już miał się odezwać gdy z góry dobiegł głos wuja Wernona.
- Co tu się dzieje? Kim pan jest?
- Przybyłem tu do Harrey'go.
Zignorował mężczyznę i zaczął szukać czegoś w kieszeniach.
- Co to ma znaczyć?
Hagrid wyjął w końcu paczkę i wręczył ją chłopcu.
- Wszystkiego najlepszego Harry, nie co dzień kończy się jedenaście lat.
Chłopiec otworzył prezent i ujrzał tort urodzinowy.
- W pewnym momencie na tym usiadłem, ale w smaku powinien być taki sam.
W tym momencie wuj Wernon poczerwieniał ze złości.
- Wynocha z mojego domu.
Mężczyzna popatrzył na Wernona.
- I co mi zrobi taki tłusty Mugol jak ty? Przybyłem tu po Harry'ego, aby mógł się przygotować do szkoły.
- On nigdzie nie pójdzie. Jak go wzięliśmy z Prtunią, przysięgaliśmy sobie że go tam nie poślemy. Jest zapisany do Gimnazjum Smolton a ja nie mam zamiaru płacić jakiemuś głupcowi żeby uczył go jakiś sztuczek.
Na te słowa Hagrid najeżył się i wycelował parasolką w mężczyznę.
- Nigdy nie obrażaj Albiusa Dumbledore w mojej obecności.
Chłopak szybko złapał olbrzyma za nadgarstek zwracając tym uwagę na siebie.
- Przebiorę się tylko i możemy jechać.
Nie chciał by olbrzym wpadł w tarapaty tylko przez to że żucił zaklęcie na wuja.
Chłopak poszedł do swojej komórki pod schodami.
Hagrid popatrzył zaskoczony i po chwili odezwał się do mężczyzny.
- Czy to pokój Harry'ego? Dursley!
Mężczyzna zbladł widząc że olbrzym celuję w niego różową parasolką. Harry wyszedł z pomieszczenia i chwycił olbrzyma za rękę.
- Hagridzie możemy iść?
Olbrzym spojrzał w zielone oczy dziecka i uśmiechnął się czule.
- Holipka Harry masz rację. Czas do Londynu.

Podróż przebiegła spokojnie, mimo iż olbrzym zwracał na siebie uwagę. Harry kupował bilety i z pobłażliwym uśmiechem.
Kiedy zbliżali się do dziurawego kotła, chłopiec się uśmiechnął szeroko.
- Prawie jesteśmy na miejscu Harry. Zapewne masz jakieś pytania?
- Nie Hagridzie. Choćmy...
- Cholipka Harry chyba Dursleyowie musieli ci sporo opowiedzieć?
- Można tak to ująć.
Olbrzym podrapał się po brodzie i wzruszając ramionami ruszył za chłopcem.
W końcu dotarli do dziurawego kotła, gdzie było przejście na ulicę Pokątną.
- Hagridzie to samo co zwykle?
- Nie Tom. Dziś jestem w sprawach Hogwartu. Pomagam młodemu Harry'emu w przygotowaniach do szkoły.
- Na mą duszę, to Harry Potter?
- To zaszczyt pana widzieć panie Potter. Nazywam się Krokfort. Morris Krokfort panie Potter. To dla mnie zaszczyt.
W tym momencie zrobiło się zamieszanie. Wielu próbowało uścisnąć mu dłoń. To Hagrid próbował zapanować nad sytuacją ale nagle Harry usłyszał znajome jąkanie.
- Pppppp... Potter
- Dzień dobry profesorze. Harry to jest profesor Quiler, nauczyciel obrony przed czarną magią.
- Będę cię uczył jak się bronić ale ty chyba tego nie potrzebujesz co Ppppp... Potter?
Zaśmiał się nerwowo, a chłopiec uśmiechał niepewnie.
- Witam profesorze.
Olbrzym jednak się zniecierpliwił i zaczął przepychać w stronę wyjścia.
- Choć Harry, musimy zrobić ci zakupy.
Ruszył za mężczyzną w milczeniu. Po chwili znaleźli się na ulicy pokątnej.
- Tu Harry zrobisz wszystkie swoje niezbędne zakupy ale najpierw odwiedzimy bank Gringotha. Tam są twoje pieniądze.

Czas spędzony w banku minął szybko, także na zakupach. Chłopak zachowywał się jakby wiedział o wszystkim i nie raz był na tej ulicy.
Z zdenerwowaniem wszedł do Madame Malkin.
Spojrzał na przysadzistą kobietę.
- Hogwart tak? Ostatnio wielu z was mnie odwiedza. Właśnie dopasowujemy szatę innemu młodzieńcowi, który też tam się wybiera.
Harry spojrzał w głąb i zobaczył bladego młodzieńca. Właśnie miał na sobie za dużą szatę, która mu dopasowywała inna czarownica.
Przełknął ślinę, patrząc na znajome ulizane białe włosy. Znał doskonale tego chłopaka. Był jego największym wrogiem w czasach szkolnych. Może teraz czas aby to zmienić?
Wiedział że teraz ma szansę zmienić swoje życie, wystarczy że zacznie inaczej.
Że smudkiem pomyślał o Hermionie, Ronie czy Nevillu.
Przełknął ślinę i stanął koło niego na podwyższeniu i spojrzał w szare oczy Dracona Malfoya.

Co by było gdyby...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz