Rozdział 01 Dziwna pobudka

3.2K 166 3
                                    


Harry jęknąła i przetarł oczy.
Usłyszał dudnienie po schodach nad nim.
Przekręcił się na drugi bok z jękiem.
- WSTAWAJ!
Rozległ się głos kobiety i pukanie do drzwi.
Tupanie się nasiliło i Harry mógłby przysiądz że ktoś przez chwilę skakał nad nim.
Po chwili tuż przy nim rozległo się walenie o drewniane drzwi, jakby ktoś walił w nie pięścią.
Harry usiadł na łóżku i się rozejrzał mrożąc oczy.
Szybko wyszukał okulary i w szoku zorietował się że jest w komórce pod schodami.
Wygrzebał się spod starego koca i spojrzał na swoje ręce.
- Jestem dzieckiem?
Był w szoku. Wstał i wciągając na siebie za duże ubranie po Dudleyu. Rozglądając się z niedowierzaniem po pomieszczeniu. Opuścił komórke rozglądając się do około. Zaskoczony patrzył na zdjęcia wiszące na ścianie. Był na nich jego kuzyn Dudley w wieku jedenastu lat. Chłopak zaczął myśleć nad ostatnimi wydarzeniami, jednak ostry głos ciotki Petuni wyrwał go z rozmyślań.
- Co się tak patrzysz jak niedorozwinięty? Bierz się za śniadanie.
Harry wszedł do kuchni i zaczął smażyć bekon. Podczas gdy jego kuzyn zaczął się wykłócać o ilość prezentów.
- Ile ich jest?
- Trzydzieści sześć cukiereczku.
Odparła ciotka słodziutkim głosem, głaszcząc syna.
- Trzydzieści sześć? W zeszłym roku było trzydzieści siedem.
Harry przestał słuchać dyskusji, o prezentach kuzyna. Przekręcił z rezygnacją oczami i zaczął nakładać śniadanie na talerze.
Rozległ się dźwięk telefonu i ciotka poszła odebrać.
- Złe wieści Wernon. Pani Figg złamała nogę i nie może go wziąć.
Popatrzyła na Harry'ego jakby to była jego wina.
- Może twoja koleżanka mogła by się nim zająć?
- Nie bądź głupi Wernonie, wyjechała na tropiki. Może Marrge?
- Wiesz że ona go nie znosi.
Dudley wykrzywił twarz udając że płacze. Wiedział że jak się wykrzywi to matka mu ulegnie.
- Mamo ja nie chcę by on szedł.
- No już Dudziaczku mamusia nie pozwoli aby zepsuł ci urodzinki. Może go weźmiemy i zostawimy w samochodzie?
- To nowy samochód.
Chłopak się nie odzywał, słuchał dyskusji między nimi jedząc śniadanie do końca. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi i Dudley przestał udawać że płacze.

Po południu siedział już w samochodzie jadąc do zoo. Oddalił się od rodziny w spokoju oglądając zwierzęta. Starał się unikać kuzyna oraz jego przyjaciela, którzy szybko się znudzili oglądaniem zwierząt i zaczęli zaczepiać Harry'ego. Chwilę popatrzył na węża przypominając sobie jak go uwolnił. Tym razem był świadomy i szybko odszedł aby uniknąć dodatkowych kłopotów. Podejrzewał że już jest w stanie kontrolować swoją magię. Znał ją na tyle dobrze że był w stanie kontrolować. Jednak nie chciał ryzykować, przesiedzenia w komórce całego miesiąca.
W zoo powoli zaczynał układać swoje myśli nad ostatnimi wydarzeniami.
Pamiętał jak siedział w biurze autorów w ministerstwie i otworzył tajemniczą paczkę. Potem ujrzał białe światło i nic więcej.
Po chwili doszedł do wniosku że to musi być sen, wywołany jakimś czarem. Postanowił więc się tym nie denerwować, może się niebawem przebudzi.
Zaskoczyło go tylko że obudził się dzień po tym wydarzeniu w ministerstwie, tylko kilkanaście lat wcześniej.

Powoli czas mijał, a Harry chodził do szkoły. Zaczynał się niepokoić że nadal przebywał w tej dziwnej sytuacji a efekt nie minął mimo przebywania tu kilku dni.
Po miesiącu zaczęły się wakacje i Dudley chodził w nowym mundurku z Sneltinga oraz swoim kijem.
Tym razem Harry uciekł z salonu aby się nie roześmiać z kuzyna, bo wyglądał naprawdę komicznie. Ciotka Petunia rozczulała się nad swoim ukochanym synkiem.
I tym razem pewnego dnia gdy jedli śniadanie, młodzieniec poszedł po listy. Wśród szarych kopert i pocztówki znalazł grubą kopertę zaadresowaną do niego zielonym atramentem.
"Pan H. Potter Prived Drive 4 komórka pod schodami". Uśmiechnął się i schował list do kieszeni. Poszedł zanieść resztę korespondencji wujowi i powrócił do posiłku. Następnie pozmywał naczynia i poszedł do swojej komórki pod schodami gdzie złamał pieczęć i przeczytał swój list.
Tego wieczoru z uśmiechem szedł do łóżka, zastanawiając się jak bardzo się może zmienić jego życie.

W końcu doczekał się dnia swoich jedenastych urodzin. Był środek nocy a on wpatrywał się w gwiazdy, czekając aż wybije północ.
Czuł ogromną ulgę i miał nadzieję że może zacząć wszystko od nowa. Miał cichą nadzieję że dostał szansę naprawienia wszystkiego i to co się wokół niego dzieje to rzeczywistość.
Zegar wybił północ i Harry zaczął wyglądać swojego dawnego przyjaciela.
Jednak nic się nie wydarzyło i z smutkiem zasnął przy oknie.

Po chwili rozległo się głośne pukanie a drzwi...

Co by było gdyby...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz