Rozdział 17 Szlaban

404 33 4
                                    


Harry obudził się następnego dnia, tylko dzięki blondynowi.
Draco stał nad nim i polał mu twarz zimną wodą.
-Wstawaj, bo spóźnimy się na zajęcia,  o śniadaniu nie wspomnę.
Szatyn usiadł gwałtownie, spojrzał groźnie na blądyna.
-Chcesz mnie zabić?
-Nie, to Snape cię zabije jak się spuźnimy na eliksir.
Draco przeżucił torbę przez ramię,  mówiąc na odchodne.
- Jeszcze mi za pobudkę podziękujesz śpiącą królewno.
Szybko wybiegł z sypialni unikając ciosu mokrą poduszką.

Przed opuszczeniem pokoju wspólnego, poprawił swoje włosy i wygładził szatę. Po chwili opuścił dormitorium i ruszył w stronę wielkiej sali.
Blondyn jedząc śniadanie, przyglądał się swojemu opiekunowi. Nie potrafił zapomnieć tej dziwnej rozmowy.
Po chwili Harry usiadł koło niego i sięgnął po kanapkę.
-Wybacz po wczorajszym długo nie mogłem zasnąć...
Wyszeptał blondynowi.
-Nie wiem Harry ale ufam Snapowi, jest przyjacielem mojej rodziny. Może i wiele powiedzieć nie może,  ale wiem że na jego pomoc możemy liczyć.  Sam fakt że potwierdził twoje podejrzenia...
Harry przyłożył mu palec do ust uciszając chłopaka. Nerwowo się rozejrzał czy nikt nie słucha.
-Na razie jest jedynym, który mnie nie okłamał.
Widząc obuzoną minę blondyna, dodał szybko.
-Mówię tylko o dorosłych
- Ja myślę....

Dziś mieli ciężką przeprawę z gryfonami, a Snape im łatwo nie odpuścił. W prawdzie widział jak Harry przysypia podczas robienia notatek, ale szybko go budził młody Malfoy, więc nie musiał ingerować. 
Potem zaklęcia i dalsze ćwiczenia zaklęcia aquamenti. Harry był gotów założyć się o sto galonów że tym zaklęciem  został potraktowany rano przez blondyna. Zaś patrząc na jego uśmieszek gdy rzuca zaklęcie, nie miał żadnych wątpliwości. Dzięki niemu Slitherin zarobił kolejne 10 punktów,  więc po wczorajszym są tylko 10 na minusie.

Podczas obiadu mieli rozmowę z prefektem naczelnym. Cały dom wiedział o ich eskapadzie, ale myśleli że stracili mniej punktów,  dzięki Severusowi, który "za odwagę " dał punkty nim cały dom się zorientował ile tych punktów naprawdę stracili. Na szczęście nie dostali zbyt mocno, wręcz przeciwnie. Dostali kilka wskazówek jak skutecznie się skradać, z zaleceniem że na szóstym roku poznają zaklęcie kameleona, co sporo im ułatwi na przyszłość.

Kolejna lekcja historii,  tu Harry nie podołał i po prostu zasnął. Obudziło go szturchnięcie, i na pół przytomny rozpoczął pakowanie rzeczy.

Po kolacji razem z blondynem udali się do Filcha. Czas było zgłosić się na szlaban. Jaki był zaskoczony widząc tam krukonkę o bujnej czuprynie. Spojrzała na nich i przekręciła oczami.
-No dobrze wszyscy są... Za mną, dziś czeka was wycieczka po zakazanym lesie.
-Regulamin szkoły zabrania nam ucznią wchodzić do zakazanego lasu
Odezwała się dziewczyna, lekko drżącym głosem.
-Ooo widzę że ktoś się boi. Moim zdaniem to i tak za słaba kara, gdybym miał coś do powiedzenia, przykuł bym was łańcuchami do ściany....
Harry w tym momencie przestał go słuchać, spojrzał na przerażoną dziewczynę.
Zaciśnięte usta, oraz sztywny, nienaturalny krok dziewczyny sprawiał wrażenie silnego zdenerwowania. Podszedł do niej, chcąc jakoś ją pocieszyć.
- Hej jestem Harry a ty?
Popatrzyła na niego po czym szybko i nerwowo na woźnego.
- Hermiona
- Nie gadać
Nagle odezwał się Filch spoglądając, strasząc krukonkę.

Resztę drogi szli w ciszy przemierzając błonia. Zaprowadził ich do chatki Hagrida, gdzie gajowy już czekał na nich z psem u boku.
- Ja już się nimi zajme
- Nie bądź za łagodny, oni muszą być ukarani. Przyjdę po nich później, jeśli coś jeszcze z nich zostanie.
Gajowy spojrzał na woźnego, i  tylko skinął głową na znak że słyszy. Filch odszedł w stronę zamku.
Rozdał dziecią zapalone latarnie.
- No dobrze, idziemy do lasu. Widziałem ślady krwi jednorożca niedaleko. Musimy go znaleźć jak najszybciej i opatrzyć.
Dziewczyna podniosła rękę i trzęsącym się głosem spytała.
- Czy to nie jest niebezpieczne?
- A jeśli coś go zaatakowało?
Spytał Harry ale krukonka się odwróciła w jego stronę,  i zdążyła odpowiedzieć nim zrobił to gajowy.
- Harry ten kto zaatakuje jednorożca jest skazany na potępienie.  Żadna żywa istota nie atakuje tych zwierząt, to po prostu nie możliwe.
- Dobrze, czas ruszać.  Za mną

Hagrid poprowadził ich do lasu, gdzie w ciemnościach rozpoczęli poszukiwania. Gajowy pokazał im plamy krwi w pewnym miejscu.
-Tu się rozdzielimy, Potter i Greanger wyidźcie w tamtą stronę,  ja z Malfoyem w drugą.  Jak będziecie potrzebować pomocy wystrzelcie czerwone iskry w powietrze. Wiecie jak?
Hermiona machnęła różczką wypowiadając zaklęcie. Hagrit przytaknał widząc jak użyła sygnału.
-Zgadza się,  to ruszajcie.

Nagle w pobliżu usłyszeli dźwięk kopyt...

Co by było gdyby...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz