Rozdział 18

311 16 4
                                    

Czarnowłosy poprawił garnitur. Trochę zdenerwowany ponownie usiadł na krześle.
Demony obserwowały teraz uważnie każdy jego ruch. Nie mogły pozwolić na powtórzenie sytuacji sprzed chwili. Asmodeusz cenił sobie dyscyplinę, więc gdyby najemnikowi udało się znowu wtargnąć do środka, nie tylko on byłby w kłopotach.

W końcu drzwi się otworzyły.

– Pan Ketch, przepraszam, że musiałeś czekać – odezwał się książę Piekła, uśmiechając się ironicznie. Siedział on na tronie na końcu sali. Mężczyzna postąpił kilka kroków w jego kierunku.

– Dlaczego tu jestem? – zapytał Brytyjczyk.
– W niebie zapanował ruch.
– Anioły pojęły przepowiednię. Winchesterzy także.
– Wiedziałeś o tym i mi nie powiedziałeś? – to mówiąc, demon pochylił się do przodu.
– Nie pytałeś.
– Nie powinienem pytać.

Zapanowała cisza. Asmodeusz w zamyśleniu założył nogę na nogę.

– Szukają broni mogącej mnie zabić – odparł.
– Czyli?
– Colta – odpowiedział, uśmiechając się pod nosem. – Nie uda się im. To na nic.

Artur przeniósł spojrzenie na pobliską wnękę, która robiła za celę. Za kratami siedziała skulona postać.

– Uważasz, że uodporniłeś się, ponieważ wstrzykujesz sobie w żyły łaskę archanioła – powiedział, nawiązując do sytuacji, kiedy wszedł nieproszony.
– Każdy potrzebuje małego zastrzyku energii od czasu do czasu. – Obecny władca Piekła wzruszył jedynie ramionami. – Ale dość o moim soczku. Porozmawiajmy o nas. Widzisz... Nie wierzę, że rozumiesz naturę tej relacji.
– Płacisz mi, a ja robię, co należy zrobić. Koniec transakcji.
– Tak... Chociaż nie. Powiedziałbym, że jesteś mój.
– Nie jes...
– I już czas, żebyś ustawił się w kolejce – przerwał mu.
– Skoro tak to odbierasz, myślę, że to koniec. Miłego dnia.

Brytyjczyk odwrócił się z zamiarem wyjścia, jednak rozmówca nie pozwolił mu na takie zakończenie ich dialogu. Książę Piekła pojawił się nagle przed nim. Jego oczy zalśniły wszystkimi odcieniami złota.

– Koniec będzie, kiedy ja to powiem – oznajmił, uderzając mężczyznę w brzuch

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Koniec będzie, kiedy ja to powiem – oznajmił, uderzając mężczyznę w brzuch. Szybko zadał kolejne ciosy, powalając go na ziemię.
Demon zaśmiał, kiedy Ketch powoli się podnosił. Asmodeusz użył swoich mocy, uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch.

– Nauczysz się? Robisz, co powiem... – rzekł, zadając kolejny cios – ... kiedy to powiem! – Następnie złapał go za poły ubrania i cisnął nim o ścianę. – A jeśli chociaż pomyślisz o pyskowaniu do mnie znowu...

Żółtooki podszedł do niego i używając nadnaturalnej siły, podniósł go nad głowę, by następnie rzucić nim o ziemię, jak workiem ziemniaków.

Asmodeusz poprawił mankiety ubioru. Kiedy zobaczył plamy krwi zdobiące jego śnieżnobiałą marynarkę, skrzywił się.

– Spójrz, co zrobiłeś z moim garniturem.

Córka łowcy ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz