Rozdział 9

469 21 1
                                    

Kilka tygodni później

– Chyba znalazłam nam sprawę – rzekła Amanda, odrywając wzrok od ekranu laptopa.
– Nam? – zapytał Dean, marszcząc przy tym brwi.
– W Topece, około cztery godziny drogi stąd – oznajmiła, ignorując jego pytanie. – Toma Blake'a, kasjera w Salinie, który zaginął, wracając z pracy, znaleziono wczoraj martwego. Jego wnętrzności były w stanie ciekłym. Miejscowi nie wiedzą, co się stało. Próbowali zatuszować sprawę... Wyeliminowałam następujące zjawiska nadprzyrodzone...

– Chwila... – przerwał jej Sam. – Od kiedy jesteś taką ekspertką? – zdziwił się.
– Cóż, przeczytałam to i owo.
– Bez urazy, ale jest różnica między czytaniem o łowach a prawdziwym polowaniem – zauważył starszy Winchester, przejmując laptop od brunetki.

– Jadę z wami – rzekła stanowczo dziewczyna. – Poza tym to ja znalazłam tą sprawę – dodała.
– Zostajesz w bunkrze – powiedział jej ojciec.
– Mam dość siedzenia tutaj. Jack z Castielem gdzieś wyparowali, a sama zanudzę się na śmierć.
– Masz książki.
– Jadę z wami.

Zaczęli toczyć walkę na spojrzenia.
Brunetka miała już dość siedzenia w czterech ścianach. Co prawda, bliżej było jej do introwertyka i wolała sama spędzać czas wolny, ale jak to mówią, co za dużo to niezdrowo.
Dodatkowo wiedziała, że czyhają na nią demony, ale wolała już mieć z nimi spotkanie niż zwariować w zamknięciu. Powoli zaczynała się tu dusić...

– Może jednak zabierzemy ją ze sobą – zasugerował Sam, co spotkało się z nagannym wzrokiem brata.
Młodszy Winchester zauważył, iż dziewczyna większość cech odziedziczyła po matce, to w niektórych rzeczach mogła śmiało konkurować z Deanem. I właśnie upartość należała do tych wyjątków, więc postawił się wtrącić.

– Dobrze jej to zrobi – kontynuował. – Poza tym będziemy mieć ją na oku. Plus dzięki sigilom jest niewidoczna na demonicznym radarze.

– No dobra – rzekł szatyn po namyśle. – Ale...

★★★

– Poważnie? – odparła brunetka, gdy weszli we trójkę do wielkiej sali.

Na jednej ze ścian był przymocowany różnego rodzaju oręż, począwszy od noży po broń palną.
Po drugiej stronie znajdowały się stanowiska strzeleckie.

Starszy łowca podszedł do wystawki i sięgnął po jeden z pistoletów. Następnie skierował się na wyznaczone do strzelania miejsce, po drodze zabierając pasujący do niego magazynek.

– Colt MK IV seria 70 – powiedział, załadowując gnata. – Odmiana Colta...
– 1911 – dokończyła Amanda. – No co, specjalność na studiach zobowiązuje – wytłumaczyła.

Dean, wymieniwszy spojrzenia z bratem, wręczył jej spluwę.
Wzięła ją pewnie do ręki.
Metalowy korpus broni nie miał żadnych skaz, a drewniane okładziny dodawały jej charakteru.
Odbezpieczyła pistolet, wymierzyła i oddała kilka strzałów.

Trzy pociski trafiły w tarczę, zostawiając po sobie dziury w głowie i klatce piersiowej zarysowanej sylwetki.

– Co? – zielonooka spojrzała na mężczyzn, którzy nieświadomie rozwarli usta w zdumieniu.
– Jeżeli chcesz z nami jechać, musisz mieć odpowiednie ciuchy – rzekł Dean, nie dając nic po sobie poznać. – Idź się pakować.

Dziewczyna wyszła ze strzelnicy, zostawiając braci samych.

– Nieźle strzela – Sam odezwał się po raz pierwszy od dłuższego czasu. – Zupełnie jak...
– Zamknij się.

– Zamknij się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Córka łowcy ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz