1997 r.
Skrzywiła się, gdy dotknęła rozcięcia na czole. Na opuszkach palców pozostała krew. Opłukała ręce. Z nadgarstka zdjęła gumkę i związała niedbale brązowe włosy.
Jednostajny szum wody wciąż lejącej się z kranu sprawił, że krążąca jeszcze w żyłach adrenalina, powoli opuszczała jej ciało. Wracała także świadomość. Do głowy napływały wspomnienia ostatnich wydarzeń. Wspólne polowanie, białooki mężczyzna, krzyk i ból, ojciec każący jej uciekać.
Obraz zrobił się niewyraźny, do oczu napłynęły łzy. Spojrzała w lustro. Niebieskie tęczówki przygasły. Poczuła narastający w niej gniew. Jedyna bliska jej osoba znajdowała się w niebezpieczeństwie. Nie wiadomo, czy jeszcze żyła. Chciała pomóc, ale wiedziała, że sama nic nie zdziała. Dała upust kotłującym się w niej emocjom, uderzając pięścią w lustro. Elementy jednolitej tafli spadły z hukiem do umywalki, częściowo zdobiąc również podłogę.
Rozległo się pukanie. Brunetka przeklęła pod nosem, szybko się ogarniając.
Idąc do drzwi, zgarnęła ze stołu berettę i małą buteleczkę. Odbezpieczyła pistolet. Powoli otworzyła drzwi, trzymając broń tak, by była niewidoczna dla przybysza.– Karen... – rzekł mężczyzna.
Niebieskooka chlusnęła mu zawartością naczynia w twarz. Zaraz po tym skierowała lufę pistoletu w jego stronę. Za facetem pojawiła się dwójka chłopaków, gotowych go bronić, lecz ten ich powstrzymał.
– Spóźniłeś się – powiedziała, wciąż do niego mierząc.
– Czarodziej nigdy się nie spóźnia, nie jest też zbyt wcześnie. Przybywa wtedy, kiedy ma na to ochotę – odpowiedział pewnie, ściągając z głowy niebieską czapkę z daszkiem.Dziewczyna opuściła broń, słysząc poprawny odzew. Pozwoliła, by do niej podszedł. Dwójka nastolatków została w korytarzu.
– Bobby – wyszeptała, gdy znajomy ojca zamknął ją w swoich ramionach.
Wtuliła się w niego, pozwalając wypłynąć łzom z oczu. Mężczyzna w uspokajającym geście gładził ją po włosach.
Czując na sobie czyjś wzrok, uniosła głowę. Odsunęła się od Singera, wycierając mokre policzki. Wzięła głęboki wdech, tłumiąc kotujące się w niej emocje.– To synowie John'a Winchestera. – Łowca wskazał na nich głową. – Sam i Dean.
– Czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy? – zapytał starszy z nich.
– To tobie uratowałam tyłek przed zmiennokształtnym? – Karen wskazała na niego, na co ten przewrócił oczami.
– Tak, to on – potwierdził drugi, zbierając od brata pacnięcie w tył głowy. – Władca Pierścieni?– zadał pytanie, gdy wpuściła ich do środka.
– Tak. – Niebieskooka uśmiechnęła się minimalnie. – Mieliśmy problem z hasłem w razie W. Niby mówisz z pretensją w głosie, a odezwa jest najmniej oczywista.Mówiąc to, zebrała potrzebne rzeczy na stole. Wszyscy usadowili się wokół niego.
– Znalazłam wzmiankę o dziwnych zdarzeniach w okolicy – zaczęła, wskazując na dany artykuł w gazecie. – Zakłócenia w dostawie prądu, bydło, dziwne zachowania ludzi...
– Demon – stwierdził Dean.
– Też tak myśleliśmy. Ale to nie był czarnooki dupek. Był znacznie silniejszy... I miał białe oczy.★★★
– Macie coś? – zapytał starszy Winchester, z hukiem zamykając grubą książkę.
Bobby posłał w jego stronę gniewne spojrzenie. Oczy wszystkich skupiły się na leżącej na łóżku dziewczynie. Szatyn wypuścił z ulgą powietrze, widząc, że nagły hałas jej nie obudził.
CZYTASZ
Córka łowcy ✔️
FanfictionAmanda Wilson od urodzenia była chroniona przed częścią świata, którą mało kto zna. Lecz pewnego dnia los upomni się o swoje. W jej życiu pojawi się mężczyzna, którego się nie spodziewała. Czy uda mu się ocalić dziewczynę przed rzeczami nie z tego ś...