Drugie spotkanie - Scott Hayes

105 4 0
                                    

(T/I) - twoje imię

(T/N) - twoje nazwisko


(T/I) po niezadowalającym spotkaniu z chłopakami w lesie, bardzo rzadko wybierała się na przejażdżki w teren na swoim koniu. Była zrażona do tego, więc większą uwagę skupiła na treningach skokowych, aby wystartować w zawodach Burghley Horse Trials. Jej ojciec uważał, że to dość głupi pomysł, jako instruktor swojej córki i właściciel stajni, był surowy w ocenianiu jej. Nie, że nie uważał (T/N) za dobrego jeźdźca, była cudowna w tym sporcie, ale nie widział jej w tych zawodach.

- (T/I) łydka! Grey ci gaśnie - warknął.

Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie ojca. Przez całą godzinę słyszała tylko negatywne uwagi w jej stronę. Nie przejęła się tym. Znała go najlepiej na świecie i wiedziała, że komplementów nie usłyszy w jej stronę.

- Widzisz? Patrz jak teraz ładnie prezentuje się żywym galopem, a nie tym mizernym. Teraz pilnuj, żebyś nie straciła rytmu i najedź na tę stacjonatę - wskazał palcem na przeszkodę mająca około metra.

(T/I) z Grey'em trzymali uzyskane tępo. Nakierowała wałacha na przeszkodę i nie minęła minuta, a znaleźli się już z powrotem kopytami na ziemi. Poklepała, pochwaliła swojego przyjaciela.

- Świetnie, a teraz z lewej strony - zarządził.

Skok się powtórzył, również zadowalająco jak wcześniej. Zwolniła konia do stępa i podjechała w stronę ojca.

- I jak? Jesteśmy na dobrej pozycji?

- Myślę, że tak, ale jak na Burghley to jeszcze za mało moja droga.

- To kiedy będziemy gotowi? Za miesiąc? Dwa? Tato! Za niecałe trzy tygodnie zaczynają się te zawody.

- Właśnie o tym mówię. Jesteście nie gotowi i musicie zrezygnować.

- Nigdy, to jest nasza szansa.

Ojciec bez słowa odszedł od (T/I). Skierował się do czarnego SUV, który właśnie podjechał na parking stadniny. Wyszedł z niego nie kto inny Scott, którego górna część ciała została okryta brązową koszulką, a nogi.. bryczesami. Dziewczyna już widziała, że ten dzień będzie okropny tak samo jak tamty. Chłopak, gdy znalazł ją wzrokiem pomachał do niej z wielkim uśmiechem na twarzy.

Jednak ona nie odwzajemniła tego gestu. Zeskoczyła z grzbietu konia i zaczęła prowadzić w stronę wejścia boksu.

Czarnoskóremu to się nie spodobało, chwilę zajął parę słów z panem (T/N) i popędził w stronę w którą poszła dziewczyna.

- Co ty dziś taka hm? - zapytał, na co dziewczyna spławiła go machnięciem dłoni. - (T/I) irytuje mnie to - warknął.

- Uspokój się, tu są konie. Istoty płochliwe zapomniałeś? - przewróciła oczami.

- Dalej jesteś zła o tamto? No weź, skąd miałem wiedzieć, że akurat tam galopujesz co?

- Mogłeś przynajmniej posłuchać mnie i dać mi spokój.

- I zrezygnować z poznania cię? Ta jasne - przewrócił oczami tak samo jak zrobiła to ona chwilę temu.

- Dokładnie, bo ja nie chciałam poznać ciebie - wzruszyła ramionami.- A teraz odsuń się, bo muszę odnieść siodło.

- Daj pomogę ci.

- Nie chcę twojej pomocy Scott.

Ignorując jej odpowiedz, zabrał z jej rąk ciężką rzecz i popędził w stronę siodlarni. Może to śmieszne, ale zaimponowała mu ta dziewczyna tym, że jest taka pyskata. Tym, że to ona decyduje o swoim życiu w stu procentach, że to ona decyduje kto do niego wchodzi i kto wychodzi, ale nie. Scott chciał jedną rzecz w jej tym poukładanym świecie zmienić. Mianowicie to, że on się do niego wprosi bez jej zgody, a czy wyjdzie równie tak samo kiedy chce? To się zobaczy.





















Preferencje do postaci z trylogii "Hell"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz