(T/I) - twoje imię
Blondynka siedziała szczęśliwa przy kuchennym stole popijając malinową herbatkę. Na stole przed nią leżał pozytywny test ciążowy.
Dziewczyna wprost nie mogła się doczekać powrotu swojego ukochanego. Nie mogła się doczekać momentu aż podzieli się z nim tą szczęśliwą nowiną. Wcale nie bała się jego reakcji, bo oboje tego chcieli i się starali o dziecko już od jakiegoś czasu.
- Kochanie, wróciłem.
- Hej, chodź tu - zawołała rozpromienionym głosem.
- Co ty taka szczęśliwa? - zaśmiał się z jej entuzjazmu brunet.
- No chodź tu to zobaczysz - Cameron nie zwlekając dłużej poszedł do kuchni. W jego oczy od razu rzucił się przedmiot znajdujący się na drewnianym blacie. Osłupiał.
- Popatrz Cam, udało nam się - rzuciła się mu na szyję, ten jednak odepchnął ją.
- Co jest? -zdziwiła się.
- Nienawidzę cię. Wynoś się - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Żartujesz sobie teraz ze mnie? - (T/I) ewidentnie zatykało.
- Masz się kurwa wynosić z tego domu - powtórzył coraz bardziej zdenerwowany.
- Ja pierdole co ty odpierdalasz? - teraz dziewczyna też się konkretnie wkurzyła.
- Co ja odpierdalam?! - zakpił.
Milczała, nie rozumiała o co chodzi. Była pewna, że się ucieszy.
- To ty mnie zdradziłaś!
- Co?!
- Jesteś szmatą.
- O co ci chodzi Cameron?! Przecież oboje chcieliśmy tego dziecka. Uciekasz od odpowiedzialności?! Odwidziało ci się?!
- Nie kurwa, nie odwidziało mi się! Robiłem badania dziś przyszły wyniki, jestem bezpłodny!
- Żartujesz sobie ze mnie? Powiedz, że to jakiś twój chory żart - blondynka nie rozumiała, mimo że bardzo chciała.
- To nie jest żart. Jedynym żartem w tym momencie jest twoja obecność w moim domu.
- Cam... Kocham cię... Ja nie wiem o co tu chodzi... Nie zdradziłam cię.
- Wypierdalaj już, nie chcę cię widzieć już. Ani dziś, ani jutro, ani nigdy.
Dziewczynie łzy leciały po policzkach strumieniami. Poszła do pokoju, wyjęła walizkę z szafy i zaczęła się pakować. Chciała zabrać tyle ile się da, bo nie zamierzała tu już nigdy więcej wracać. Założyła płaszcz i ciągnąc za sobą walizkę opuściła miejsce, z którym łączyło ją tyle wspomnień.
Usiadła załamana pod budynkiem opierając o niego plecy. Drżącymi dłońmi pochwyciła telefon i wybrała numer do swojego brata.
- No cześć siostrzyczko, co tam u ciebie? - przywitał się szczęśliwym głosem.
- Luke.. - zaczęła.
- (T/I) co jest? - w momencie jego ton zmienił się na poważny.
- Proszę, przyjedź po mnie...
- Jestem za pięć minut - odparł natychmiastowo.
(T/I) rozłączyła się i pozwoliła swoim łzą płynąć dalej. Jej ciałem wstrząsnął szloch. Jej brat zgodnie z obietnicą, pojawił się chwilę później. Zobaczywszy swoją siostrę zdruzgotaną siedzącą pod murem z walizkami obok niej zdenerwował się. Uklęknął przy niej.
- Skarbie co się stało? - zaczął uspokajającym tonem.
- Luke... Proszę zabierz mnie stąd - brunet nie czekając ani chwili wziął swoją siostrzyczkę na ręce i skierował się do samochodu ciągnąc za sobą walizkę.
Jadąc do jego mieszkania, cały czas uspokajająco gładził jej udo.
Po dotarciu do mieszkania chłopak usadził troskliwie (T/I) na kanapie, okrył kocem i zrobił jej gorącą czekoladę.
- Skarbie powiesz mi co się stało?
- Luke... Ja jestem w ciąży...
- Czy wy czasem nie staraliście się o to dziecko?
- Staraliśmy...
- To w czym problem?
- Cameron myśli, że go zdradziłam, mówi, że zrobił badania i jest bezpłodny. Luke... Ty wiesz, że ja bym go nigdy nie zdradziła... Ja nie wiem jak to się stało...
- Wiem (T/I), nie płacz, jestem przy tobie.
- Kazał mi wypierdalać i nazwał mnie szmatą - jej ciałem ponownie wstrząsnął szloch.
- Zajebie go.
- Luke... Proszę nie rób nic głupiego...
Chłopak poczekał aż dziewczyna zaśnie i pojechał do mieszkania swojego "przyjaciela" chodź tego nie był w tamtym momencie pewny.
Zadzwonił agresywnie dzwonkiem i nie czekając aż ten otworzy drzwi wparował do jego mieszkania. Rzucił się na właściciela mieszkania i delikatnie mówiąc przyjebał mu w twarz. Krew się polała.
- Co ty odwalasz?!
- Co ja odwalam?! Pytanie co ty odpierdalasz?! Ja pierdole ciężarną kobietę z domu wyrzucić. No tego jeszcze nie grali.
- Siostrzyczka ci się już poskarżyła? Dobrze przynajmniej wiesz, że jest nic nie wartą szmatą - na te słowa Luke znowu przywalił Cameronowi.
- Ona cię nie zdradziła debilu!
- Kurwa to co niby się stało?! Niepokalane poczęcie?! Jestem kurwa bezpłodny. Mam to na papierach.
- Pokaż mi te papiery.
- Na stole w kuchni.
Brunet poszedł w wyznaczone miejsce i zaczął studiować papiery.
- Ty debilu.
- O co ci zaś chodzi?!
- O gówno wiesz. - zakpił z niego. - Co tu pisze? - wskazał palcem w miejsce na górze kartki.
- Denis Weekly - zamurowało go.
- Ty jesteś Denis Weekly?
- Nie.
- W tej chwili zapierdalasz przepraszać (T/I), ale nie gwarantuje, że ci wybaczy. Nie zdziwiłbym się jakby kopnęła cie w dupę.
Nic takiego jednak się nie stało. Po tym jak pojechali do mieszkania Luke'a Cameron zaczął od razu przepraszać i wyjaśniać wszystko (T/I). Dziewczyna była bardzo zmęczona, ale i zarazem szczęśliwa.
***
Wszystkiego najlepszego z okazji walentynek miśki.
CZYTASZ
Preferencje do postaci z trylogii "Hell"
FanfictionCała trylogia "Hell" należy oczywiście do Pizgacz. W tej "historii" znajdą się różne przygody z postaciami z kanonu tej autorki.