16. Fear

310 26 6
                                    

Pov Thor

Od razu po wyjściu z zamku skierowaliśmy się w stronę lasu. Ani ja, ani Loki nie próbowaliśmy stawiać oporu. Wiedziałem, że bóg psot nie będzie w stanie walczyć, dlatego wolałem nie ryzykować. Znajdowaliśmy się w sytuacji tak naprawdę bez wyjścia. Nasze życie stało pod znakiem zapytania. Czułem, jakbym szedł na skazanie, jednak nie byłem w stanie nic zrobić.

Co i raz zerkałem na Lokiego, który szedł obok mnie, z kompletnym złamaniem wpatrując się w ziemię. Wiedziałem, że jego myśli zostały przy Allison. Nigdy nie widziałem, aby tak się obwiniał. Myśli o ukochanej wprawiały go w rozpacz i bezradność. Mężczyzna, który go prowadził, co i raz popychał go złośliwie, czekając, aż bóg psot straci równowagę i bez sił upadnie na ziemię. Czułem ogromną frustrację, patrząc na to. 

Wali, który szedł na samym przodzie, cały czas trzymał się za zraniony brzuch, mrucząc coś wściekle pod nosem. Również był już wykończony tym wszystkim, jednak nie zamierzał odpuścić. Wiedziałem, że w jego głowie krążyły różne pomysły, jak mógłby ukarać mnie oraz Lokiego. Przedłużał wszystko, jak tylko mógł.

W końcu dotarliśmy na wzgórze, znajdujące się z boku lasu. Wali podszedł do Lokiego i nic nie mówiąc, uderzył go z całej siły pięścią w twarz, jednak po chwili chwycił go za gardło, nie pozwalając mu upaść na ziemię. Chciałem ruszyć bratu z pomocą, jednak w tym samym momencie poczułem silny ból z tyłu barku. Przyklęknąłem na kolanie, jęcząc z bólu. Sięgnąłem ręką za plecy, następnie wyciągnąłem sztylet, który utkwił w moim ciele. Mężczyzna, który mnie zranił, zaśmiał się szyderczo, kręcąc głową.

- Puść go, Wali - wydusił Loki. - To twój brat. Nie zasłużył na śmierć.

- Przecież sam chciałeś go zabić - zauważył łucznik, uśmiechając się pod nosem.

- Nie w taki sposób.

- Jesteś strasznie zmienny, Loki. Zdecyduj się, czego tak naprawdę chcesz.

Loki spojrzał w moją stronę z poczuciem winy.

- Uciekaj - powiedział do mnie telepatycznie, na co pokręciłem głową. - Zabiją cię. Oboje wiemy, że jesteś w stanie stąd uciec. Nie bądź głupi, bracie.

Wali ze złością pchnął zielonookiego na ziemię. Przez chwilę patrzył na niego z pogardą, próbując pokazać swoją dominację, jednak w jego oczach oprócz złości, był widoczny ból. Nie miał zdolności szybkiej regeneracji. Jego rany wciąż były świeże i bardzo bolesne.

Wbiłem przestraszony wzrok w Lokiego, bojąc się nawet pomyśleć, co go czeka. Wali mógł zabić go od razu, jednak wolał się nad nim poprawić i byłem tego w pełni świadomy. Musiał zyskać z tego jakieś większe korzyści, niż świadomość wygranej. Chciał poczuć satysfakcję z faktu, w jakim stylu zemścił się za śmierć Baldura.

Loki z ogromnym trudem przeszedł do klęku, ciężko oddychając. Ja w tym czasie wstałem na nogi, mierząc Waliego wściekłym wzrokiem. Po chwili namysłu wyciągnąłem rękę w bok, przyciągając swoją broń. Wali zmarszczył brwi, nie zdając sobie sprawy z tego, co robię. Bóg psot, któremu udało się podnieść, uśmiechnął się lekko, patrząc na mnie.

- Co ty robisz? - zapytał Wali z ironią.

- Walczy - odparł Loki.

W ręku boga psot pojawił się sztylet. W tym samym momencie w moją rękę wpadł Stormbreaker. Rzuciłem swój topór w jednego z mężczyzn, wyładowując całą swoją frustrację. Broń odbiła się od niego, następnie zadała cios kilku kolejnym przeciwnikom, odbierając im życie. 

Szereg kłamstw || LokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz