Gdy zebrałam trochę sił, podniosłam się z ziemi i nie zważając na nic, ani na nikogo, chwiejnym krokiem wyszłam z sali tronowej, chcąc pobyć chwilę sama. Bez chwili namysłu skierowałam się w stronę swojej komnaty. Wiedziałam, że tylko tam znajdę chwilę prywatności.
Znalazłszy się w środku, weszłam do łazienki i stanęłam przy umywalce. Oparłam się o nią rękoma, patrząc w lustro. Wzięłam głęboki wdech, widząc swoje odbicie. Wyglądałam okropnie i trudno było temu zaprzeczyć. Po chwili namysłu odkręciłam kran i obmyłam twarz zimną wodą, myśląc nad wszystkim, co się wydarzyło.
Nigdy nie bałam się o Lokiego tak, jak w tamtym momencie. Bałam się, że mogę go już więcej nie zobaczyć. Bałam się, że moja nadzieja na wyjście z tej koszmarnej sytuacji jest tylko marnym marzeniem. Odrzuciłam wszystkie negatywne myśli na bok. W tamtym momencie były zbędne. Wyszłam z łazienki i usiadłam na brzegu łóżka. Po chwili namysłu otworzyłam szafkę nocną boga psot. Wyjęłam z niej zdjęcie, które zrobiliśmy sobie dawno temu w Asgardzie. Zdziwiło mnie, że wciąż je trzymał.
Szczere uśmiechy, które były widoczne na zdjęciu, wydawały się obce i odległe. Do oczu napłynęły mi łzy. Pragnęłam przytulić ukochanego i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Pragnęłam zobaczyć jego uśmiech.
Byłam gotowa poświęcić wszystko dla dobra Lokiego. Wiedziałam, że tym razem będę musiała wykazać się czymś więcej, niż swoimi zdolnościami magicznymi i umiejętnością walki. Tym razem wszystko, czym walczyłam dotychczas, mogło mnie zawieść.
Spojrzałam na swoje drżące dłonie. Nie czułam w sobie żadnej obecności magii. Czułam się słaba i bezbronna, ale mimo to musiałam iść śladami ukochanego. Nie miałam innego wyjścia.
Po dłuższej chwili namysłu sięgnęłam po kartkę i pióro. Potrzebowałam wyrzucić z siebie wszystko, co leżało mi na sercu. Nie wiedziałam, z kim mogłabym porozmawiać o wszystkim, co zaprzątało mi głowę, dlatego postanowiłam wszystkie swoje myśli przelać na kartkę. To wydawało się najlepszym rozwiązaniem. W młodości pomagało mi to uspokoić się i zebrać myśli w spójną całość. Zaczęłam pisać wszystko, co tylko przyszło mi na myśl. Nie byłam w stanie przelać na kartkę swoich uczuć tak, jakbym chciała to zrobić, jednak nie zniechęciło mnie to.
- Co za koszmar - wyszeptałam sama do siebie.
Po moich policzkach spływały gorzkie łzy. Wracałam wspomnieniami do każdej chwili spędzonej z Lokim. Były dobre i złe momenty, jednak nie żałowałam ani minuty. Ciężko było uwierzyć w to, że kiedy poznałam boga psot, żywiłam do niego szczerą nienawiść, a koniec końców skończyliśmy jako małżeństwo, spodziewające się dziecka.
Może powinnam odpuścić, myśląc o ciąży, jednak jaką matką byłabym bez ukochanego? Z własnego doświadczenia wiedziałam, że każde dziecko potrzebuje ojca. Nawet jeśli radzi sobie bez niego całkiem dobrze, po prostu go potrzebuje. W głębi serca ojcowska miłość jest istotna dla każdego dziecka i nic nie jest w stanie jej zastąpić.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Nim zdążyłam odpowiedzieć, do komnaty wszedł Groot oraz Rocket. Otarłam łzy i spuściłam głowę, wbijając wzrok w swoje marne myśli zapisane na kartce.
- W porządku? - zapytał Rocket.
- Nie - przyznałam. - Nic nie jest w porządku.
- Ja jestem groot.
Drzewiasty przyjaciel usiadł obok mnie, następnie oplótł moją dłoń swoimi gałązkami. Wymusiłam uśmiech, patrząc na niego.
- Ja jestem groot? - zapytał
- Nie, nie chodzi o to, że się źle czuje - tłumaczyłam. - Okropnie boję się o Lokiego.
Po chwili Rocket usiadł obok mnie z drugiej strony. Cieszyłam się, że przy mnie byli. Dawali mi ogromne wsparcie. Mimo że rzadko ich widywałam, więź, którą utworzyliśmy podczas wojny z Thanosem, została z nami do końca.
CZYTASZ
Szereg kłamstw || Loki
FanficJEST TO DRUGA CZĘŚĆ KSIĄŻKI "SERCE Z LODU || LOKI" Tym razem historia będzie opierała się na konflikcie zaczerpniętym z mitologii. Syn Odyna, Wali (brat Thora i Lokiego), chce wypełnić swoje przeznaczenie. Jedynie pomszczenie jednego ze swoich przy...