Pov Allison
3 dni później...Zaczęłam odczuwać zmęczenie, zwiększające się z każdą chwilą. Po dłuższej chwili usłyszałam mlaskanie tuż nad sobą. Wzięłam głęboki wdech i powoli otworzyłam oczy, jednak od razu zmrużyłam je, nie mogąc przyzwyczaić się do światła dziennego, które momentalnie oślepiło mnie. Nie byłam w stanie określić, co się ze mną działo. Czułam się, jakbym właśnie wybudziła się z naprawdę długiego i głębokiego snu, który trwał co najmniej kilka miesięcy.
Gdy w końcu zdołałam otworzyć oczy, spojrzałam na Thora, który stał nad moim łóżkiem, patrząc na mnie z zadowoleniem. W ręku trzymał sporą kanapkę, którą bezwstydnie zajadał się, nie zważając na nic, co działo się wokół. Wyglądał na naprawdę uradowanego.
- O mój boże - wyszeptałam, śmiejąc się.
- Ciebie też miło widzieć, Allison - powiedział z pełną buzią. - Carson zaczął podejrzewać, że przebudzisz się w najbliższym czasie, więc pozwoliłem sobie pobyć z tobą.
- Naprawdę to doceniam.
Thor przełknął ostatni kawałek swojego posiłku, następnie uśmiechnął się szeroko. Podjęłam próbę podniesienia się do pozycji siedzącej, jednak dostałam zawrotów głowy. Z zrezygnowaniem z powrotem opadłam na poduszkę. Westchnęłam ciężko.
- Nie powinnaś jeszcze wstawać - powiedział blondyn. - Wciąż jesteś bardzo osłabiona. Trzy dni nie wystarczyły, abyś odzyskała siły.
- Byłam nieprzytomna trzy dni? - zapytałam ze zdziwieniem.
Thor skinął głową, patrząc na mnie z powagą. Uśmiech zniknął z jego twarzy. Zamiast niego pojawiło się zmartwienie i troska. Po raz kolejny westchnęłam ciężko, próbując ustalić jakiekolwiek fakty. Powoli zaczęło docierać do mnie, co się stało. Po mojej głowie zaczęło krążyć wiele myśli. Zbyt wiele.
Nerwowo rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w swojej komnacie. Wszystko było na swoim miejscu, jednak brakowało mi czegoś. A dokładniej kogoś. Spojrzałam na Thora, nie ukrywając swojego strachu. Bałam się zadać jakiekolwiek pytanie, ponieważ nie byłam pewna, czy jestem gotowa, aby usłyszeć odpowiedź. Mogłam spodziewać się naprawdę wszystkiego.
- Loki - wydusiłam. - Czy... czy on...
- Żyje - przerwał mi gromowładny, chcąc mnie uspokoić. - Jest w skrzydle szpitalnym. Ten wasz lekarz woli mieć go na oku, póki się nie obudzi. Ciebie pozwolił przenieść do komnaty, gdy twój stan się poprawił.
Odetchnęłam z ulgą. Nie byłabym w stanie znieść jakiejkolwiek innej odpowiedzi. Podjęłam kolejną próbę podniesienia się. Mimo ogromnego dyskomfortu udało mi się usiąść, jednak uporczywe zawroty głowy nie zamierzały mnie opuścić. Wbiłam pusty wzrok w łóżko, skupiając swoje myśli na Lokim. Chciałam do niego pójść, aby móc przy nim być. W tamtym momencie nie interesowało mnie nic, poza nim.
Thor patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, czekając, aż coś powiem. Nie miałam wątpliwości co do tego, że po jego głowie również krążyło wiele myśli. Pozytywnych i negatywnych. Miałam tyle pytań, że nie wiedziałam, od czego zacząć.
- Wiem, że chcesz do niego pójść, jednak musisz jeszcze odpocząć. Loki jest w dobrych rękach - powiedział gromowładny, jakby czytając mi w myślach.
- Źle z nim? - zapytałam niepewnie.
- Ciężko mi powiedzieć. Na pewno jest z nim o wiele lepiej, niż było, jednak wciąż nie odzyskał przytomności.
Thor spuścił głowę, wzdychając ciężko. Już miał powiedzieć coś więcej, jednak do komnaty wszedł Owen w towarzystwie Carsona. Mężczyźni uśmiechnęli się, widząc, że odzyskałam przytomność. Uśmiechnęłam się blado, nie wiedząc co powiedzieć. Ciężko było ukryć, że poczułam ogromną ulgę, widząc ich. Żyli i wyglądali, jakby mieli się dobrze.

CZYTASZ
Szereg kłamstw || Loki
FanfictionJEST TO DRUGA CZĘŚĆ KSIĄŻKI "SERCE Z LODU || LOKI" Tym razem historia będzie opierała się na konflikcie zaczerpniętym z mitologii. Syn Odyna, Wali (brat Thora i Lokiego), chce wypełnić swoje przeznaczenie. Jedynie pomszczenie jednego ze swoich przy...