ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

1.9K 137 9
                                    

W Harry'm, pomyślała Elizabeth z bolesnym ukłuciem w piersi. Więc jednak.

– To stało się tak nagle – paplała Fiona – właściwie nie wiadomo kiedy. Zupełnie jak w książkach. Miłość od pierwszego wejrzenia... Nie obchodzi mnie, że to banał,to jest tak cudowne, że nawet nie umiem tego opisać.

– Gratulacje... – powiedziała Elizabeth najcieplej, jak mogła – chociaż nie nazwałabym tego miłością od pierwszego wejrzenia. Może byliście zbyt blisko siebie, zbyt długo się znaliście, żeby docenić wcześniej, co do siebie czujecie.

– Nie wiem, co masz na myśli. Widziałam go wcześniej tylko kilka razy.

– Przecież znasz go całe życie.

– Całe życie? Skąd! Chociaż mam uczucie, jakbym czekała na niego całe życie. – Zachichotała radośnie.

– Wyjeżdżam z nim na ten weekend i nawet nie jestem zdenerwowana. Elizabeth, jest mi z nim tak dobrze. Tak absolutnie cudownie.

– Fiono... czy ty mówisz o Harrym, czy o kimś innym?

– O Harry'm? Boże,nie, skąd ci to przyszło do głowy? Nie mogłabym się zakochać w Harry'm! On jest dla mnie jak brat. Mówię o Johnie.

– Chcesz powiedzieć, że nigdy nie byłaś kochanką Harry'ego...?

– Skąd! Nic z tych rzeczy. – Fiona westchnęła.

– Moi rodzice strasznie by chcieli, żebym się z nim zaręczyła i oczywiście nie będą szczęśliwi, kiedy się dowiedzą, że jestem zakochana w kimś innym i chcę wyjść za niego mąż... ale powinni wiedzieć, że Harry nigdy nie wchodził w grę.

– Więc opowiedz mi o Johnie – wymamrotała Elizabeth, próbując otrząsnąć się z szoku.

– John Settler. Czwarty syn hrabiego, więc pod tym względem w porządku. Więcej niż zamożny, chociaż z Harry'm nie może się równać. Nie odpowiadało mu życie z odziedziczonego majątku, więc nauczył się stolarstwa artystycznego i teraz robi fantastyczne meble, które są na wagę złota. Mama zaprosiła go do domu, żeby zaprojektował szafę do jej łazienki, no i tak się zaczęło. Czyste szaleństwo! Zanim wyszedł, byliśmy w sobie zakochani po uszy. Jestem taka szczęśliwa, Elizabeth! To najlepszy człowiek, jakiego znam. Uważa, że jestem wspaniała i przy nim bez przerwy się śmieję. – Zawahała się przez moment, po czym nieśmiało dodała: – Spaliśmy ze sobą i to też było wspaniałe. Nigdy przedtem tego nie robiłam. Cieszę się, że John był pierwszy.

– Nie wiedziałam... Nigdy o tym nie rozmawiałyśmy.

– Nie powiedziałam jeszcze rodzicom, ale latem się pobierzemy. Oczywiście przyjedziesz na nasz ślub, prawda? Będziesz moją pierwszą druhną.

– Zaprosisz Harry'ego?

– Oczywiście! – Fiona wydawała się zdziwiona pytaniem. – Nie wyobrażam sobie, żeby mogło go nie być na moim ślubie.

– On wie o Johnie?

– Och tak. Mówię mu o wszystkim. Na początku był trochę zdziwiony, ale ja sama byłam zdziwiona! Bardzo się cieszy, że jestem szczęśliwa. Nawet miałam dziwne wrażenie, że przyjął to z ulgą. Może się martwił, że zostanę starą panną...

– Fiono, mnie też zaskoczyła twoja nowina, ale bardzo się cieszę...  Życzę tobie i Johnowi samego szczęścia.

– Obiecujesz, że przyjedziesz na ślub?

– Tak. Obiecuję... Zawiadom mnie o dacie. Wkrótce się do ciebie odezwę. Kocham cię.

– Ja ciebie też, Elizabeth. Pa.

Elizabeth podźwignęła się na nogi, odłożyła słuchawkę i przez chwilę martwym wzrokiem wpatrywała się w ścianę.

Fiona była szczęśliwie zakochana. Nie w Harry'm. On był wolny. Nawet przyjął z ulgą wiadomość, że Fiona kocha kogoś innego. Dlaczego z ulgą?

A jakie to miało znaczenie?

Dwa tygodnie wcześniej, po tym, jak Elizabeth przejechała obok domu Steve’a, zarzekała się, że stan cywilny Harry'ego nie ma dla niej znaczenia. Z powodu długiego cienia, jaki zostawił za sobą Steve i tak nie była w stanie związać się z kimkolwiek.

Wierzyła w szczerość swoich postanowień całym sercem. Przez całe czternaście dni. Ale tej nocy, kiedy gwiazdy połyskiwały zimno przez świetlik nad jej łóżkiem, przestała być taka pewna siebie. Pamiętała z przejmującą wyrazistością każdą chwilę spędzoną z Harry'm, od pierwszej iskry, która zaskoczyła ich przy spotkaniu w lesie, po żar jego ciała, kiedy obejmował ją na schodach w Stoneriggs. 

Nie mogła udawać, że to było trywialne. Umniejszanie uczuć jego lub własnych byłoby uwłaczające dla nich obojga. Wtuliła twarz w poduszkę, żałując całym sercem, że los postawił go na jej drodze.

Ale gdyby na siebie nie wpadli, nigdy nie poznałaby Fiony, która tak niewiarygodnie wzbogaciła jej życie.

Kiedy w końcu zapadła w sen, nie śniła o Harry'm, choć się tego spodziewała. Przyśnił jej się Steve. To był ten sam koszmarny sen, który dręczył ją od dnia jego śmierci: Zdyszana od biegu niekończącymi się, ciemnymi uliczkami, wypada na otwartą przestrzeń i widzi tuż przed sobą Steve’a, który trzyma w ręku pistolet i wolno go unosi, celując w jej serce.

Jak zawsze obudziła się w momencie, gdy zaciskał palec na spuście. Odrętwiała, z łomoczącym sercem patrzyła na wygwieżdż one niebo i wiedziała, że zna odpowiedź na swoje pytanie. Nie miało znaczenia, co zrobi Harry – czy zaręczy się z dziesięcioma innymi kobietami, czy wyjedzie na Antarktydę.

On był nie dla niej.

____________________

A wy jak myślice, czy Harry jest dla Elizabeth? 

English aristocrat /H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz