ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SZÓSTY

1.7K 132 5
                                    

Dopiero na lotnisku w Londynie, kiedy czekali w jego prywatnym saloniku na zatankowanie paliwa, Elizabeth odkryła, że Harry nie był zainteresowany jej punktem widzenia. Gorzej, bo od kilku minut nawet na nią nie spojrzał. Siedział z głową w telefonie, marszcząc co chwila czoło.

– Jakieś złe wieści? Hej, Harry, słyszysz mnie?

– Przepraszam – burknął. – Już niedługo. Jak chcesz, możesz przez całą drogę spać.

– Posłuchaj – wybuchła. – Nadal nie rozumiem, po co chcesz ze mną lecieć. Było wspaniale, nie wiem, jak ci dziękować, ale... – przygryzła wargę – muszę wrócić do normalnego życia. Mam pracę, dom, przyjaciół i obowiązki. Tak jak ty. Siedem domów – dodała, próbując rozładować atmosferę – i megaobowiązki.

– A kiedy w tym swoim aktywnym życiu znajdziesz czas, żeby się ze mną spotkać?

– Daruj sobie sarkazm. Przyjadę do Anglii na ślub Fiony.

– A jeśli chciałbym czegoś więcej?

– Nie chcesz. Więc po co się kłócimy? Ostatnią rzeczą, jakiej bym chciała, to zepsuć te cudowne cztery dni.

– Skąd możesz wiedzieć, czego ja chcę?

Kontrolowany gniew w jego głosie sprawił, że nagle ożyły w niej wszystkie dawne lęki. Obsesyjna zaborczość Steve’a nie miała źadnych granic: im więcej mu dawała, tym więcej żądał. Czyżby Harry był taki sam?

– Okej, więc nie wiem, czego chcesz. Może mnie oświecisz?

– Dajmy sobie spokój, Elizabteh. – Cisnął telefonem na marmurowy stolik. – To jest wymiana tanich chwytów, stać nas na coś lepszego.

– Powiedz mi, czego chcesz. Od tego zaczniemy?

Patrzył na nią w milczeniu. Nie miała pojednawczej miny. I nie wyglądała jak zakochana kobieta. Na moment przeszył go strach.

– Chciałbym się z tobą widywać.

– Dlaczego?

– Pasujemy do siebie. I nie chodzi tylko o seks.

– Jest nam cudownie w łóżku. Ale poza tym wszystko nas różni. Ty jesteś bogaczem, ja wiejskim weterynarzem. Ty podróżujesz po świecie, podczas gdy ja krążę między świńską farmą LeBlanca a miejscowymi stajniami. Ty jesteś kulturalny i obyty, a ja prawie się nie ruszam z Wyspy Księcia Edwarda i połowę czasu spędzam w zabłoconym kombinezonie. Twój styl życia i mój tak się od siebie różnią...

– Jak ja od Steve’a. Bo tak naprawdę o to chodzi. Nie o pieniądze, tylko o Steve’a.

Wstała i wcisnęła ręce do kieszeni z postanowieniem, że za nic się nie rozpłacze.

– Oczywiście, że chodzi o Steve’a. Jesteś jedyną osobą na świecie, która wie, co on mi zrobił. Jak mnie zmienił. I oczekujesz, że zdecyduję się na jakiś rodzaj związku z tobą? Właśnie ty powinieneś rozumieć, dlaczego nie mogę tego zrobić. Harry... – zniżyła głos – ja nie mogę ryzykować,że staniesz mi się zbyt bliski.

– Do diabła, Elizabteh, byliśmy ze sobą tak blisko, jak tylko można. 

– To tylko seks. Cudowny i niesamowity, ale tylko seks. Mnie chodzi o prawdziwą bliskość. Ten rodzaj więzi, która tak strasznie boli, kiedy się rozpada.

– Zakładasz, że się rozpadnie. Elizabteh, czy ty się mnie boisz?

Skuliła ramiona. Jak zwykle trafił w sedno.

– Boję się tego, co mogłoby się stać, gdybyśmy się dalej widywali. Jesteś bardzo silnym człowiekiem. Przywykłeś do władzy, do tego, że stawiasz na swoim, w interesach i z kobietami. – Uśmiechnęła się krzywo. – Raczej nieczęsto zdarza ci się dostać kosza.

English aristocrat /H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz