ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

2K 151 2
                                    

– Harry... lubię swoje życie takie, jakie jest. Ciągnie nas do siebie od pierwszej chwili. Ale co z tego? Ustaliliśmy oboje, że nie będzie żadnego dalszego ciągu.

– Masz rację, ustaliliśmy – powiedział wesoło. – Więc nie będziesz miała nic przeciwko temu, żebym pokręcił się tu jeszcze dzień albo dwa?

– To wolny kraj – odburknęła. – Nie mogę ci tego zabronić.

– Wybierzemy się jutro na kolację w bardzo ciekawe miejsce. O której musisz być w pracy następnego dnia?

– Pojutrze mam popołudniową zmianę, ale...

– Świetnie. Zapakuj szczoteczkę do zębów.

– Nie pojadę z tobą nigdzie na noc...

– Nigdy w życiu nie wziąłem od kobiety niczego, czego sama nie chciała mi dać. I przy tobie też nie zachowam się inaczej. –W jego oczach nie było cienia uśmiechu.

– Zraniłam twoje uczucia.

– Owszem.

– Przepraszam – powiedziała chłodno. – Ale jesteś dużym chłopcem, Harry, jakoś to zniesiesz. Dokąd chcesz mnie zabrać na kolację?

– To niespodzianka. Gwarantuję, że będziesz się dobrze bawiła. Czy to duża arogancja z mojej strony?

– Wyjąłeś mi to ust.

Harry parsknął śmiechem.

– Włóż najlepszą sukienkę. Będzie też dansing. Lubisz tańczyć?

– Tańczyć z tobą? Nie ma mowy!

– Dlaczego nie?

– Bo rzuciłabym się na ciebie na środku parkietu.

– Obiecanki cacanki.

– Masz tylko jedno w głowie...

– Czy czułaś kiedyś to samo do Steve’a? – spytał ostrożnie.

Elizabeth zerwała się na równe nogi, ruchem zupełnie pozbawionym jej naturalnej gracji.

– Nie chcę rozmawiać o Stevie!

– Zgoda. Opowiedz mi w takim razie o przychodni. Albo o nauczycielu, w którym kochałaś się w siódmej klasie.

– Jutro muszę być o ósmej w pracy. Powinniśmy wracać.

Na parkingu stały jeszcze cztery samochody. Do czerwonej terenówki wsiadali rodzice z małym chłopcem.

Elizabeth wytrzeszczyła z przerażenia oczy. Próbowała się schować za Harry'm, ale było za późno.

– Mamusiu, tam jest elizabeth! – krzyknął chłopiec, machając do niej radośnie.

– Elizabeth... – Kobieta odwróciła głowę i po sekundzie wahania podeszła do nich ze swoim mężem i synkiem. – Jakie miłe spotkanie!

– Poznajcie się, Sheila i Duncan Harveyowie i ich syn Donny. A to jest Harry Styles, gość z Anglii.

Duncan wymienił kilka uprzejmych zdań z Harry'm, nie dając po sobie poznać, czy skojarzył jego nazwisko. Donny podbiegł do Elizabeth i złapał ją za spódnicę. Uśmiechnęła się i poczochrała jego rudą, kręconą czuprynę. Pachniał wodorostami i słoną wodą. Pogawędzili kilka minut, w końcu Duncan wziął chłopca za rękę.

– No, na nas już czas, małemu kleją się oczy. Miło było cię poznać, Harry. Elizabeth, pewnie się niedługo spotkamy.

Uścisnąwszy się z Sheilą, Elizabeth wsiadła w pośpiechu do samochodu i zapięła pasy.

English aristocrat /H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz