ROZDZIAŁ CZTERNASTY

1.8K 151 5
                                    

Elizabeth spędziła kilka godzin w towarzystwie krowy cierpiącej na wzdęcie. Zwierzę w końcu poczuło się lepiej, ale ona w żadnym razie nie mogła uznać tego popołudnia za romantycznie spędzone. Dlaczego więc myślała o Harry'm, wyjeżdżając z błotnistej, polnej drogi na szosę?

Myślała o nim zdecydowanie za często, zwłaszcza w nocy. Co także wcale nie było romantyczne. Było bolesne, niepokojące i czuła się z tym bardzo nieszczęśliwa.

Harry obudził jej ciało z długiego snu, a teraz, niestety, to jej udręczone ciało nie chciało do stanu uśpienia powrócić. Na nic też zdały się próby zastąpienia Harry'ego kim innym. Po raz pierwszy, odkąd owdowiała, dała się namówić na randki: jedną z kolegą weterynarzem, drugą z urbanistą z Charlottetown. Obaj byli mili, pocałowali ją z zapałem na dobranoc, i obaj pozostali jej całkowicie obojętni. Mężczyzną, którego chciała, był Harry.

Ale jednocześnie był mężczyzną, którego nie mogła mieć. Więc może marzył jej się po prostu zakazany owoc?

Z Fioną była w stałym kontakcie internetowym. W e-mailach Fiony często pojawiało się imię Harry'ego: Harry zaprosił mnie na bal do zamku, byłam w srebrnej sukni... Harry poleciał do Nowej Zelandii organizować nowy hotel... A od czasu do czasu nawet: Harry cię pozdrawia. Elizabeth zgrzytała na to zębami i odpisywała: Pozdrowienia dla Harry'ego.

Ani razu Fiona nie wspomniała o ewentualnych zaręczynach z Harry'm. Czy to znaczyło, że zrezygnował z tego pomysłu? Czy też że dalej się zastanawiał?

Z ciężkim westchnieniem Elizabeth wróciła do teraźniejszości. Po maju nadszedł czerwiec. Na polach zieleniła się kukurydza, krowy miały lśniącą sierść i wyglądały na dobrze odżywione. Zjechawszy z długiego zbocza, odruchowo wcisnęła hamulec. Zawsze starała się unikać tej drogi, ale dziś bardziej zaprzątał jej myśli Harry niż wybór trasy. Po prawej stronie był dom, w którym mieszkali Harveyowie ze swoim młodszym synem Donnym. Na trawniku leżał rower, czerwony terenowy samochód stał na podjeździe. Uratowanie Donny’ego przed utonięciem kosztowało Steve’a życie...

W następnym domu za Harveyami mieszkała ona ze Steve’em. Ich tylne okna wychodziły na krętą rzekę.

Elizabeth tak mocno ściskała kierownicę, że bolały ją nadgarstki. Steve zaraz wyjdzie z domu, pomyślała na wpół przytomnie. W swoim szarym garniturze i długim płaszczu, z zimnym spojrzeniem bladoniebieskich oczu.

Zahamowała ostro, zjeżdżając na pobocze. Głowa opadła jej na kierownicę. Zacisnęła powieki, próbując odepchnąć natłok obrzydliwych wspomnień. Wściekle wykrzywiona twarz Steve’a. Okrutny chwyt jego palców. Jego wrzask, niekończące się pytania, szpiegowanie, wścibianie nosa w każdy zakamarek jej życia.

I najgorsze ze wszystkiego – uczucie, że gdziekolwiek była, on na nią patrzył.

Słysząc tylko własny, ciężki oddech, podniosła głowę. Nikt nie wychodził z niebieskiego domu. Nikt.

Poczuła się skrajnie wyczerpana i nagle spadło na nią olśnienie: wszystko jedno, czy Harry zaręczył się z Fioną, czy nie. To nie miało żadnego znaczenia. Nawet gdyby był wolny jak ptak, nie mogłaby się z nim związać. Bo Harry był równie niebezpieczny jak Steve. Bo tak jak kiedyś Steve, zbyt łatwo zawrócił jej w głowie.

Dość tego, zdecydowała wojowniczo. Po prostu nie była gotowa, żeby wiązać się z kimkolwiek: weterynarzem, urbanistą czy jednym z najbogatszych ludzi w Anglii. Koniec z randkami, koniec z wieczornymi pocałunkami na schodach i koniec z urojeniami o przystojnym brunecie, z którym nie zamierzała się całować ani na schodach, ani nigdzie indziej.

Jednak wyrzucić z myśli Harry'ego nie było tak łatwo. Wciąż o nim śniła, budząc się z ciałem obolałym od niespełnionego pożądania. W dzień jego twarz nawiedzała ją w najmniej odpowiednich okolicznościach: a to chciała podzielić się z nim dowcipem, a to opowiedzieć o koniu, którego właśnie wyleczyła z kolki. Zamiast tego, o wszystkich wydarzeniach dnia pisała w e-mailach Fionie.

Z czasem jednak odpowiedzi Fiony stały się rzadsze i całkiem przestała wspominać o Harry'm. Przestała wspominać o czymkolwiek istotnym. Z pełnym zdumieniem Elizabeth przeczytała wiadomość, w której jej siostra w detalach opisywała zbiór malin i plagę ślimaków na plantacji sałaty. Przez cztery dni nie napisała ani słowa, aż pewnego popołudnia, kiedy Elizabeth wróciła do domu po dziewięciogodzinnym dniu pracy, zadzwonił telefon.

– Elizabeth?

– Fiona? Wszystko w porządku? Martwiłam się o ciebie.

– Och, Elizabeth, nie masz pojęcia, jaka jestem szczęśliwa! Zakochałam się!

___________________________________________

Jak myslicie w kim zakochała się Fiona? 

English aristocrat /H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz