"Cicho, cicho dzieci. To nie demony, nie diabły... Gorzej. To ludzie." - Andrzej Sapkowski
***
Peter po obudzeniu jeszcze długo leżał w łóżku. Nie miał ochoty wstawać i zaczynać kolejnego dnia w tak marnej rzeczywistości.
Widział jak Deadpool wstaje z łóżka i wykonuje najbardziej prozaiczne czynności poranka. Zastanawiał się, co mężczyzna mógł robić w nocy. Choć zasnął, zanim najemnik wrócił, chłopak spodziewał się, że nie było go jeszcze przez długi czas.
- Wstawaj, widzę, że nie śpisz - burknął do niego Wade, zapinając pasek i upewniając się, że żadna z jego niewielu rzeczy nie zniknęła.
- Po co?
- Wychodzimy - spojrzał na zegarek - Za pół godziny widzę cię gotowego przy drzwiach.
- Nie gniewasz się już na mnie?
- Skończ ten temat. Nie mam zamiaru nic więcej o tym słyszeć.
- Dlaczego?
- Powiedziałem coś.
- Traktujesz mnie jak niechcianą konieczność. Kim niby dla mnie jesteś, żebym miał się ciebie słuchać? Ja mam już dość! Chcę wrócić do Stanów, do cioci i do Avengers! - wypalił nagle.
Wade przez chwilę wpatrywał się w chłopaka nie wiedząc co powiedzieć, ale gdyby wzrok mógł zabijać, nastolatek właśnie leżałby trupem.
- Peter, skończ wreszcie - warknął.
- Ale-
- Peter!
Jakiś czas później, oboje szli już ulicami miasta. Spiderman nie miał pojęcia dokąd się kierują, bo wszelkie próby wyciągnięcia jakichkolwiek infomarcji od najemnika, kończyły się fiaskiem.
Zresztą Wade go niemiłosiernie denerwował i nawet jeżeli zdawał sobie sprawę, że ten nie do końca odpowiada za to, w jakim położeniu się znaleźli, to obwiniał właśnie jego. Kogoś przecież trzeba.
Zatrzymali się pod budynkiem, którego szyld głosił
"Stadt Bücherei". Chłopak spojrzał na Wilson'a pytającym spojrzeniem, ale mężczyzna zupełnie to ignorował.
Weszli do środka przez szklane drzwi, które zdobiło jakieś nieudolne graffiti. Widocznie graficiarze są na całym świecie.Okazało się, że byli w bibliotece. Deadpool prawdopodobnie wiedział dokąd ma iść, ale gdy nie zna się języka, to równie dobrze mógł to być szyld fabryki ciężarówek. Takie było zdanie Spiderman'a.
- Dzień dobry [N] - przywitała ich starsza kobieta, poprawiając okulary.
Najemnik skinął głową w odpowiedzi i prowadził nastolatka w głąb pomieszczenia. W środku ludzi było niewiele, ale ciężko byłoby spodziewać się czegoś innego w środku tygodnia.
Bilblioteka była duża, a przynajmniej w porównaniu do tych, w których bywał Peter. Zastanawiało go tylko po jaką cholerę Wilson'owi niemieckie książki? Postanowił skończyć studia w tym kraju czy jaki grzyb?- Możesz wziąć coś do czytania, bo zakładam, że będziesz się nudził - mężczyzna wzruszył ramionami.
- Ale ja nie znam języka...
- Rozumiem, że nie potrafisz niemieckiego, ale sądziłem, że angielski akurat kojarzysz... Nie trzeba być alfą i omegą, żeby w twoim wieku czytać książki w ojczystym języku - prychnął - Spójrz - postukał palcem w plakietkę na drewnianej półce - Książki anglojęzyczne. Mówi ci to coś?
- Ah - Peter miał ochotę przybić sobie piątkę z czołem.
- Ty coś wybierz, zaraz do ciebie wrócę - rzucił po czym oddalił się, znikając za regałami.
CZYTASZ
Never come back [Spiderman | Deadpool | Iron Man] ✔
Fanfiction"Jeśli coś może pójść źle, to na pewno pójdzie źle. Zwłaszcza jeżeli nosisz pseudonim Deadpool." Tony w obliczu zagrożenia postanawia zaufać Deadpool'owi i powierzyć mu opiekę nad Peter'em. Prosi, by ten opuścił Nowy Jork wraz z chłopcem, ponieważ...