~16~

625 36 24
                                    

"[...] życie to tylko powolna śmierć i przypadkowe obciąganie twojego tępego chuja, gdy nie jesteś na nie gotów, aż pożałujesz i zapomnisz wszytko, w co kiedykolwiek wierzyłeś. " - Nico Walker

***
W ciągu kilku godzin Wade i Peter znaleźli się na dworcu kolejowym. Spider-man nie mógł wyciągnąć od mężczyzny żadnych informacji ani wyjaśnień, bo ten jak zwykle go zbywał. Coś jednak podpowiadało mu, że nie jest tak jak być powinno. Przecież Deadpool powinien się zregenerować... Tak?
Zresztą widocznie się dokądś śpieszyli, ale dlaczego i gdzie tym razem Wilson postanowił go zaciągnąć, nie miał pojęcia. To wydawało mu się naprawdę frustrujące.

W końcu wsiedli do pociągu, który podjechał na stację i zajęli miejsca.

- Dokąd jedziemy? - zapytał chłopak, wyrywając towarzysza z zamyślenia.

- Później się dowiesz.

- A czemu nie teraz?

- Bo nie.

- No ale czemu?

- Możesz się zamknąć? - warknął.

- A ty możesz wreszcie przestać...

- Co przestać? Petey, ty mnie naprawdę potrafisz wyprowadzić z równowagi. Zresztą - Wade pochylił się nad uchem pajączka - Nie mogę z tobą gadać w pociągu. Jak już chcesz o coś pytać, to pytaj jak będziemy sami.

- A długo będziemy jechać?

- Tak, zresztą mamy kilka przesiadek po drodze.

Parker oparł głowę o szybę i po chwili zasnął, nie mając nic lepszego do roboty.
Ze snu wyrwał go Deadpool, gdy zatrzymali się na dworcu. Dochodziła trzecia, za oknem panował mrok, rozpraszany tylko światłami lamp.

- Załóż bluzę, zimno jest - upomniał Spider-Man'a.

- Która godzina? - zapytał chłopak, nie do końca przytomny.

- druga czterdzieści. Pospiesz się trochę.

- Mhm.

Po chwili znaleźli się na betonowej platformie i usiedli na ławce. Oprócz nich nikogo tam nie było, panowała zupełna cisza. Noc była wyjątkowo zimna, Peter pocierał swoje ręce żeby trochę się ogrzać, ale mimo to dygotał gdy powiewał wiatr.

- Co my tu robimy? - zapytał w końcu chłopak, gdy chłód zdążył go na dobre dobudzić.

- Czekamy.

- Na co? Teraz chyba możesz mi powiedzieć, jesteśmy sami. Nie ma tu żywej duszy.

Deadpool ciężko westchnął i spojrzał na zegarek.

- Możesz iść dalej spać, trochę sobie tu posiedzimy.

- Po jaką cholerę? Jest zimno, chce mi się pić, spać, zresztą niech to wszystko szlag trafi.

- Nie pomagasz.

- A w czym ja mam pomóc skoro nic mi nie mówisz?!

- Cicho bądź - warknął mężczyzna - Czekamy na pociąg, który będzie tu za jakieś dwie godziny. Musimy być jak najdalej stąd.

- Po co?

- Żebyś nie skończył z kulką we łbie albo gorzej... Właśnie po to.

- Póki co to ty tutaj jesteś ranny. Właściwie to jak to się stało? To nie powinno się...

- Powinno - Przerwał mu Wade.

- Kiedy wrócimy no Nowego Jorku?

Wilson spojrzał na niego i przez chwilę milczał, jakby próbując dobrać słowa.

Never come back [Spiderman | Deadpool | Iron Man] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz