~17~

613 37 17
                                    

"Przyczyną, dla której myślimy tak dobrze o innych, jest wielki strach o nas samych. Podstawę optymizmu stanowi nojnormalniejsza groza."- Oscar Wilde

***

Opuścili pokład samolotu i znaleźli się w ogromnym budynku. Było tu gwarno i tłoczno, ale ten gwar brzmiał dla Peter'a z lekka znajomo.

- Gdzie my jesteśmy? - zapytał chłopak.

- W Canberze.

- Że gdzie?

- Że Australia, taki kontynent. Mówi ci to coś? - burknął najemnik.

- Bardzo zabawne...

- Nie wydaje mi się.

Parker mruknął jeszcze coś pod nosem, ale stwierdził, że kłócenie się z tym człowiekiem nie ma większego sensu. W ogóle ostatnimi czasy dla niego nic nie miało sensu. Przede wszystkim życie najemnika.

- Słuchaj młody, musimy się jakoś dostać się do Broken Hill, a to trochę daleko... Nawet bardzo.

- I co ja mam z tym wspólnego?

- Całkiem sporo. Choćby to, że ciebie także ten plan obejmuje, a jeszcze jedno głupie pytanie to pieprznę cię w tą pustą łepetynę. Rozumiemy się? Mam nadzieję, że tak - warknął mężczyzna i pociągnął Spiderman'a za ramię - Chodź.

- Okej, okej, ale już mnie nie szarp - mruknął niezadowolony chłopak i wyrwał rękaw bluzy z dłoni najemnika - A pójdziemy coś zjeść?

- Taki miałem zamiar.

Gdy zjedli, udali się do miejsca, w którym mieli spędzić tą noc.
Na dworze było ciemno, a pokój oświetlała jedynie niewielka lampka stojąca w rogu.

Peter skulił się na łóżku i wpatrywał w postać mężczyzny stojącego przy otwartym oknie.

- Wade... - odezwał się nagle po cichu, nie będąc pewnym czy w ogóle chce zaczynać rozmowę.

- Tak? - Wilson odwrócił się twarzą do chłopca, opierając się o parapet.

- Co się stało z May?

- Co ci nagle przyszło do głowy?

- Stark mnie okłamał. Moja ciocia wcale nie trafiła do szpitala na zwykle badania - powiedział z wyrzutem.

- Ja nic o tym nie wiem.

- Wiesz.

- Jesteś nieznośny - burknął najemnik, przewracając oczami.

- Ty też.

- Chłopcze, czy ja ci wyglądam na kogoś, kto powinien rozmawiać z tobą o chorobie jakiejś kobiety, której nawet nie znam?

- Czyli jednak miałem rację! - Parker wstał z łóżka wściekły. Oczy miał mokre od łez i musiał starać się, by nie wybuchnąć płaczem.

- Ups... - mruknął bardziej do siebie Deadpool.

- Jesteście okropni! Jak możecie mnie tak okłamywać?!

- Mów o Stark'u.

- Wcale nie jesteś lepszy. Chciałeś zabić Tony'ego, porwałeś mnie, a teraz wywiozłeś na inny kontynent! Jesteś zwykłym mordercą, oszustem i-i... - Spiderman na dobre się rozpłakał.

Usiadł na brzegu łóżka i zakrył twarz dłońmi nie będąc w stanie już stać na nogach. Był wściekły, ale też zwyczajnie bał się o swoją ciocię, która była jedyną osobą na całym świecie, do której jeszcze miał zaufanie... Chociaż czy powinien? Przecież ona też mu o niczym nie powiedziała...

Never come back [Spiderman | Deadpool | Iron Man] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz