"Uśmiechaj się, bo to dezorientuje ludzi. Uśmiechaj się, bo to zawsze łatwiejsze, niż tłumaczenie im, co zabija cię od środka" - Joker
***
- Nie ma mowy! Gorzej tobie czy co?! - chłopak uważał pomysł Deadpool'a za niedorzeczny.
- Nie przeginaj. Nauczę cię co nieco, przyda Ci się - przewrócił oczami.
- Nie ma chuja, nie zmusisz mnie żebym do kogoś albo czegoś strzelał! Wybij to sobie z głowy!
- Przestań popisywać się znajomością słownika i skończ się wreszcie wydzierać. Pójdziesz ze mną i-
- Nie!
- Peter.
- Nie! Nie zmusisz mnie! Popierdoliło cię! Sam się baw w swoje zabijanie, ja do tego ręki nie będę przykładał!
- Peter - warknął zirytowany najemnik.
- Wystarczy, że wywiozłeś mnie na inny kontynent. Nie będziesz mnie niczego uczył! Ja chcę chronić ludzi, a nie ich zabijać do cholery! Za dobrze się bawisz!?
- Zamknij się wreszcie i mnie posłuchaj - Wilson chwycił w palce podbródek nastolatka, obrzucając go wściekłym spojrzeniem.
- Puść mnie! - próbował się wyrwać, co poskutkowało tym, że został pchnięty plecami na łóżko, z którego po chwili oszołomienia wstał.
- Po pierwsze, nie ty tu rządzisz. Po drugie, nie pyskuj, bo się to dla ciebie źle skończy. Po trzecie robisz to co ja mówię, a mogę Ci kazać robić, co mi się żywnie podoba i nie masz tu nic do gadania - syknął.
- A ja mogę przekazać to Stark'owi - próbował zagrozić.
- O ile go kiedyś zobaczysz.
- O co ci znowu chodzi!? Co ty mu zrobiłeś!?
- Nic mu nie zrobiłem, zresztą jak miałbym, skoro sam kazał mi ciebie zabrać ze Stanów?
- Kłamiesz!
- Siedź już cicho. Lepiej dla ciebie.
- Przestań mi grozić!
- Nie grożę, tylko ostrzegam i po raz kolejny powtarzam, żebyś się nie wydzierał.
- Inaczej mnie nie słuchasz. I tak, grozisz. Cały czas praktycznie...
- Peter, przeginasz.
- To ty przeginasz! Nie będziesz mi kazał nic robić, a w szczególności zabijać! Tobie się coś pomyliło!
Po kilku sekundach chłopak zwijał się z bólu na podłodze, bo najemnik wymierzył cios w jego brzuch.
- Ostrzegałem, a teraz przestań się mazać i wstawaj.
Deadpool pokręcił głową i stanął pod ścianą, przyglądając się Peter'owi, który gdyby mógł, zabiłby go wzrokiem. Jeśli w ogóle mógłby go zabić.
Spiderman podniósł się w końcu, przesiadając z podłogi na łóżko.
Był wściekły na Wade'a, ale po części też na Tony'ego. Kto do jasnej cholery ufa takim ludziom?! Akurat w kwestii tego, czy ucieczka z mordercą jest bezpieczniejsza niż zostanie w mieście, w bazie Avengers, mógł polemizować.Tak czy siak nie miał zamiaru zgadzać się na jakąkolwiek pomoc w sprawach najemnika. Jeśli coś miało być gorsze od niego, to właśnie jego brudna robota. Już nawet nie protestowałby przeciw takiej formie zarobku, ale wciągać w to kogoś, to już co innego. Zresztą po co mu broń skoro z niej nie skorzysta? Zabijanie na pewno nie leżało w jego naturze, a wątpił żeby Deadpool chciał go nauczyć strzelać dla zabawy.
CZYTASZ
Never come back [Spiderman | Deadpool | Iron Man] ✔
Fanfiction"Jeśli coś może pójść źle, to na pewno pójdzie źle. Zwłaszcza jeżeli nosisz pseudonim Deadpool." Tony w obliczu zagrożenia postanawia zaufać Deadpool'owi i powierzyć mu opiekę nad Peter'em. Prosi, by ten opuścił Nowy Jork wraz z chłopcem, ponieważ...