~9~

756 51 51
                                    

"[...] smutek mogły rozproszyć tylko mordercze spektakle, gdyż w czerwieni krwi tak się lubował jak inni w czerwieni wina, syn, powiadano, Czorta, ojca oszukujący przy kościach, gdy siedli do gry o duszę [...]" - Oscar Wilde

***

Ciemność. Kilka kroków stawianych z precyzją i delikatnością. Cisza.
Strzał.

Ciało mężczyzny, na oko lat czterdzieści pare osunęło się na ziemię, wypuszczając z dłoni telefon.

Deadpool spojrzał tylko przelotnie na nieboszczyka, upewniając się, że trafił. Pogrzebał w kieszeniach jego kurtki, uprzednio zakładając skórzane rekawiczki, co nie było niezbędne, bo i tak nie zostawiał odcisków palców. Z wewnętrznej kieszonki wyjął dokument jako dowód. Skoro nie wziął zapłaty z góry, musiał jakoś udowodnić likwidację celu.

Mimo, że słońce jeszcze nie wstało, postanowił nie iść już tej nocy do baru. Wolał zrobić to następnego dnia.
Wrócił za to do motelu, zastając wiercącego się na łóżku chłopca, pomrukującego coś pod nosem niezrozumiale. Było można domyślić się, że dręczą go koszmary, ale Wade nie miał zamiaru go budzić, zamiast tego wyjął z broni magazynek i odłożył pistolet do szuflady szafki nocnej. Musiał skombinować coś swojego, albo choćby naboje, bo w magazynku pozostało ich jedynie dziewięć.

Najemnik usiadł na podłodze oparty o ścianę, trzymając w ustach nie zapalonego papierosa, wpatrywał się w śpiącego nastolatka. Był zmęczony, ale nie chciał spać. Ostatnio i tak nie odpoczywał zbyt wiele, wolał być cały czas świadomy tego, co się wokół niego dzieje.

Krople deszczu, który przed chwilą zaczął padać, rytmicznie stukały w blaszany parapet. Woda powinna zmyć ewentualne dowody morderstwa, nawet ślady butów będą niewidoczne. Bardzo dobrze.

W pewnym momencie Wilson'a z zamyślenia wyrwał nagły, lecz niezbyt głośny krzyk Peter'a, który poderwał się do siadu. Prawdopodobnie nie zauważył siedzącego w ciemności Wade'a, myśląc, że tego nadal nie ma.

Chłopak siedział przez chwilę wpatrzony w ścianę przed sobą. Przetarł twarz dłońmi, jakby chcąc się uspokoić. Po chwili rozejrzał się po pokoju i zwrócił uwagę na sylwetkę mężczyzny, któr oświetlona była jedynie bladą, księżycową poświatą. Niemal spadł z łóżka, gdy go zobaczył, prawdopodobnie zapobiegł temu jedynie pajęczy zmysł.

- To tylko ja - mruknął nieco rozbawiony najemnik - Albo aż.

- Jezu, straszysz - jęknął niezadowolony.

- Idź już spać, ledwo wpół do piątej.

- A ty? Czemu nie śpisz tylko siedzisz na podłodze?

- Pilnuję, żeby cię nie ukradli - zaśmiał się.

- Ha. Ha. Bardzo zabawne.

- I to jak.

Nastolatek przewrócił oczami i położył się spowrotem na drugi bok. Starał się spowrotem zasnąć, ale przez to, że o mało nie dostał zawału, zdążył się już trochę rozbudzić.

***

Od rana oboje czas spędzali w milczeniu, na czytaniu książek, które wypożyczyli. Wade jednak co chwilę irytował się, że nie może sprawdzić co oznacza dane słowo, bo jego znajomość niemieckiego miała jednak swoje granice. Spiderman śmiał się z tego pod nosem, bo obelgi rzucane w stronę zadrukowanych kartek papieru, wydawały mu się najzabawniejszą rzeczą na świecie.

***

Wieczorem Deadpool znów udał się do baru. Zastał tam samego Jack'a, jego kumpli widocznie nie było, ewentualnie poszli teraz coś załatwić.

Never come back [Spiderman | Deadpool | Iron Man] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz