~12~

733 49 68
                                    

"Błędy też się dla mnie liczą. Nie wykreślam ich ani z życia, ani z pamięci. I nigdy nie winię za nie innych. " - Andrzej Sapkowski

***

Deadpool odprowadził Spiderman'a do motelu, po czym udał się do baru, w którym tak jak się spodziewał, zastał Jack'a, na którego ustach widniał dziwny, diabelski uśmieszek.

Mężczyzna przywołał do siebie najemnika gestem ręki, a sam zajął miejsce przy stoliku ze swoją bandą.
Wade po chwili wahania również się dosiadł.

- Jak leci, Fire-man? [N] - zapytał w końcu Dim, kładąc swoje wielkie łapy na blacie.

- Chyba dobrze, a jak ma lecieć? Nic ciekawego. Macie coś dla mnie? [N]

- Tak sobie pomyśleliśmy - uśmiechnął się Diablo, który swoim wyglądem faktycznie przypominał Czorta - Może ty masz coś interesującego dla nas? [N]

- Ja? [N] - Wilson czuł się kompletnie zbity z tropu, coś mu nie pasowało w tej układance, więc zaczął się dyskretnie rozglądać wokół siebie.

- Tak się składa, Fire, że ktoś od nas cię przyuważył - uśmiechnął się Jack, który zdawał się mieć dziwnie dobry humor tej nocy - Może chciałbyś wyjaśnić się z zaistniałej sytuacji? [N]

- To znaczy? Nie zajmuję się innymi zleceniami, więc nie wiem o co wam chodzi. Może mnie z kimś mylicie. [N]

- Bądźmy poważni... Ciebie nie da się pomylić - mówił, jakby była to najzabawniejsza rzecz na świecie - Co to za dzieciak, ten który z tobą szedł? [N]

Deadpool na chwilę zamarł. Czy oni naprawdę go śledzili? Znaczy to nie byłoby dziwne, ale problem stanowiło to, że on niczego nie zauważył. Kurwa.

- Nie, to dziwna sytuacja. On nie jest mój, można powiedzieć, że tak chwilowo przypałętał... [N]

- Mam przez to, że masz dobre serce i go sobie przygarnąłeś? Gadaj lepiej kurwa, kto dał Ci zlecenie na dziecko? [N]

- Powiedziałem, że nie mam innych zleceń. [N]

- Ja bym Ci radził nie srać na swoje podwórko. No ale dobra, wiesz co? Możemy pójść na ugodę. Co Ty na to? [N]

- Zależy na jakich warunkach. [N]

- Ja nie będę dociekać czyje to dziecko jest, ani na jaką cholerę szedłeś z nim na jebane wypizdowie miasta, ale... Przyprowadzisz go tutaj, jeśli się przyda, nikt nikomu nic nie zrobi. Jak to mówią, wilk syty i owca cała. [N]

- Nie. [N]

- Jak to nie? - Jack'owi cwany uśmiech zniknął z twarzy - Pracujesz dla mnie kurwisynu, przypominam. [N]

Wade zerwał się na równe nogi i jednym ruchem ręki, strącił wszytko co znajdowało się na stoliku. Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk tłuczonego szkła, a wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę, łącznie z wściekłym barmanem.

- Nie dostaniesz dzieciaka. Nie będę się więcej powtarzał [N] - warknął.

- Nie radzę się mi sprzeciwiać. Pożałujesz tego. [N] - zleceniodawca również wstał, zrównując się z Deadpool'em i wbił z wściekłością nóż w drewniany blat.

Najemnik spojrzał tylko na ostrze i wyszedł z lokalu, zatrzaskując drzwi za sobą.

Przemierzał ciemne uliczki miasta, co jakiś czas uderzając pięścią w mury, zostawiając na nich krwawe ślady. Był wściekły na sytuację, na to że dał się tak łatwo wykiwać. Miał do siebie o to żal. Czyżby wyszedł z wprawy?

Never come back [Spiderman | Deadpool | Iron Man] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz