Rozdział 23

9.9K 456 72
                                    

Zamówiłam taksówkę, która w tym momencie zatrzymała się pod posiadłością Justina'a. Kenny jego ochroniaż zabrał moje wczoraj po programie, żeby przetransportować je na podjazd pod moim skromnym domem.

Wcisnęłam swoje zgrabne ciało na tyły żółtego pojazdu i podałam adres kierowcy. Z radia wydobywała się muzyka, a starszy mężczyzna za kierownicą nucił piosenki pod nosem. Zdawał się nie przejmować moją osobą, a mnie jego zachowanie wyprowadzało z równowagi. Niby nie robił nic wielkiego, jednak moja irytacja wzrastała. W końcu była u granic możliwości i już chciałam mu zwrócić uwagę, kiedy nagle przestał i przemówił.

-Pani jest dziewczyną Justin'a Bieber'a? -Zapytał spoglądając na mnie w lusterku.

-Tak. -Odparłam znudzona i przerzuciłam wzrok na widoki za oknem.

-Marzyła pani o tym od 5 lat, prawda? Nie chcę psuć pani humoru, ale skoro już tu pani jest, to muszę panienkę ostrzec. -Powiedział skupiając wzrok na drodze.

Te kilka słów przykuło moją uwagę, z tego powodu zawiesiłam wzrok na siwowłosym i czekałam na kontynuację jego wypowiedzi. Zastanawiam się skąd wie, że od pięciu lat na to czekałam?

-Może pani uznać mnie za wariata, ale kiedyś przypomni sobie pani moje słowa.

-Mógłby pan przestać mówić do mnie per 'pani'? Ja mam zaledwie 24 lata i przez to czuję się staro. -Mruknęłam, a ten tylko zachichotał.

-Ronnie, Justin cię skrzywdzi. Nie jeden raz, a kilka. Przez swoją miłość do niwgo, wybaczysz mu wiele. Jednak wasza wspólna historia nie skończy się happy end'em. -Powiedział i zmienił kanał w radiu.

Tępo patrzyłam na posturę mężczyzny, próbując zrozumieć to o czym przed chwilą powiedział. Nie zna mnie, a Justin'a tylko z mediów i plotek. Nie ma prawa mówić takich rzeczy. Otrząsnam się dopiero kiedy z radia usłyszałam kilka słów piosenki, jakby ona miała jakiekolwiek znaczenie w moim życiu.

Nie szukaj mnie, nie trzeba. Gdy jestem nie dostrzegasz, gdy znikam łzy wylewasz, a mnie nie ma.

-Jesteśmy na miejscu. -Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głęboki głos kierowcy.

-Tak, dziękuję. -Powiedziałam w pośpiechu wyjmując z portfela należną sumę za przejazd.

Podałam plik banknotów, ale ten odepchnął je dłonią i zgromił mnie wzrokiem. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, unosząc brew do góry.

-Niech moja przestroga będzie twoją zapłatą. Wkrótce będziesz mi za nią dziękować, ale mnie już tu nie będzie. -Posłał mi ciepły uśmiech.

Odwróciłam się i kamienną ścieżką ruszyłam w stronę ganku. Byłam w połowie drogi, kiedy usłyszałam krzyk.

-Jestem jasnowidzem! -Wciąż ten koleś.

Dziwak pomyślałam i przeszłam dalej zatrzymując się pod drzwiami. Zaczęłam ostre poszukiwania kluczyków. Te nasze torebki wyglądają na małe, a wmieści się w nie tyle różnych rzeczy, które później trudno jest znaleźć. Jęknęłam sfrustrowana, gdy po minucie nadal nie znalazłam zguby.

-Nie przeprowadzaj się do Bieber'a! Nie sprzedawaj domu! Kluczyki masz w prawej kieszonce i udam, że tego 'dziwaka' nie było! -Krzyknął po raz kolejny siwowłosy taksówkarz i dopiero teraz odjechał.

Zaraz, chwila, co?! Przecież o dziwaku pomyślałam, a o przeprowadzce do Justin'a rozmawiałam tylko z nim, w dodatku rano. Zdecydowanie przeraża mnie ten koleś, a fakt że trafił z tymi kluczykami nie pomagał. Westchnęłam i w końcu weszłam do przedpokoju.

DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz