Rozdział 13

11.9K 552 18
                                    

Nie przekonałam się jeszcze do Justin'a, chociaż widzę jak bardzo się stara. Zgodziłam się na ten wypad. Od kąd w moim życiu pojawił się Sam, rzadko gdzieś wychodzimy. Propozycja szatyna była naprawdę fajna.

Dziwnie będę się czuła, kiedy wyjdę z nim i dzieckiem do parku, gdzie wszyscy będą nas widzieć. Już widzę nagłówki w gazetach na następny dzień. Justin Bieber zdradził Selenę Gomez, mamy zdjęcia. Dopiero co zerwał z Seleną, a już umawia się z inną. Ronnie Anderson, powód dla którego związek Justina'a Biebera oraz Seleny Gomez to przeszłość. Ta wizja mnie przerażała.

Chyba nikt nie chciałby iść później przez miasto i być wytykanym przez jego fanów. Rozumiecie mnie, tak?

No cóż raz się żyje i trzeba korzystać z tego co się ma. Nie powinnam się tym przejmować, a może powinnam? Nie wiem..

Justin wyszedł kilka godzin temu. Ja nie miałam nic szczególnego do zrobienia, więc całe popołudnie, aż do wieczora bawiłam się z Sam'em.

Kiedy nastała godzina 17 przebrałam syna w cieplejsze ciuszki. Była połowa października, a na dworze z każdym dniem robiło się coraz zimniej.

Ubrałam ciepły czarny sweter, czarne rurki z wysokim stanem i białe tramki marki converce. Włosy spięłam w wysokiego kucyka.

Założyłam czapkę i kurtkę małemu. Na siebie narzuciłam płasz i apaszkę. Justin miał po nas przyjść o 17.30.

Gdy robiłam małe poprawki w swoim wyglądzie usłyszałam dzwonek.

-Proszę! -Krzyknęłam.

Stałam przy lustrze, nakładając na usta arbuzowy błyszczyk. Nie chcę później zmagać się z popękanymi wargami.

-Wow. -Szatyn oniemiał, na co się zaśmiałam.

Justin wziął Sam'a na dłonie i w takim układzie opuściliśmy mieszkanie. Sam w uścisku Bieber'a, a ja obok nich.

Zakluczyłam za nami drzwi i bez pośpiechu ruszyliśmy do Central Parku. O tej porze w tak piękny wieczór napewno będzie sporo ludzi.

Po około trzydziestu minutach byliśmy na miejscu. Justin zaproponował małemu, by pobiegł na plac zabaw do innych dzieci. Ten jednak mocniej wtulił się w tors swojego taty, na co oboje wybuchliśmy śmiechem.

W trójkę podeszliśmy do budki, w której trzeba przewrócić piłeczką trzy butelki. Justin uparł się, że chce wygrać dla mnie misia. Tak więc oddał Sam'a na moje ręce i uparcie walczył o nagrodę. Dopiero za czwartym razem udało mu się zbić wszystkie trzy butelki.

-Yey! -Zawiwatowałam przez śmiech.

Szatyn posłał mi karcące spojrzenie, po czym złożył w moich dłoniach ogromną zabawkę. Bieber wziął z powrotem synka i poprowadził nas do stoiska z watą cukrową.

-Chcesz? -Spytał kiwając głową w stronę słodkiego przysmaku.

-Dobrze wiesz, że ją uwielbiam! -Pisnęłam.

Zaśmiał się i podszedł do sprzedawcy. Zakupił jedną dużą o smaku truskawkowym. Zajadałam się ze smakiem idąc w stronę ławek. Przysiadliśmy na jednej z nich, obserwując okolicę. Sam zasypiał na kolanach Justin'a, zaś on nucił cicho kołysankę. Nie minęła nawet minuta, a maluszek już słodko pomrukiwał.

Justin urwał duży kawałek waty i wepchnął ją sobie do buzi.

-Ej, to moje! -Trzepnęłam go w dłoń, kiedy sięgał po następną porcję.

-Nie podzielisz się? -Wydął wargę.

Przewróciłam oczami, ale podsunęłam mu pod nos cukrową chmurkę, na co posłał mi buziaka w powietrzu. Prychnęłam na jego ruch, a on zachichotał.

-Wracamy? -Spytałam patrząc na śpiącego syna.

-Pewnie. -Odparł i delikatnie podniósł syna.

Droga powrotna minęła nam w ciszy. Justin zaniósł Sam'a do jego pokoju i po chwili już był na dole. Oznajmił, że musi jeszcze coś załatwić i będzie się zbierał.

Odprowadziłam go do drzwi. Sama nie wiedząc dlaczego pocałowałam go w policzek i oczywiście podziękowałam za miły wieczór.

DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz