Rozdział 3

15.3K 666 37
                                    

-Jak to kto?! To nasza Ronnie Anderson! -Parsknął uradowany Fredo.

-Ronnie? -Powtórzył Justin.

-Yhm. -Przytaknęłam.

Szatyn podszedł do mnie i przytulił, jakby miało to być nasze ostatnie spotkanie. Niechętnie przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Oderwałam się od brązowookiego i spojrzałam na Pattie.

-Powinnam już iść. -Wyszłam na korytarz i zaczęłam ubierać skórzaną kurtkę, a nastpnie trampki.

-Poczekaj. Odprowadzę cię. -Usłyszałam głos za sobą.

Przeklnęłam w duchu i żeby nie palnąć czegoś głupiego, przygryzłam język. Odwróciłam się powoli do Justin'a.

-Nie trzeba. Przyjechałam samochodem. -Stwierdziłam.

-To chociaż do auta. -Wruszył ramionami.

Zrezygnowałam z kłótni, ponieważ byłam zmęczona. Ubrałam się w spokoju do końca i opuściłam willę Bieber'ów. Justin podąrzył zaraz za mną i dołączył do mnie. Całe szczęście, że samochód ma przyciemniane tylne szyby. W innym przypadku, zobaczyłby fotelik dla dziecka.

-Gdzie nam zniknęłaś na te trzy lata? -Zapytał.

-Do LA. -Wzruszyłam ramionami.

-Zamierzasz znowu nas opuścić? Tęskniłem. -Spojrzał mi w oczy.

-Nie, zostaję tutaj na stałe. -Pokręciłam przecząco głową. -W ogóle nie tęskniłeś. -Zakpiłam.

-Tęskniłem i to bardzo. Jesteś przecież moją przyjaciółką. Mogłaś nam powiedzieć, że wyjeżdżasz do Los Angeles.

-Nie mogłam.

-Pewnie nieźle się tam bawiłaś bez nas. -Zaśmiał się, bo chodziło mu o imprezy.

-Ta. -Jeśli opiekę nad twoim synem, można nazwać zabawą, to tak. Całkiem dobrze się bawiłam. Pomyślałam.

Naszą krótką i niekomfortową wymianę zdań przerwał mój telefon. Wyciągnęłam urządzenie z kieszeni i spojrzałam na ekran. Przerwóciłam oczami, kiedy na wyświetlaczu migało Kathrina.

-Tak mamo? -Powiedziałam oschle, nie zwracając uwagi na Bieber'a, który uważnie mi się przyglądał.

-Sam już śpi. -Poinformowała.

-Dzwonisz tylko po to, żeby mi o tym powiedzieć? -Zironizowałam.

-Tak.

-Ugh, dobra. Kiedy się obudzi, włącz mu bajkę. Na śniadanie zrób mu parówki, paluszki rybne, płatki z mlekiem, czy kanapki z serem bez skórki. Zależy na co będzie miał ochotę. Pod żadnym pozorem nie dawaj mu słodyczy. -Wytłumaczyłam.

-Tak jest szefowo! -Zasalutowała i wubuchła śmiechem.

-Dobranoc mamo. -Zachichotałam i się rozłączyłam.

Szatyn patrzył na mnie zdziwiony, ponieważ nie wiedział o czym mówię. Tak powinno zostać. Wzruszyłam ramionami i wsiadłam do bmw. Chłopak przytrzymał drzwi, więc zmusiał się do podniesienia na niego wzroku.

-Co? -Rzuciłam zdenerwowana.

-Spotkamy się jeszcze? -Spytał z nadzieją w oczach.

-Może. -Mruknęłam i zamknęłam te cholerne drzwi.

Wyjechałam z pod apartamentu i dołączyłam do innych kierowców. Kiedy byłam na miejscu, zgasiłam silnik i wbiegłam do salonu. Jedynie czego teraz potrzebowałam to sen. Opadłam na kanapę i zamknęłam oczy.

Powinnaś mu powiedzieć, że ma syna. Rodzinie i znajomym, również należą się wyjaśnienia.

Mówiła moja podświadomość. Bardzo dobrze o tym wiem. Fredo wie tyle, że podczas tej ostatniej imprezy, wylądowałam z Justin'em w łóżku. Bieber zaś, że ze mną spał. Flores go o tym poinformował. Nie mogliśmy sobie niczego wyjaśnić, bo postanowiłam wyjechać.

-Zamknij się! -Krzyknęłam na cały dom.

Nie ma to jak sprzeczka, ze swoim umysłem. Wypuściłam powietrze ze świstem, nie wiedząc nawet że wstrzymywałam oddech. Po chwili odpłynęłam, pogrążając się w swoich snach.

DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz