-Jak to kto?! To nasza Ronnie Anderson! -Parsknął uradowany Fredo.
-Ronnie? -Powtórzył Justin.
-Yhm. -Przytaknęłam.
Szatyn podszedł do mnie i przytulił, jakby miało to być nasze ostatnie spotkanie. Niechętnie przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Oderwałam się od brązowookiego i spojrzałam na Pattie.
-Powinnam już iść. -Wyszłam na korytarz i zaczęłam ubierać skórzaną kurtkę, a nastpnie trampki.
-Poczekaj. Odprowadzę cię. -Usłyszałam głos za sobą.
Przeklnęłam w duchu i żeby nie palnąć czegoś głupiego, przygryzłam język. Odwróciłam się powoli do Justin'a.
-Nie trzeba. Przyjechałam samochodem. -Stwierdziłam.
-To chociaż do auta. -Wruszył ramionami.
Zrezygnowałam z kłótni, ponieważ byłam zmęczona. Ubrałam się w spokoju do końca i opuściłam willę Bieber'ów. Justin podąrzył zaraz za mną i dołączył do mnie. Całe szczęście, że samochód ma przyciemniane tylne szyby. W innym przypadku, zobaczyłby fotelik dla dziecka.
-Gdzie nam zniknęłaś na te trzy lata? -Zapytał.
-Do LA. -Wzruszyłam ramionami.
-Zamierzasz znowu nas opuścić? Tęskniłem. -Spojrzał mi w oczy.
-Nie, zostaję tutaj na stałe. -Pokręciłam przecząco głową. -W ogóle nie tęskniłeś. -Zakpiłam.
-Tęskniłem i to bardzo. Jesteś przecież moją przyjaciółką. Mogłaś nam powiedzieć, że wyjeżdżasz do Los Angeles.
-Nie mogłam.
-Pewnie nieźle się tam bawiłaś bez nas. -Zaśmiał się, bo chodziło mu o imprezy.
-Ta. -Jeśli opiekę nad twoim synem, można nazwać zabawą, to tak. Całkiem dobrze się bawiłam. Pomyślałam.
Naszą krótką i niekomfortową wymianę zdań przerwał mój telefon. Wyciągnęłam urządzenie z kieszeni i spojrzałam na ekran. Przerwóciłam oczami, kiedy na wyświetlaczu migało Kathrina.
-Tak mamo? -Powiedziałam oschle, nie zwracając uwagi na Bieber'a, który uważnie mi się przyglądał.
-Sam już śpi. -Poinformowała.
-Dzwonisz tylko po to, żeby mi o tym powiedzieć? -Zironizowałam.
-Tak.
-Ugh, dobra. Kiedy się obudzi, włącz mu bajkę. Na śniadanie zrób mu parówki, paluszki rybne, płatki z mlekiem, czy kanapki z serem bez skórki. Zależy na co będzie miał ochotę. Pod żadnym pozorem nie dawaj mu słodyczy. -Wytłumaczyłam.
-Tak jest szefowo! -Zasalutowała i wubuchła śmiechem.
-Dobranoc mamo. -Zachichotałam i się rozłączyłam.
Szatyn patrzył na mnie zdziwiony, ponieważ nie wiedział o czym mówię. Tak powinno zostać. Wzruszyłam ramionami i wsiadłam do bmw. Chłopak przytrzymał drzwi, więc zmusiał się do podniesienia na niego wzroku.
-Co? -Rzuciłam zdenerwowana.
-Spotkamy się jeszcze? -Spytał z nadzieją w oczach.
-Może. -Mruknęłam i zamknęłam te cholerne drzwi.
Wyjechałam z pod apartamentu i dołączyłam do innych kierowców. Kiedy byłam na miejscu, zgasiłam silnik i wbiegłam do salonu. Jedynie czego teraz potrzebowałam to sen. Opadłam na kanapę i zamknęłam oczy.
Powinnaś mu powiedzieć, że ma syna. Rodzinie i znajomym, również należą się wyjaśnienia.
Mówiła moja podświadomość. Bardzo dobrze o tym wiem. Fredo wie tyle, że podczas tej ostatniej imprezy, wylądowałam z Justin'em w łóżku. Bieber zaś, że ze mną spał. Flores go o tym poinformował. Nie mogliśmy sobie niczego wyjaśnić, bo postanowiłam wyjechać.
-Zamknij się! -Krzyknęłam na cały dom.
Nie ma to jak sprzeczka, ze swoim umysłem. Wypuściłam powietrze ze świstem, nie wiedząc nawet że wstrzymywałam oddech. Po chwili odpłynęłam, pogrążając się w swoich snach.
CZYTASZ
Daddy
FanfictionJustin Bieber to typowa gwiazda pop'u. Pił, brał narkotyki, chodził na imprezy i uprawiał seks z przypadkowymi dziewczynami. Co się stanie, gdy okaże się, że jest ojcem? okładka: luvjsmith