Rozdział 15

11.1K 519 8
                                    

Spałem smacznie w swoim wygodnym łóżku. Miałem dzisiaj dzień wolnego i chciałem odpocząć. Niestety przez swoją gupotę  nawet to mi nie wyszło. Mój wibrujący telefon mi na to nie pozwalał.

Wczoraj zapomniałem wyłączyć powiadomienia, a dzisiaj mam zawalone nimi całe urządzenie. Większość była oczywiście z twitter'a. Skoro i tak już nie spałem, to mogłem sobie poczytać. Wszystkie tweety dotyczyły tego, że mam syna. Pewnie to sprawka tych dziewczyn, które wczoraj rozmawiały ze mną i Anderson pod pizzernią.

#JonnieAgain

Teraz Selenka nie może się wtrącać. Jonnie górą!

Wasz syn jest słodki!

Jesteście uroczy :*

Powinniście być razem!! :D

Coś w ten deseń. Były ich miliony. Nie miałem tyle czasu, by przeczytać je wszystkie. Sam chciałem być z Ronnie. Nie wiem, co mam jeszcze zrobić. Przynajmniej jesteśmy na etapie przyjaźni. To i tak dużo dla mnie znaczy.

Ronnie prosiła mnie wczoraj, żebym dziś do niej przyjechał. Nie określiła o której, więc pojadę już teraz. Nie miałem nic lepszego do roboty, a uwielbiam spędzać czas z szatynką. Ona jest wszystkim, czego pragnę. Anderson to pierwsza do tej pory dziewczyna, którą beliebers lubią. Chyba coś jest na rzeczy.

Nie mam pojęcia, czego chce to chude 160 cm. Wspominałem, że zrobię dla niej wszystko? Tak. Wiem, że późno się obudziłem wyznając jej miłość. Przecież minęły trzy lata. Lepiej późno niż wcale, prawda?

Wsiadłem w samochód i ruszyłem do domu Ronnie. Moja podróż trwała około dwudziestu minut. Zgasiłem silnik, odpiąłem pasy i wysiadłem z auta. Kamienną ścieżką podszedłem do drzwi i stanąłem na tarasie. Zadzwoniłem i czekałem na niebieskooką. Po kilku minutach drzwi się otworzyły.

-Bieber, nie za wcześnie? -Syknęła chłodno, przecierając ręką zaspane oczy.

-Obudziłem cię? -Zapytałem.

-Tak. -Fuknęła.

-Przepraszam. -Spuściłem głowę.

Ronnie wciągnęła mnie do środka. Byłem zdezorientowany, ale potem uświadomiłem sobie, że stoimy w drzwiach, a Anderson jest w szlafroku.

-To po co miałem przyjechać? -Spytałem rzucając się na kanapę.

-Tak sobie. -Wruszyła ramionami. -Wygodna ta kanapa? -Dodała z fałszywym uśmieszkiem.

-Nawet bardzo, wiesz? Jednak byłoby jeszcze lepiej, gdybyś leżała obok. -Zaśmiałem się i poruszyłem brwiami w zabawny sposób.

-Mogłam zadzwonić po Alfredo, Rayn'a lub Chaz'a. -Westchnęła i przewróciła oczami.

-Siadaj już i nie marudź. -Mruknąłem.

Usiadła obok mnie. Chciałem jej pokazać tweety beliebers o nas. Dałem jej swój telefon i pozwoliłem czytać, a sam wyciągnąłem się na sofie przyglądając się dziewczynie. Cały czas przygryzała wargę, lub delikatnie uśmiechała się do ekranu. Musiałem coś zrobić, żeby nie przegryzła sobie tej wargi.

Chwyciłem jej podbródek i kciukiem oddzieliłem od siebie wargi. Ta dziewczyna nawet nie wie, co ze mną robi.

Spojrzała na mnie przez ramię, ponieważ siedziałem za nią. Zlustrowała mnie od góry do dołu i oddała mi mojego iPhona.

-Twoje beliebers są słodkie. -Skwitowała i położyła się obok mnie.

-Masz rację, ale nie tak słodkie jak ty. Następnym razem nie męcz tak tych biednych ust, w przeciwnym razie rzucę się na ciebie, jak wygłodniały lew na mięso. -Stwierdziłem, a ona zachichotała.

-Jesteś głupi. -Parsknęła i uderzyła mnie w ramię.

-I tak mnie kochasz! -Cmoknąłem w powietrzu.

-Tak, tak. -Śmiała się.

-Mówię poważnie. Muszę cię uświadomić, ale jesteś jedyną dziewczyną, którą beliebers tolerują. Powinnaś być zaszczycona. -Opanowałem się.

-Oh, ah. -Zachichotała i zarzuciła włosy za ramię. Wiecie o czym mówię.

-Ronnie.. -Zbeształem ją.

-No co? -Udała obrażoną.

-Nic, tylko daj nam szansę. -Wbiłem w nią swój wzrok.

DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz