– Ile to już czasu minęło, odkąd tu leżysz? – zadała pytanie ciemnowłosa. – Chyba dwa lub trzy dni. Niby niedużo, ale sam wiesz, kiedy się martwimy o kogoś, czas jakby płynie wolniej i tracimy rachubę czasu. Oboje tak mamy... – mówiła. – Ostatnio rozmyślałam tak sobie i doszłam do wniosku, że jesteś dla mnie bardzo ważny i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Odkąd zaczęłam chodzić do Midtown, zawsze jesteśmy blisko siebie. Wiem, że mój ojciec kazał ci mieć na mnie oko w razie niebezpieczeństwa, ale dzięki temu jesteśmy przyjaciółmi.
Ciemne oczy skierowały się na śpiącą twarz chłopaka. Przez te kilka dni nic się praktycznie nie zmieniło. Jedynie gorączka zdawała się już ustabilizować i nie rosła, kiedy nie była schładzana.
– Obudź się już, proszę cię. Brakuje nam ciebie, wiesz? Ned był tutaj raz, ale nie na długo. Jego dziadkowie się rozchorowali i musi się nimi opiekować. Powiedzieliśmy cioci May, że nocujesz u nas ze względu na staż u mojego ojca. Happy pojechał po twoje ubrania. Żebyś widział jego minę, hah – zaśmiała się cicho na wspomnienie tego widoku. – Wie o twoim stanie i martwi się, ale nie potrafi tego okazać. Mimo tego, jak się zachowuje to cię lubi. O właśnie, à propos lubienia. Ellie zaczęła więcej rozmawiać z Thorem. Znaleźli kilka wspólnych tematów i teraz często rozmawiają – głośne westchnięcie wydobyło się z ust młodej dziewczyny. – Budź się już śpiochu. Nawet ja tyle nigdy nie spałam...
Ostatnie słowa wypowiedziała szeptem, kładąc głowę na brzuchu chłopaka. Jej brązowe, powoli przechodzące w ciemny rudy, włosy rozlały się wokół. Powieki jej opadły, odcinając jej widok na świat, a ona sama pogrążyła się w spokojnym śnie.
Zupełnie nieświadoma czarnej substancji, wydobywającej się z ciała nastolatka, która wolnym ruchem przesunęła się ku niej i wchłonęła w jej ciało.
***
– Naprawdę to zrobił? – zapytała zszokowana blondynka.
– No mówię ci! Zamienił się w węża i dobrze wiedział, że je lubię. A kiedy go podniosłem na ręce, zmienił się z powrotem w siebie, krzyknął "To ja, twój brat!" i dźgnął mnie w brzuch! – opowiadał dziewczynie bóg.
Ta natomiast śmiała się szczerym śmiechem, czując się bardzo dobrze w towarzystwie wysokiego blondyna.
– Mieliście ciekawe dzieciństwo – stwierdziła po chwili nastolatka.
– Taa... Szkoda tylko, że to wszystko się zmieniło przez jedno kłamstwo rodziców... – westchnął smutno, wracając wspomnieniami do tamtych dni.
– Jakie kłamstwo? – zaciekawiła się zielonooka.
– Nie mówiłem ci o tym? – zdziwił się Thor. Ostatnimi czasy rozmawiali naprawdę dużo, więc był pewien, że już jej o tym powiedział. Jednak dziewczyna pokręciła przecząco głową. – Loki jest tak naprawdę lodowym olbrzymem, synem Laufeya, króla Jotunheimu. Ojciec go przygarnął podczas jednej z bitew i nigdy mu nie powiedział o jego pochodzeniu, dopóki on sam się o tym nie dowiedział. Gdyby tylko powiedzieli mu wcześniej, może wszystko potoczyłoby się inaczej? – gdybał gromowładny, podczas gdy młoda Puth, ułożyła swoją drobną dłoń na tej mężczyzny.
– Może i nie znam twojej rodziny, ale jestem pewna, że mieli powód, by mu o tym nie mówić – rzekła łagodnym tonem.
Odynson spojrzał na młodą dziewczynę i zatopił się w jej głęboko zielonych oczach. Podobnie było w przypadku Ellie. Porażający błękit tęczówek mężczyzny przyciągał ją. Pochłaniał ją całą. Nie potrafili oderwać od siebie wzroku. Zewnętrzny świat zniknął, byli tylko oni. Nie rozumieli tego. Nie znali się długo. Silne uczucie zawładnęło nimi. Mogli wpatrywać się w siebie całą wieczność.
YOU ARE READING
New Feeling || Avengers [Wolno Pisane]
FanfictionOpowieść o pewnej niczego winnej dziewcze, która znalazła się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie. Umarłaby, gdyby nie pewny przystojny bóg piorunów. Jak bardzo zmieni się jej życie, gdy zbliżą się do siebie bardziej, niż ustawa przewi...