Rozdział 10

387 23 0
                                    

Nastolatki weszły do pomieszczenia i brunetka podprowadziła blondynkę do jej łóżka. Pomogła jej usiąść, by zaraz potem usiąść obok niej i przytulić do siebie. Przycisnęła głowę Ellie do swojej piersi i głaskała ją po włosach. Widziała jej przerażenie w salonie. Mogła je nawet wyczuć, poprzez gwałtowne ochłodzenie powietrza wokół nich. Nie spodziewała się jednak, że Puth zareaguje tak na Laufyesona.

Mia szeptała cicho uspokajające słowa, próbując uśpić przyjaciółkę. Kołysała się delikatnie, starając się, by blondynka uspokoiła się całkowicie, przed zaśnięciem.

- Już jest dobrze. Spokojnie. Jesteś bezpieczna - szeptała Mia. Młoda Stark mimo że pierwszy raz była w takiej sytuacji tą opanowaną, dobrze sobie radziła. Głównie powtarzała to, co robił jej ojciec, kiedy ona się bała. Często też, kiedy Tony był zajęty lub najprościej w świecie nie wiedział o strachu dziewczyny, była z nią Natasha lub Clint. Romanoff była dla niej jak
ciocia, a Barton jak wujek. Byli dla niej najbliżsi zaraz za jej ojcem.

Kołysały się jeszcze przez chwilę. Ellie uspokoiła oddech oraz myśli, po czym uniosła wzrok i spojrzała na twarz brunetki. Widziała jak uśmiecha się do niej delikatnie, a w jej oczach błysnęła troska. Wyszeptała ciche podziękowanie i odsunęła się od Mii.

Spojrzała za okno i dostrzegając jedynie światła z okien budynków, lampy oświetlające chodniki bądź też światła samochodów, wstała i wolnym krokiem ruszyła do łazienki. Podeszła do umywalki i odkręciła kurek. Podsunęła rękę pod strumień ciepłej wody i oblała sobie nią twarz, nie zważając na makijaż. Chciała by ten dzień się już skończył. Sięgnęła do jednej z szafek, wiszących obok lustra i wyjęła z niej żel do demakijażu. Spojrzała w lustro i leniwym ruchem zaczęła zmywać kosmetyki z twarzy. Na koniec, przemyła twarz ciepłą wodą i poczęła się rozbierać. Kiedy na jej ciele nie znajdowało się żadne ubranie, weszła do kabiny prysznicowej. Zamkneła drzwiczki i odkręciła wodę. Najpierw polała się chłodna woda, by chwilę później mogła ją otoczyć ciepła, wręcz gorąca ciecz. Złapała za swój ukochany żel pod prysznic i nałożyła jego niewielką ilość na gąbkę. Wcierała płyn w swoje nagie ciało, wdychając cudowny zapach. Kiedy poczuła, że skończyła i wystarczy, wycisnęła z gąbki resztki żelu i odłożyła ją na swoje miejsce. Następnie wzięła szampon o tym samym zapachu i nałożyła również jego niewielką ilość na dłoń. Butelkę odłożyła, skąd ją wzięła, a płyn w kolorze głębokiego brązu zaczęła wierać we włosy. Powstała przy tym piana wydzielała wspaniały zapach, który wypełniał jej nozdrza, uruchamiając kubki smakowe. Kochała ten zapach. W momencie, w którym piana zaczęła spływać jej do oczu, spłukała to co miała na głowie. Następnym, co zrobiła, było nabranie małej ilości specjalnej maski do włosów, również o tym samym zapachu. Wcierała ją we włosy, wiedząc, jaki będzie późniejszy efekt. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem i podłożyła głowę pod strumień głowy, by spłukać maskę z włosów. Kiedy była już umyta, wyłączyła wodę i wyszła spod prysznica. Złapała za czarny ręcznik wiszący przy kabinie i owinęła się nim szczelnie. Podeszła znowu do umywalki i zabrała się za mycie zębów.

Wyszczotkowała porządnie jamę ustną i płukając usta, wyszła z pomieszczenia. Miała w tej chwili gdzieś, czy ktoś ją zobaczy w samym ręczniku, czy nie. Chciała jedynie pójść spać. Podeszła do komody z bielizną i wyciągnęła pierwszy lepszy komplet czarnej bielizny. Nie patrząc na to, czy ktoś to będzie widział, zrzuciła z siebie ręcznik i założyła najpierw majtki, a następnie stanik. Nie brała się za ubieranie piżamy. Nie miała na to ochoty ani sił. Odniosła jedynie ręcznik z powrotem do łazienki i nareszcie położyła się do ukochanego łóżka. Przykryła się szczelnie kołdrą i ułożyła głowę na miękkiej poduszce. Zamknęła oczy i czekała aż Morfeusz porwie ją w swe ramiona.

***

Z samego rana, czarnowłosy bóg kłamstw i psot nie tracił czasu i wstał ze swojego nowego łóżka. Jego brat dogłębnie wyjaśnił mu, co może robić, czego nie. Na końcu kruczowłosy stwierdził, że szybciej byłoby, gdyby powiedział jedynie, co może robić. Loki jeszcze poprzedniego wieczora zapoznał się ze swoim nowym miejscem zamieszkania. Musiał przyznać, że nie było tam źle, ale zdecydowanie bardziej wolał swoją komnatę w Asgardzie. Zielone ściany i czarne meble podobały mu się, ale białe łóżko z żółtymi poduszkami wydawały mu się psuć całość. Wykonał poranną rutynę i wyszedł z pokoju. Miał ochotę poznać blondwłosą niewiastę, której jeszcze nie znał. Ciekawiły go jej umiejętności. Domyślił się, że brunetka była córką Starka. Natomiast blondwłosej nie znał, nawet nie kojarzył.

Laufeyson ruszył korytarzem w stronę salonu, z którego następnie przeszedł do kuchni. Jakież było jego zdziwienie, kiedy napotkał tam młodą Stark. Uśmiechnął się kpiąco i podszedł do dziewczyny.

- Proszę, proszę. Młoda Stark. Co robi w kuchni córka Tony'ego Starka o szóstej rano? - zapytał. Niespodziewał się o tej godzinie, natknąć się na kogokolwiek, a co dopiero na córkę Starka.

- Córka Tony'ego Starka, właśnie je śniadanie. A czemu Jelonek się pyta? - również się spytała, używając przezwiska użytego kilka godzin wcześniej przez jej ojca. Doskonale widziała, jak bożkowi drgnęła brew. Czuła w środku satysfakcję, że udało jej się zdenerwować Lokiego.

- Tak się składa, że również bym chciał zjeść posiłek, jednak nie jestem pewny, czy w twojej obecności będę w stanie - oznajmił podchodząc do lodówki.

Wiedział, że brunetka mu się przygląda i temu, co robi. Czuł jej wzrok na sobie. Otworzył drzwiczki i zajrzał do środka. Nie miał pojęcia, co mógłby wziąć z lodówki Starka. Nie wiedział, czy to, co jedzą Avengersi, go nie zatruje. Ostatecznie zamknął lodówkę i rozejrzał się po kuchni. Na jednym z blatów dostrzegł pieczywo. Postanowił, że zaryzykuje i zje midgardzkie pieczywo. Wyciągnął dwie kromki chleba i zajrzał jeszcze raz do lodówki. Wyciągnął masło i zaczął szukać noży do masła. Przeszukiwał szuflady, w dalszym ciągu będąc pod czujnym okiem Mii Stark. Kiedy znalazł to, czego szukał, ze spokojem zabrał się za robienie śniadania. Posmarował kromki masłem, które następnie odłożył do lodówki, z której natomiast wyciągnął wędlinę i sałatę. Ułożył po listku sałaty i plasterku wędliny na obu kromkach chleba i zabrał się za jedzenie, uprzednio chowając, wyjęte produkty. Musiał przyznać, że nie było to złe. Mógł spokojnie zjeść ze smakiem. Oczywiście nigdy by nie przyznał, że smakuje mu midgardzkie jedzenie. Jednak musiał coś jeść, żeby nie umrzeć z głodu.

Spojrzał kątem oka na brązowowłosą i dostrzegł na jej ustach szeroki uśmiech. Skupił przez chwilę wzrok na jej ciemnych oczach i zajrzał do jej umysłu. Dosłownie kilka sekund po tym, poczuł kłujący ból głowy. Starał się go zignorować, ale im dłużej penetrował myśli młodej Stark, tym ból był większy. W końcu nie był w stanie tego wytrzymać i opuścił umysł Mii z cichym westchnięciem. Przymknął oczy i dokończył śniadanie. Następnie bez słowa udał się do swojego pokoju.

Słowa: 1085

New Feeling || Avengers [Wolno Pisane]Where stories live. Discover now