Rozdział 3

631 36 2
                                    

-Okej, zgadzam się. Wejdę do tej waszej kołyski. - oznajmiłam patrząc Bruce'owi prosto oczy.

-Świetnie! Przekażę wiadomość reszcie. - rzekł zadowolonym głosem po czym ruszył w kierunku wyjścia.

-Poczekaj! - zawołałam, powodując, że się zatrzymał. - Mógłbyś tu wszystkich zawołać? Chciałabym powiedzieć im o mojej mocy. - Banner skinął głową i przyłożył dwa palce do prawego ucha.

-Tony, tu Banner. Zwołaj wszystkich i przyjdźcie do naszej pacjentki. Ja przygotuję kołyskę. - powiedział i wyszedł z pomieszczenia. Ja natomiast uśmiechnęłam się sama do siebie i czekałam, aż przyjdą. W międzyczasie myślałam, czy im to powiem, pokażę, a może to i to. Gdy tak sobie rozmyślałam, do pomieszczenia weszli Avengersi. Spojrzałam na ich poważne miny z przestrachem w oczach. A co jeśli mnie jednak zamkną? Jeśli będą na mnie eksperymentować?

-Więc? Chciałaś coś? - spytał Stark. Spuściłam wzrok na moje kolana i zaczęłam się bawić palcami u rąk. Nagle poczułam jak materac ugina się z mojej prawej strony. Spojrzałam w tamtą stronę i zauważyłam Thora. Blondyn położył swoją wielką dłoń na moim drobnym ramieniu. Uśmiechnęłam się w jego stronę czując dziwny przyrost pewności siebie. Skierowałam swój wzrok ponownie na Mścicieli. Uniosłam dłoń i skupiłam się.

-Chciałam wam coś pokazać. Chciałam być z wami szczera... - mruknęłam i sprawiłam, że wokół mojej dłoni zalśniły maleńkie śnieżynki. Z tych śnieżynek uformowałam średniej wielkości śnieżkę. Avengersi patrzyli na mnie w głębokim skupieniu. Uniosłam drugą dłoń na tyle, ile pozwalał mi ból i zrobiłam to samo. Następnie zacisnęłam dłonie i wszystko co stworzyłam zniknęło.

-Już wiecie. Nie chciałam żebyście dowiedzieli się poprzez badania... I w sumie namówił mnie do tego Pan Thor. - Tu spojrzałam na wymienionego, który pod wpływem mojego wzroku uśmiechnął się.

-Thor, wiedziałeś o tym? - oburzył się Steve. - Dlaczego nic nie powiedziałeś?

-Wiedziałem, ale musiałem dowiedzieć się kilku rzeczy. - odparł bóg piorunów.

-Dobrze, więc co teraz? - zapytałam niepewnie.

-Teraz zabierzemy cię do kołyski, a później do Fury'ego. Przesłucha cię, następnie zastanowimy się, co z tobą zrobić. - oznajmił spokojnie Stark. Serce zabiło mi szybciej, a oddech przyśpieszył na myśl o przesłuchaniu.

-Ale ja nic złego nie zrobiłam! Nikogo nie skrzywdziłam! Po co to całe przesłuchanie?! Jestem niewinna! Jestem niegroźna! Jestem potulna jak baranek! Uwierzcie mi! - w moich oczach zalśniły łzy.

-Nie będzie przesłuchania. - usłyszałam czyiś twardy głos od strony wejścia. Skierowałam swój wzrok w tamtą stronę i moim oczom ukazał się wysoki, czarnoskóry, łysy mężczyzna z czarną przepaską na lewym oku. Odsunęłam się trochę na łóżku w obawie, że ten człowiek może być niebezpieczny. - Sprawdziłem jej akta w chwili, gdy przekroczyła próg Avengers Tower. Jarvis przeskanował jej twarz i odnalazł odpowiednie akta, które przejrzałem i można powiedzieć, że wiem o tobie wszystko panno Ellie Puth. Ani razu nie podpadła Pani policji. Jest Pani czysta, więc dopóki nie stanowi Pani zagrożenia dla mieszkańców, będzie Pani mieszkać w Avengers Tower pod nadzorem agentów i Avengersów. Jeżeli tylko zdarzy się coś, co może zagrozić zdrowiu bądź życiu ludzi w tej wieży, zostanie Pani zabrana do jednej z celi na Helicarrierze. Rozumiemy się? - ja i wszyscy Avengersi patrzyliśmy na poważnego czarnoskórego ze szczerym zdziwieniem. Ja byłam w szoku, bo byłam pewna, że mnie zamkną i przesłuchają, a reszta, pewnie jest w szoku, bo będę z nimi mieszkać. Czekaj... Będę mieszkać z Avengers w ich wieży. Co?!

-Jak to będę mieszkać z Avengers w ich wieży?! - zapytałam oburzona. A gdzie tu moja decyzja?

-Właśnie! Jak to będzie z nami mieszkać?! Przecież to moja wieża, a nie twoja Fury! Nie możesz sobie decydować, kto będzie tu mieszkać, a kto nie! - zdenerwował się Stark. Więc, ten facet, nazywa się Fury. Yhm. Dobrze wiedzieć.

New Feeling || Avengers [Wolno Pisane]Where stories live. Discover now