— Kim lub czym ty kurwa jesteś?! Co zrobiłeś z moją córką?! — wykrzyczał Tony, celując repulsorem z obu rękawic jego zbroi w stwora, który według niego, zjadł mu córkę. Był bliski oddania strzału, jednak miał w głowie myśl, że pod tą grubą warstwą mazi, wciąż jest jego córka, której nie chciał zranić, za żadne skarby świata.
— Głuchy jesteś?! Ja jestem Venom! — krzyknął stwór odwracając się szybko w stronę miliardera. Każdy w pomieszczeniu na ten ruch natychmiastowo skierował swoją broń w jego stronę, bardziej niż gotowi, by zaatakować.
— Czym ty jesteś? — zapytała na pozór spokojnie Natasha. Jej mięśnie były napięte, ona sama była gotowa w każdej chwili wykonać atak, jednak w dalszym ciągu próbowała zachować względny spokój w nadziei, że pomoże to w komunikacji ze stworem nazywającym siebie Venomem.
— Czym?! Nie obrażaj mnie! Wasz nędzny robacki mały mózg nie byłby w stanie pojąć mojego pochodzenia! — wykrzyczał Venom wyraźnie oburzony.
Nim ktokolwiek zdołał choćby zaczerpnąć oddechu, stwór odezwał się ponownie.
— Matko, ten poprzedni dzieciak był okropnym nosicielem! Jakiś pająk czy inna glizda! Najgorszy typ! Nie dość, że ciężko je przejąć z natury to jeszcze walczą z nami! No żyć się nie da — narzekał.
W pomieszczeniu między Avengerami zapanowała cisza, której towarzyszyły narzekania obcego. Każdy usiłował zrozumieć, co się dzieje. Nie wiedzieli, co mogą zrobić, żeby pomóc młodej Stark i przy okazji jej nie zrobić krzywdy.
Każdy w pomieszczeniu mógł usłyszeć, jak ktoś nagle głośno wciąga powietrze. Nie minęła nawet sekunda, a na podłodze zaczęła tworzyć się ścieżka z lodu. Lodowe kolce pokrywały podłogę i zmierzały w stronę Venoma. Dźwięk kruszącego się lodu zdawał się kłuć każdego z obecnych w uszy, jednak nie zwracali na to szczególnej uwagi, zbyt skupieni tym, co się działo przed ich oczami. Lód tworzył się do momentu aż dosięgnął kosmitę. Zaczął piąć się w górę po kończynach stwora unieruchamiając mu skutecznie nogi, poprzez utworzenie stosunkowo grubej warstwy lodu na i wokół niego. W momencie kiedy lód przestał się tworzyć, repulsory zbroi Iron Mana zaczęły kumulować energię, tworząc głośny, piskliwy dźwięk.
W tym momencie Venom złapał się za głowę i zajęknął z bólu. Ten piskliwy dźwięk wydobywający się ze zbroi bohatera przyprawiał go o potworny ból głowy. Cieszył się jedynie, że częstotliwość dźwięku nie była zbyt wysoka.
– Wyłącz to ustrojstwo nędzniku! – wykrzyczał symbiont, nim Iron Man zdążył wystrzelić pocisk energii.
Słysząc to, Tony poczuł narastającą w nim złość. Sprawnie przełączył rodzaj pocisku z energii na dźwięk i ostrzegając wcześniej swoich towarzyszy, wypuścił ze swojej zbroi długi dźwięk o wysokiej częstotliwości, który mimo wcześniejszego ostrzeżenia, dalej rozrywał uszy Avengerom. W pomieszczeniu rozległ się mrożący krew w żyłach głośny krzyk. Nie brzmiał on ani trochę ludzko, więc obecni w pomieszczeniu od razu wiedzieli do kogo on należał. Patrzyli na nieznanego im stwora z oniemieniem, kiedy jego ciało zaczęło niekontrolowanie zmieniać kształt. Venom rzucał się dookoła, nie mogąc wytrzymać z bólu. Czarna maź zaczęła odrywać się od ciała dziewczyny, dzięki czemu, wszyscy mogli usłyszeć głośny krzyk bólu Mii. Tony słysząc, jak jego córka cierpi, natychmiastowo zaprzestał wypuszczania ogłuszającego dźwięku. Wszyscy, łącznie z Venomem, który wrócił do poprzedniej postaci, odetchnęli z ulgą.
– Dzięki Bogu, już myślałem, że tu zdechnę, jak ten pies – odezwał się symbiont. Po tych słowach, wszyscy ponownie zwrócili swoją uwagę ku niemu, jednak nie byli już przygotowani do ataku. Tym razem patrzyli z zaciekawieniem i jednocześnie strachem o zdrowie dziewczyny.
YOU ARE READING
New Feeling || Avengers [Wolno Pisane]
FanfictionOpowieść o pewnej niczego winnej dziewcze, która znalazła się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie. Umarłaby, gdyby nie pewny przystojny bóg piorunów. Jak bardzo zmieni się jej życie, gdy zbliżą się do siebie bardziej, niż ustawa przewi...