Zanim doszli na miejsce, minęło kilka ładnych minut, podczas których, Ellie zatrzymywała się przy różnych sklepach napotkanych po drodze i sprawdzała, co mają do zaoferowania. Jednak kiedy doszli na miejsce, od razu przeszli do powiadomienia domowników, że mają gości. Nastolatka zapukała do drzwi w pierwszy lepszy rytm, jaki przyszedł jej do głowy. Odczekali chwilę, by po kilkunastu sekundach usłyszeć przekręcanie zamka i ujrzeć, jak drzwi uchylają się. Jednak ku zdziwieniu młodej Puth, nie zobaczyli oni niższego pulchnego nastolatka, a wysokiego delikatnie umięśnionego mężczyznę z piwem w prawej dłoni i papierosem w między ustami. Kilkudniowy zarost widniał na jego twarzy, a z jego oczu wylewała się irytacja i złość, że ktoś go nachodzi w jego dzień wolny, jeden z niewielu.
– Czego chcecie gnojki? – zapytał nieprzyjemnym dla ucha tonem głosu.
Blondynkę przeszedł dreszcz, ale zachowała zimną krew i nie uciekła przed palącym wzrokiem nieznajomego.
– Wie pan może, gdzie mieszka Ned Leeds, albo jego dziadkowie? Mieliśmy go odwiedzić, ale najwidoczniej się zgubiliśmy odrobinę – powiedziała, mając nadzieję, że mężczyzna odpowie im, nie robiąc przy tym problemów.
Dziewczyna mogła poczuć, jak bóg piorunów, opiekuńczo obejmuje ją ramieniem, jakby chciał ją chronić przed tym niezbyt dobrze wyglądającym facetem.
– Tch, Ned mieszka kilka ulic dalej, ale jego dziadkowie dwa domy dalej – oznajmił, wychylając się poza drzwi i wskazując w jego prawą, a ich lewą stronę. – Mijacie te dwa domy i w trzecim mieszkają jego dziadkowie. Mili ludzie... – westchnął mężczyzna, uśmiechając się delikatnie.
– Bardzo panu dziękujemy za pomoc. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Do widzenia – podziękowała Ellie, łapiąc swojego towarzysza za nadgarstek i ciągnąc w stronę domu wskazanego przez nieznajomego im sąsiada dziadków Neda.
Kiedy się już trochę oddalili, Ellie wzięła głęboki wdech i z ulgą wypuściła powietrze z płuc. Czuła wyraźną ulgę, kiedy nie musiała już stać przed tamtym facetem. Obawiała się, że mogą pomylić domy, ale liczyła, że w takim razie trafią na kogoś milszego. Koniec końców jednak nic się nie wydarzyło, a oni dowiedzieli się, gdzie mieszkają dziadkowie jej przyjaciela.
Stanęli pod tym razem dobrymi drzwiami i zapukali. Już po chwili można było usłyszeć obijanie się kogoś o szafki i głośne tupanie. Kiedy drzwi się uchyliły, oboje ujrzeli niskiego ciemnowłosego, pulchnego chłopaka, który gdy ujrzał Odynsona, prawie wypuścił z rąk małe pudełeczko, w których schował podarunek dla przyjaciela. Było ono wielkości pudełka na pierścionek zaręczynowy, jednak nie posiadało w środku takiej samej poduszeczki, a folię bąbelkową.
– O matko... – odezwał się słabym głosem nastolatek. – Ty jesteś Thor – wskazał palcem jednej ręki na umięśnionego blondyna.
Ten natomiast tylko uśmiechnął się przyjaźnie do chłopaka i przełożywszy młot do drugiej ręki, wyciągnął wolną dłoń w stronę Neda. Leeds na kilka sekund znieruchomiał, jednak szybko się zrehabilitował, łapiąc pudełeczko jedną ręką, a drugą ściskając dużą, silną dłoń boga piorunów.
– Miło cię poznać przyjacielu Pająka. Widzę, że wiesz, kim jestem, ale czy mogę poznać twe imię? – zapytał się uprzejmie blondyn, potrząsając dłonią nastolatka.
– Jestem Ned – wydukał nieprzytomnie licealista, niedowierzając, że jeden z Avengersów, do tego pochodzący z Asgardu, osobiście go odwiedził i właśnie ściska jego dłoń. Otrzymał jednak solidnie kopnięcie w piszczel od Ellie, na co oprzytomniał i puścił dłoń Avengera. – Ned Leeds, miło mi pana poznać, panie Thor!
YOU ARE READING
New Feeling || Avengers [Wolno Pisane]
FanfictionOpowieść o pewnej niczego winnej dziewcze, która znalazła się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie. Umarłaby, gdyby nie pewny przystojny bóg piorunów. Jak bardzo zmieni się jej życie, gdy zbliżą się do siebie bardziej, niż ustawa przewi...