2. Forks

738 26 19
                                    

Bella pov's

Po kilku godzinach lotu, pilot wreszcie ogłosił, że lądujemy.

Westchnęłam z ulgą. Lot nie należał do najprzyjemniejszych, szczególnie, że obok mnie siedziała kobieta nawijająca przez cały czas przez telefon. Zastanawiałam się jak to możliwe. W końcu na takiej wysokości, nie było zasięgu...

Wysiadając z samolotu, zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu Charliego. Gdy wreszcie go odnalazłam, szybko podeszłam i po krótkim nawet baaardzo krótkim przywitaniu, wsiedliśmy do radiowozu.

Droga wlekła się niemiłosiernie. W końcu nic tak nie zatrzymuje ruchu jak policjant...

Wreszcie zatrzymaliśmy się pod tym samym domem, co 5 lat temu. Wtedy byłam tu ostatni raz. Odrapana farba, nieskoszony trawnik, czy brak jakichkolwiek roślin, oczywiście nie wliczając drzewa, ani trochę mnie nie zdziwiły. W końcu Charlie nigdy nie przejmował się takimi rzeczami...
Wnętrze również się nie zmieniło. Nadal były te same kolory ścian, jak i również meble.

Nie zamieniliśmy ze sobą, żadnego słowa od dobrej godziny.
Najwidoczniej tak będzie wyglądać następne kilka miesięcy...

Rozpakowując się, zauważyłam jedynie inne łóżko, oraz nowy komputer. Nowy dla mnie. Tak naprawdę był to jeden ze starszych modeli. Oprócz tego WSZYSTKO BYŁO TAKIE SAME! Na ścianie nadal wisiały moje stare rysunki, z czasów jak uwielbiałam tu być. Westchnęłam cicho i natychmiast zaczęłam kaszleć. Dookoła było pełno kurzu! Z niedowierzaniem pokiwałam głową. Tak ciężko jest odkurzyć?

Gdy wszystko w miarę ogarnęłam, zeszłam na dół aby zjeść kolację. Charlie nałożył mi jakąś papkę na talerz, jednak kiedy ją spróbowałam, to od razu wyplułam. Było przegotowane, przesolone i ciężko stwierdzić, co to jest. Narzekałam na kuchnię Renee. Charliego była jeszcze gorsza!

- Zamówmy pizzę- zaproponowałam, sięgając po telefon.

Po posiłku, zerknęłam na zegar. 23. Wtedy zerwałam się z miejsca i wzięłam wszystkie rzeczy do kąpieli. Weszłam do łazienki, którą dzieliłam z Charliem i wzięłam krótki, ale gorący prysznic.

Potem skierowałam się do sypialni i położyłam się. Jutro czekał mnie ciężki dzień. Do miejscowego liceum, uczęszczało zaledwie 350 osób. Nie byłam przyzwyczajona do tak małej ilości osób. W końcu, w Phoenix mój rocznik wynosił powyżej 500...
Pewnie będę wielką atrakcją w całym tym zoo. Nową osobą, która albo zyska przychylność grupy, albo zostanie zignorowana, lub co gorsze znienawidzona. Jutro mogło wydarzyć się wszystko.

Zasypiając, zastanawiałam się co może się jutro wydarzyć i jak ułoży się moje życie, w tej małej mieścinie...

390 słów

Moonlight//zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz