7. Sytuacja na parkingu

448 18 26
                                    

Bella pov's

Następnego dnia, wszystko zaczęło się tak samo. Jednak do czasu. Gdy stałam przy swoim samochodzie na szkolnym parkingu, poczułam czyjś wzrok. Odwróciłam się i spojrzenia moje i Edwarda, się zetknęły. Przez me ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Lecz wtedy stało się TO

Samochód Tylera pędził w mym kierunku z wielkim rozpędem. Było ślisko, a na dodatek chłopak stracił panowanie nad pojazdem.  Zamarłam, podobnie tak jak wszyscy inni. Gdy dzieliło nas już 30 centymetrów, nagle zatrzymał się. Zszokowana, rozejrzałam się wokół i zauważyłam JEGO. Ręce wbił w karoserię i zrobił wielkie wgniecenie. Pospiesznie zamknęłam oczy. To nie jest możliwe! Jakim cudem znalazł się tak blisko mnie? Jak zatrzymał auto? Z powodu paniki i przerażenia, nie zauważyłam nawet momentu, przeniesienia mnie do szpitala.

Nagle wiele osób, zaczęło krzątać się wokół mnie i pytać, czy nic mi nie jest. Również sam Tyler cały czas przepraszał.

Chciałam się stąd jak najszybciej wydostać. Więc mimo, że trochę kręciło mi się w głowie, powiadomiłam innych o moim dobrym samopoczuciu. W końcu wypuścili mnie, a wtedy z ulgą skierowałam się do wyjścia.

Kiedy sądziłam, że będę mieć już ten koszmar za sobą, zauważyłam stojących na korytarzu Edwarda i jego siostrę Rosalie. Nie mogłam powstrzymać ciekawości i zaczęłam podsłuchiwać.

- Czyś ty już do reszty zwariowałeś? Wiesz, że ktoś mógł się dowiedzieć? Jesteś aż tak samolubny? Emmet żartuje, że nie masz mózgu. Ale może to jest prawda... Bo to co zrobiłeś to nie jest zachowanie mądrej osoby...

- Rose. Nikt tego nie zauważył. Ludzie byli zbyt przerażeni tym zdarzeniem. To nie jest możliwe by ktokolwiek mnie zobaczył!

- A dziewczyna?

- Bella również była wstrząśnięta. Nawet nie otworzyła oczu!..

- Dobra. Ale gdy ktoś się jednak domyśli, że jesteśmy wampirami, to...

- Nikt się nie dowie. Nasz wampirzy sekret jest bezpieczny...

Dalej nie słuchałam. W mojej głowie pojawiło się tylko jedno słowo- wampir.
Czyli opowieść Jacoba, nie była legendą wyssaną z palca. Jest w tym ziarno prawdy. A nawet wszystko to prawda. W końcu usłyszałam potwierdzenie od Cullenów...

Musiałam stąd wyjść. I to jak najszybciej. I jedynym rozwiązaniem, jest przejście obok nich, ponieważ obok mnie były windy, a naprzeciwko znajdował się korytarz, który jednak zastawił wózek sprzątaczki.  Chociaż zdawałam sobie sprawę, że jestem blada i serce bije mi o wiele szybciej niż powinno, to i tak wyszłam z ukrycia. Starałam się nie patrzeć na nich. Szybko wyminęłam Edwarda i skierowałam się do wyjścia. Nie panikowałam. Jeszcze nie. Ale kiedy się wieczorem położę i...

Nie chciałam o tym myśleć.

Wreszcie znalazłam się w poczekalni, gdzie była prawie cała szkoła!
Moje nieszczęście jest dla nich szczęśliwym wydarzeniem. Super!

Wraz z Charliem wyszłam stamtąd i pojechaliśmy do domu.

- Powinnaś zadzwonić do Reneé- odparł cicho mój ojciec.

- Powiedziałeś jej!

Nie potrzebowałam potwierdzenia, wiedziałam wszystko.

Gdy byliśmy pod domem, weszłam do środka i od razu zadzwoniłam, do mojej nadopiekuńczej matki. Moim marzeniem było skończyć rozmowę po 15 minutach, jednak ono się nie spełniło.

Skończyłam po 2 godzinach.

Była to odpowiednia pora do zrobienia obiadu. Przygotowałam makaron carbonara, czyli jedno z najprostszych dań. A jednocześnie smakowało wybornie.

Po posiłku wyszłam na krótki spacer. Nie chciałam się przyznawać, ale bardzo bolała mnie głowa. Z tego powodu szybko wróciłam i wzięłam lek przeciwbólowy. Była dopiero 17, ale byłam bardzo zmęczona. Właśnie dlatego położyłam się. A ostatnią rzeczą o jakiej pomyślałam przed zaśnięciem to to, że Edward jest krwiożerczym wampirem...

550 słów

Moonlight//zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz