18. Wycieczka

246 16 40
                                    

Bella pov's

- Tylko nie on- mruknął Edward. 

I tu się z nim zgodziłam. Przez Emmetta wszystko mogło się pokomplikować. 
To jednak nie zmieniało faktu, że i tak to była wina mojego ukochanego. Gdyby nie jego ,,błyskotliwy" pomysł, to nie byłoby nas tutaj... 

Podczas gdy Alice rozmawiała z Aro, a Emmett... Nie wiadomo co robił, ja postanowiłam porozmawiać z Edwardem. 

- Czemu to zrobiłeś? Czemu chciałeś się zabić?!

- Bella... 

- Daj mi skończyć! Nie pomyślałeś jakby czuła się Esme? Jak czułaby się twoja rodzina?! 

- Bello. Wyjaśnię ci wszystko potem. Voltera to nie jest odpowiednie miejsce. 

Podeszła do nas Alice, z szerokim uśmiechem.

- Możemy już iść. Aro zgodził się nas wypuścić. 

Całą czwórką wyszliśmy z zamku i zderzyliśmy się z innymi wampirami.

- Edward!- krzyknęła z ulgą Esme i przytuliła mojego ukochanego. 

Po krótkim przywitaniu, wspólnie pojechaliśmy ukradzionymi samochodami, na lotnisko. Kupiliśmy bilety, a kiedy chciałam wejść do samolotu tam gdzie reszta, mój luby mnie powstrzymał. 

- Lecimy innym lotem.

- Ale...

Chciałam coś powiedzieć, jednak chłopak powstrzymał mnie. Miałam ochotę się zbuntować, lecz po chwili zorientowałam się, że zapewne nie ma dla mnie biletu. Dlatego posłusznie poszłam z nim na drugi koniec lotniska... 

***

Po 12 godzinach wreszcie wylądowaliśmy. Jednak zorientowałam się, że nie byliśmy w Seattle. Otaczający nas ludzie nie mówili po angielsku, tylko... po portugalsku. 

- Gdzie my...

- Bello. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie...
Po prostu chodź za mną. Proszę!

Nie wiedziałam czemu, jednak po tych kilku miesiącach, nadal mu ufałam.
Poza tym, nawet nie wiedziałam gdzie jestem, ani jak stąd wrócić. Nie miałam tak naprawdę wyjścia.

Kilka chwil potem doszliśmy do portu. Zgodnie z obietnicą nie zadawałam żadnych pytań. Jednak nie zmieniało to faktu, że byłam bardzo ciekawa.

Wypłynęliśmy na głęboką wodę i już po 20 minutach, dookoła nas, nic nie było widać. 
Zaczęłam lekko panikować. Nie znałam Edwarda tak dobrze. Dodatkowo przez te 6 miesięcy mógł się zmienić. Chociaż byłam wampirem, to on był ode mnie silniejszy. Gdyby chciał mógłby... 

- Już jesteśmy Bello- szepnął delikatnie chłopak i złapał mnie za rękę. 

Do tej chwili nie zauważyłam, że dopłynęliśmy do małej wysepki. Otaczała nas jedynie woda. 

- Gdzie my jesteśmy?

- Wyspa Esme. Prezent od Carlise'a. Esme była tak miła i pożyczyła nam ją na jakiś czas. Zabrałem Cię tutaj, żeby wszystko wyjaśnić. Jednak zanim to zrobię, chciałabyś może zobaczyć dom w środku? 

Skinęłam głową i wspólnie weszliśmy do środka. Z zewnątrz dom wydawał się duży, jednak od środka wyglądał na jeszcze większy. 

Beżowe ściany i białe meble, idealnie pasowały do siebie, a zapalone świece dawały romantyczny nastrój...

- Dom jest przepiękny! Kto go urządził?

- Tak jak w przypadku naszego, wszystkim zajęła się Esme. Ma do tego talent...

Obeszłam resztę domu i tak jak na początku, również zrobił na mnie wielkie marzenie. Nie mogłam się tym jednak cieszyć, gdyż widziałam jak mój ukochany, coraz bardziej się denerwuje. 

- Okej. Porozmawiajmy. 

Usiadłam na wielkim łóżku, a sekundę później Edward usiadł obok mnie. Wtedy z prędkością światła, zaczął wyrzucać z siebie: 

- Bello. Ja bardzo Cię przepraszam. Powinienem wrócić z moją rodziną. Wtedy nie byłoby problemu. Również gdybym dał ci spokój, kiedy byłaś człowiekiem, nigdy by do tego nie doszło!

- Edward...

 - Jest mi naprawdę  przykro! 

- Edward!

Zrozumiem jeżeli już mnie nie chcesz i nie kochasz. Ale...

- Edwardzie Anthony Masen Cullen. Natychmiast się zamknij i daj mi coś powiedzieć!

Zszokowałam go moim wybuchem, jednak posłuchał i więcej się nie odezwał. 

- Nie jestem na Ciebie zła. Nie jestem zła, ale zraniona. Dlaczego mnie zostawiłeś? Czemu nie odbierałeś telefonów? Czy ty chciałeś do mnie w ogóle wrócić?

- A jak myślisz. Dlaczego wyjechałem? Myślałem, że James Cię zabił! Nie mogę żyć bez Ciebie! Próbowałem, jednak nie umiem. Gdybym wiedział, wróciłbym. Naprawdę mi przykro i...

Zanim zdążył skończyć, pocałowałam go.

- Wybaczam Ci. A teraz skończ gadać!

Mój luby szeroko się uśmiechnął i mnie pocałował. Tak minęła nam reszta nocy...

Tydzień później

Przez następny tydzień, głównie spacerowaliśmy i zwiedzaliśmy wyspę. Jednak to zaczynało być nudne. Więc byłam bardziej niż zadowolona, gdy Edward zaproponował wycieczkę:

- Chciałabyś zwiedzić Brazylię?

- Tak!- krzyknęłam.

Mój luby tylko zaśmiał się z mojego optymizmu i złapał mnie za rękę.

Płynęliśmy w ciszy, do momentu kiedy ujrzałam brzeg.
Wtedy coś we mnie wstąpiło i zaczęłam podskakiwać, jak Alice na wieść, że idzie z kimś na zakupy.

Brazylia

Moonlight//zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz